pewnie już większość z Was przyzwyczaiła się do tego, albo nawet nie zauważyła, że w weekendy raczej mnie tu nie ma. tzn czytam, komentuje, ale jakoś do wpisu się zebrać nie mogę. więcej czasu poświęcam rodzinie, pralce i garom :)
tym razem Małżu w pracy, to trochę sobie odpuszczam z tymi garami itp.
dietę trzymam, tzn kontynuuję moje schińszczenie - kaszki ryżowe, wafle i ryż z indykiem. wczoraj zaszalałam i zrobiłam soku z jabłek i marchwi, piliśmy cały dzień :)
waga znowu ciut w dół, dobiłam do wagi sprzed ubiegłego weekendu. wniosek- weekend u mamy i tydzień w plecy :/
z tytułu ładnej pogody zdarza nam się więcej spacerować, niestey kosztem domowej jazdy na rowerze, bo na ni już nie starcza czasu....
no to lecę zaciskać poślady, bo do chrzcin równy tydzień, a kiecka taka obcisła, taka obcisła....
Zagubionaxxx
20 maja 2012, 19:54Ja tez zaczynam wiecej spacerowac,bo dupa rosnie a wakacje juz nie daleko :/ ehhh Trzymam kochana kciuki za spadeczki :)
aeroplane
20 maja 2012, 14:31niech spadaja! kiloski naturalnie :D
luckaaa
20 maja 2012, 11:30domowa jazda na rowerze jest ok tylko wtedy kiedy brzydko na zewnatrz . Korzystaj z pory roku , a rowerek ujezdzisz zima i pozna jesienia :)