Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie powinno nazywać się rzeczy po imieniu.


Gdy gruba, leniwa koleżanka, która na każdym kroku podkreśla że ma wyjebane w swoją wagę zada Ci pytanie, czy jest gruba nigdy nie mów prawdy. Prawdopodobnie pyta po to, aby usłyszeć:
- No co Ty? Ty gruba, jesteś nieco pulchna. Masz rubensowskie kształty. Masz grube kości. Pewnie masz chorą tarczycę, idź sie zbadaj. To od tabletek antykoncepcyjnych. 
A gdy to juz usłyszy, to może być spokojna. Koleżanki przecież potwierdziły, że gruba nie jest. A co tam, że lustro mówi inaczej, że metka spódnicy pokazuje rozmiar 48, że tłuszcz wylewa się bokami zza ciasnych spodni, że pod obcisłymi bluzkami na plecach robia sie drugie cycki. Nic z tego, tusza została usprawiedliwiona. Problemu już nie ma.
Taka jest własnie moja koleżanka. 
Dziś umówiłam się na kawkę  z dziewczynami, z którymi moja droga rozeszła się po skończeniu gimnazjum. I podczas tej kawki, padło to pytanie. I moja odpowiedź.
- Tak, jestes gruba.
- Co? Nie słuchaj jej. Nie jesteś, masz gruba kości.
- Bo jestes chuda to możesz obrażać innych? Nie słuchaj jej, pewnie masz chorą tarczycę.
- Absolutnie nie jesteś gruba! Masz rubensowskie kształty. Skończmy w końcu z podziwianiem promowanych anorektyczek.
- Nie słuchaj jej. Nieco przytyłas po tabletkach anty.
I jazgot na całego. 
- No jakże możecie jej tak mówić? Dla jej dobra? Pewnie to też w porządku, że sniadanie o obiad je w Macu, bo ma go koło pracy, zamiast zjesć sniadanie w domu , a do pracy wziać coś do jedzenia. Bo po co? Lepiej pospać dłużej i nażreć się amerykańskiej chemii i tyc w ekspresowym tempie. A po pracy wziąć pizze do domu, bo przeciez jest tak wyczerpana siedzeniem za biurkiem przez cały dzień, że ma sił na ugotowanie obiadu. Ba! To tak ja wykańcza, że nie ma czasu na ćwiczenia! Jakie wymówki jeszcze wymyślicie? A jeszcze zstał stres. Pewnie zyje w ciągłym stresie i przez to sie obżera.
Jazgot, jazgot, jazgot. Prawie przegryzły mi aortę. A na koniec i tak wyszło, że pewnie zazdroszcze grubej faceta. Zaskakujące jest, że gruba ani razu nie wtrąciła sie do rozmowy.
Jeśli gruba akceptuje siebie taką jaka jest, to chwała jej za to (ale po co wtedy zadawać takie pytania?)! Niech jeszcze zacznie nosić ubrania odpowiednie do swojej figury. A jeśli nie, to oprócz nawyków zywieniowych, niech zmieni także koleżanki.
Nie pisze tego, aby kogos obrazić (ale osoby mające alergie na słowo grubas i tak uważone sie poczują). Lubię grubasów, tych zadowolonych z życia, pewnych siebie w fajnie dobranych ubraniach. Lubię grubasów, którzy umieją sami siebie tak nazwac i coś z tym nadprogramowym ciałem zrobić. Nie lubię natomiast grubasów, którzy umieja tylko i wyłącznie narzekać na swoje ciało jednocześnie pochłaniając cała pizze.


PS. I jeszcze jedno. Jeśli przeczytał to jakis grubas, który wziął się za siebie albo ex- grubas to niech wie, że jest dla mnie motywacją!( nawet do tego zrzucenia przeze mnie 5 kg)
  • aiishha

    aiishha

    3 lutego 2014, 18:28

    O ile prostsze byłoby życie gdybyśmy mówili prawdę, bez sensu się okłamywać jak ktoś jest gruby to jest i nie ma się na co obrażać. Jak cię to dotyka to zrób coś z tym i schudnij jak cię to nie rusza to się nie obrażaj.

  • nowyplan

    nowyplan

    3 lutego 2014, 18:26

    Masz rację. Ludzie po prostu boją się prawdy. Boją się jej mówić i boją się ją słyszeć. Ale tylko prawdziwych przyjaciół stać na taką szczerość. Ja jestem grubasem i mam nadzieję, że już nie długo.

  • iwona.molenda

    iwona.molenda

    3 lutego 2014, 18:25

    Szczera prawda !!