Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kość ogonowa nadal niezdrowa :/


No niestety, nie jest dobrze. Moja kość ogonowa wcale nie ma zamiaru ustąpić na polu bitwy i ani trochę nie odpuszcza. Ba, boli jak diabli. Równie mocno jak tydzień temu. Tylko że wtedy jeszcze był jako taki powód. Kontakt ze schodami pierwszego stopnia do najmilszych nie należy.

Nie chcąc się poddawać ćwiczę 10-cio minutowy trening pośladków z Mel B, ale bardziej rozgrzewkowo niż spalająco-kalorie. Szkoda. Zła jestem, ale może to i dobrze, większa motywacja mnie ogarnie jak już dojdę do siebie (tylko kiedy to nastąpi?!).

Póki co o ćwiczeniach na piękny i jędrny brzuch mogę zapomnieć. Wszystkie ćwiczenia, albo z 90% wymagają opierania się na odcinku lędźwiowym. Noł łej. Szybciej, za przeproszeniem, zesram się z bólu niż zrobię brzuszek. Pół brzuszka. Ćwierć brzuszka też odpada. Więc zostaje mi to machanie nogami jak piesek. Jak sikający piesek. 

Boże, co ja Ci zrobiłam że tak mnie karzesz? :D

Miłego ćwieczeniowego wieczorka wszystkim nie-kontuzjowanym :)
  • szabadabada

    szabadabada

    22 stycznia 2014, 20:37

    Witamy znowu! Ciebie witamy a nadbagaż żegnamy, prawda? :) Tym razem się uda!