Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ważenie nr 1


Dziś był dzień ważenia. I mierzenia. I albo znów się gdzieś walnęłam albo nie wiem. Wychodzi mi, że z brzucha spadło mi 11cm, ale to raczej nie jest możliwe. Może po prostu wina techniki pomiarowej :) Powinnam sobie zapisać jak i gdzie się mierzę, żeby później mierzyć się w tym samym miejscu. Ogólnie po 14 dniach mamy spadek o 2,5kg. Wydaje mi się, że nie jest źle, chociaż pewnie gdybym ćwiczyła, to byłoby lepiej. Tak ciężko jest się zmobilizować. Jedzenie to jeszcze, jeszcze, jakoś staram się ogarnąć, ale ćwiczenia to szkoda gadać.

Jutro jadę załatwiać sobie praktyki. Normalnie szał. Mogłabym tu gdzie mieszkam, ale nie, wolę dojechać rowerem te 3km niż iść na miejscu (chociaż i tak niby na miejscu a dojechać 2km trzeba :D )

I zaczynam się denerwować, że nie dam sobie rady w  czasie sesji. Ogólnie to jest tak, że przyszłam od drugiego semestru, więc zasadniczo, przyszłam jako ta obca to ludzi. którzy się znają a to nigdy nie jest łatwe - przynajmniej dla mnie, osoby, która ma problemy z kontaktami z innymi ludźmi (nieznajomymi). Grupa jest zróżnicowana, są "normalne" dziewczyny i takie laski, że jej. No i ja - osobna kategoria. 

Plan mam taki, żeby do końca maja mieć poniżej 100. Czyli 8 dni, na pozbycie się 0,9kg - minimum, jak będzie więcej to tym lepiej dla mnie. :)