wczoraj po południu wszelkie hamulce mi puściły, pojadłam sobie ostro, kac moralny był i nadal trzyma.
rano dzieci rozwiezione do szkoły i przedszkola, najmniejsze strasznie marudne, nie chce jeść, nocki ostatnio mam przez to nieprzespane. Stresuję się troszkę przygotowaniami do chrztu, tak naprawdę nie ma czym, bo ze sprzątaniem jestem na finiszu, zakupy jedzeniowe w czwartek zrobię, w piątek i sobotę pieczenie i gotowanie mnie czeka, ale z tym to sobie poradzę. Myślę, że po prostu jestem przemęczona i psychicznie przez to słabsza.
Ankrzys
3 września 2013, 17:12Spróbuj znaleźć czas na odrobinę odpoczynku. Z dietką postaraj się jako tako rozsądnie wytrzymać, a jak już będzie po Chrzcinach( i objadaniu się w trakcie), to DO ROBOTY, samo się nie zrobi!
silva27
3 września 2013, 13:54Nie martw się, będzie dobrze. Z tego co zrozumiałam z kontekstu masz 3-kę dzieci, więc i tak jesteś bohaterką i matką Polką godną uznania. Ja mam jedno i to nie bardzo sobie z nim radzę. Teraz masz chwilowo gorszy okres i trudne chwile, ale to minie, a Ty po chrzcinach wrócisz emocjonalnie na właściwą ścieżkę i będziesz dalej spokojnie chudnąć :-) Powodzenia!
Sylwunia54
3 września 2013, 12:34Ja tez mam stresik przed chrzcinami - u nas będą w tę sobotę - od jutra zaczynam działać.. Najgorsze to że jestem sama.. Teściowa obiecała troszkę pomóc - coś tam upiecze bo ja piec nie umiem - popilnuje moje maliszcze i jakoś to ogarnę wszystko.. Ty też dasz radę.. My dzisiaj nie spaliśmy od 4.15 :)) Udało mi się gościa uśpić dopiero po 9ej :))