Niestety, musiałam przesunąć pasek wagowy o pół kilo - święto, tort i poszło. Za to dziś resztę torta oddałam i pozbyłam się z domu - A KYSZ! I powiem Wam, że wcale jakoś specjalnie mi nie smakował po tych 2 bezsłodyczowych tygodniach - normalne słodycze są dla mnie duuuużo za słodkie, jakby łyżeczką cukier jeść - brr...
A potem czuję jakąś ciężkość w żołądku, a czasem ból w okolicach
trzustki - widać jej też nie służy słodkie.
A bez słodyczyc czuję się BARDZO DOBRZE - więc wniosek jest dość prosty. Zobaczymy co będzie dalej.
karolla1990
4 maja 2008, 16:27pół kilo to nie dramat... zrzucisz to w mgnieniu oka... bo jak czytam,że masz już wstręcik do słodyczy to pójdzie gładko... cukier twój wróg:P:P:D ale od czasu do czasu... od swięta można sobie pozwolić... buź:) PS. pozwoliłam mówić pani na Ty...:) życzę sukcesów w odchudzaniu:)