sama nie wiem dlaczego jeszcze się uśmiecham, bo wcale do śmiechu mi nie jest
waga od 2 m-cy skacze pomiędzy ok82,8- 84,2. w ciągu tych 2 m -cy chyba z 3 razy podchodziłam do diety, ale to nie było to co rok temu, niby chciałam zrobić mniej rygorystyczną, i nie wychodziło mi to. oczywiście moją bolączką są SŁODYCZE!!!
I co ja mam z tym zrobić??????????????????? a do tego przychodzą stresy i smutki które zajadam, i jak tu schudnąć. a jak rozpoczynając dietę słyszy się w domu że i tak nie schudnę to zero chęci. nieraz sobie myślę że wszystkim właśnie udowodnię że schudnę, ale na myśleniu się kończy.....
teraz mam 84,2 niby nie tragedia,ale wcale dobrze nie jest...
szukam takich ,,słabych istotek,, z którymi małymi kroczkami, udało by się zgubić te cholerne kilogramy. jak ktoś chętny do podjęcia wspólnej walki, zapraszam do pisania.
.Margolcia.
27 listopada 2011, 21:03Ropuszko piszę się na to :P tzn. na wzajemne pomaganie sobie :)