Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
środa


Słodycze: dwa wafelki o smaku kawowym, wielkość jakaś taka (za mała i za duża jednocześnie:)

Dziś w sklepie dałam się zrobić w balona. Chciało mi się słodkiego (a może po prostu mi się chciało buzią ruszać), więc poszłam do sklepiku obok pracy i kupiłam wafle kukurydziane i pomarańczę. Zapłaciłam (7,80), wzięłam paragon, spojrzałam na niego, bo coś mi za dużo tego było do zapłacenia. I patrzę, że pomarańcza kosztowała 6zł. Mówię do babki, że ta pomarańcza tyle kosztuje a ona mi, że no właśnie teraz owoce są takie drogie i coś zaczeła opowiadać o brzoskwiniach, które kupiła gdzieś i też dała za nie strasznie dużo pieniędzy (2 brzoskwinie). No to pomyślałam, że faktycznie i poskładałam paragon, podarłam i wrzuciłam do kosza. Wróciłam do pracy i mnie naszło, że przecież moja pomarańcza sztuk 1 ważyła 0,79kg - czyli o mało co kilogram. A na bank tyle nie ważyła, bo to była standardowa pomarańcza ;) No ale już zostałam nauczona, że mam zbierać paragony. Może pani w sklepie się pomyliła, bo mylić się to ludzka rzecz,no ale następnym razem będę zwracała uwagę większą.

Staram się walczyć z tą chęcią na słodycze, ale oczywiście sobie pozwalam, najpierw jest nie, nie a później a dobra. Jutro nie będę jadła. Akurat.