Kolejny dzień za mną. Nadal jem mało, chociaż wczoraj wpadło trochę fastfoodu, niestety nie miałam innej opcji. Po prostu zredukowałam ilośc, więc też było spoko.
Właśnie skończyłam robić "Skalpel". O ile Ewa Chodakowska kiedyś wyjątkowo mnie drażniła, o tyle dziś świetnie mi się z nią ćwiczyło, mimo niewielkiej kontuzji stopy. Na pewno będę powtarzać ten trening, chociaż nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mi się trzęsły nogi. :D Treningi z Mel B przy tym to pestka, zreszta ona mnie naprawdę irytuje (dziwne, bo kiedyś lubiłam z nią ćwiczyć).
Mało mam dzisiaj kroków, ale to przez tę kontuzję, nie bardzo mogę stać na lewej nodze, właściwie nawet nie wiem dlaczego. Szkoda, bo niedługo chciałam wprowadzić marszobiegi, zresztą w ogóle miałam iść dzisiaj na spacer.
Menu
Śniadanie - 50 g truskawkowego musli z małym jogurtem owocowym
Lunch - Połowa Protein Bowl z Little Lunch (Jakieś 220 kcal)
Obiad - Makaron z a la pesto (taka pasta bruschetta, co kupiłam kiedyś w Biedronce, pycha) i zielona sałata z dressingiem z almette
Kolacja - będą lody proteinowe, bo są przepyszne
Słabo pije ostatnio, musze sobie znowu zacząć robić wodę z cytryną i miętą. W połowie czerwca znów się zważę, do końca przyszłego miesiąca chciałabym zobaczyć na wadze chociaż te nieszczęsne 95 kg... Spieszę się, tak, chcę wyglądać normalnie na urlopie we wrześniu. Zobaczymy...