Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
oszustny dzień


Dzisiaj nie wiem czemu nie miałam czasu ugotować sobie obiadu ( i tak naprawdę nie miałam pomysłu na obiad) a właściwie chodzi o drugie danie (pierwszodaniową zupę jem jako II śniadanie :X ). A że smażyłam naleśniki dla rodziny, to i zjadłam jednego. Jeden naleśnik piekła nie czyni. Ale... Piekłam dziś także chleb. To nie był taki prawdziwy chleb chlebowaty, który ma rosnąć ileś tam czasu itp, ale zakwas był, drożdże były, więc niech będzie chleb. I to był mój gwóźdź do trumny, bo spróbowałam go na ciepło i po prostu był przepyszny. A gdy posmarowałam masłem, to po prostu niebo. I nie zjadłam jednej kromki. Nie. Było ich więcej. Dlatego stwierdziłam, że nie będę się męczyć. po prostu zjem to, na co mam ochotę nie patrząc i nie licząc. I nie liczę. Nie przejmuję się tym ile zjadłam, tylko pójdę spać a jutro znów będę grzecznie jadła. :) Bo dzień oszustwa kończy się dziś :)

  • Malinka38757

    Malinka38757

    25 lutego 2015, 08:50

    Oj taki chleb jest przepyszny i jedzenie go to nie grzech;p

  • angelisia69

    angelisia69

    25 lutego 2015, 04:32

    taki wlasnej roboty to nie grzech,i nap[ewno pyszny