Ostatni tydzień a nawet dwa to ciąg cukrowy. Nie mogłam przestać. I chociaż glukometr pokazywał mi, że jest ok, to myślałam, że skórę sobie zdrapię, tak mnie strasznie swędziała. Dzisiaj od rana znowu to samo, chodzę i myślę, co mogłabym zjeść słodkiego. I gdy już, już prawie się ubrałam do sklepu po czekoladę albo cukierki, to pomyślałam a w d... z tym. I usiadłam na rowerek z postanowieniem, że będę pedałować aż mi się odechce słodkiego. W 45 minut przejechałam 22,67km, co wg licznika na rowerku oznacza 589 spalonych kalorii. Jak zeszłam, to tyłka nie czułam. Ale ochota na słodkie została poskromiona. Przynajmniej na chwilę.
irena.53
25 października 2017, 20:20Witam... no I to tak z tymi ciągami, na słodkie zwlaszcza.... co powiedzieć. ja ostatnio zachęcam, albo jak by tu inaczej powiedzieć, podsuwam temat witaminy D,...ktora to ma dobry, wrecz uważam zbawienny wpływ na metabolizm....może by pobrać . Oczywiście najpierw zapoznająć się głębiej z tematem, czy jak brać. bo to trzeba... To do uslłyszenia, życzę postepów w okiłznawaniu napadów na słodkie, pozdrawiam, pa