Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
marny tydzień...


W piątek kolejne kontrolne ważenie a ja w tym tygodniu nie tylko nie pochwalę się sukcesem ale będę musiała wpisać chyba większą cyferkę na swojej wadze... i bardzo mnie to martwi bo przecież stosuję się do diety sciśle, nie podjadam pomiędzy posilkami a obok slodyczy przechodze odwracając głowę ... I chociaż jestem z siebie bardzo dumna to załamuje mnie brak efektow i nie pisze tu o nagłym spadku kilku kilogramow czy chociaż planowanego 1 kg w tygodniu ... waga mi podstkoczyła zaraz po ostatnim wazeniu (przyczyną może być brak ruchu wywołany nagłym atakiem bólu kręgosłupa) i teraz powoli zbliżam się do stanu sprzed tygodnia ... a myślałam że samo ograniczenie jedzenia i usystematyzowanie pór posiłków przyniosą oczekiwane malutkie rezultaty :(  W końcu dziennie spożywam jakieś 1500 kalorii....Jestem zawiedziona

Ból minął i od 3 dni znowu delikatnie wprowadzam ruch do mojego dnia...powoli bo boję się że atak był wywołany przeciążeniem a mi niewiele potrzeba :( Trzymam się myśli że może przyszły tydzień będzie lepszy i wciaż przeglądam sukcesy innych aby wzmoc w sobie wiarę że będzie lepiej bo przecież im się udało....