górka, dołek, górka, dołek... i tak na zmianę. muszę coś z tym zrobić, bo inaczej to w ogóle nie ma sensu.
chrzciny i impreza się udały, ale efekt jaki jest, każdy widzi. z powrotem mamy 95 kg :/
ale rozpędziłam się z żarciem, że aż strach. jadłam wszystko, bo Małej nic nie było - ciasta, owoce, mięso, nawet pizza i czekolada :(
jesteśmy już w domu, wracamy do dobrych nawyków... oby....
obwarzanka
30 maja 2012, 18:06Trzymam kciuki :) Silna wola to podstawa!
arsenka
30 maja 2012, 11:27no bo znikasz na tak długo to dlatego!! szybko zrzucisz kochanie... twarda jesteś ;) trzymam kciuki
aeroplane
30 maja 2012, 11:23trzymam kciuki :*
emi629
30 maja 2012, 10:46Powodzenia !!!!