Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[8] pierwsze ważenie


Mój organizm ogłupiał. Albo ja nie potrafię liczyć. Jem śniadanie, drugie śniadanie, obiad i kolację. Dziś zastanawiałam się nad tą kolacją, ale zjadłam, bo jeszcze o północy bym wstała, bo bym była głodna a wtedy nie byłoby z głową tylko co wpadnie w łapki wpada do pułapki (czyli do żołądka).

W każdym bądź razie między II śniadaniem a obiadem robię się głodna i tylko czekam, żeby minęła określona pora, żebym mogła sobie zjeść. A później jestem tak najedzona, że jej - może to przez to, że dzisiaj też jadłam ziemniaki. Powinnam kaszę, ale stwierdziłam, że skoro są już ugotowane ziemniaki, to zjem je.

Wracam jednak do najważniejszego. Dziś miało miejsce pierwsze ważenie w tej próbie zrzucenia tego i owego. Po tygodniu jest mniej o 1,7kg. Serio, to liczyłam na jakiś 10kg spadek, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :D. Cały tydzień bez słodyczy - nie licząc kostki czekolady do owsianki porannej. Jak na mnie to sukces, bo jestem cukroholikiem. 

Jeszcze zaplanuję sobie jedzenie na jutro i można ruszać do łóżeczka. Chyba.