Po roku nieobecności..aż mi się nie chce tego pisać, ale prawda jest taka, że przez ten czas dorobiłam się 17 kg i depresji. 17 kg w ciągu 2 lat, od urodzenia synka. Ciężki to dla mnie czas, jestem zmęczona, niedospana i sfrustrowana. Nigdy tak dużo nie ważyłam, ważę 10kg więcej niż w 9 m-cu ciąży. Wiem jak to jest być grubą, z ciałem które męczy się i sapie przy drobnych aktywnościach. I już sama nie mam na siebie sposobu i wiary, że coś zrobię ze sobą.
No, może jednak trochę mam tej nadziei.. jakieś plany.. ale już nie takie jak kiedyś, muszę włączyć terapię, bo wiem, że moje tycie to coś co jest głębiej we mnie. Plus endokrynolog.
A dziś pierwszy raz od chyba 2 lat wsiadłam na rower. I pamiętam jak kiedyś to lubiłam, jak mi było fajnie jeździć.. a dziś większość jazdy to wysiłek i tyle.
tarantula1973
21 lipca 2014, 11:27znajdź takie małe przyjemności, takie tylko dla ciebie - powoli, małymi kroczkami wyjdziesz z tego dołka. Trzymam kciuki!!
ewunia1713
19 lipca 2014, 14:52Tak samo jak ty zameldowałam się ponownie po więcej jak pól roku. Tyle ze mi wskoczyło około 2-3 kg. ;) pozdrawiam