Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 października 2014 , Komentarze (10)

Jakby to powiedzieć...byłam...wywaliłam trochę swojego wnętrza na wierzch...trochę ulżyło...

Czy o to mi chodziło? Nie do końca...Inaczej sobie to wyobrażałam...Wnioski są zaskakujące...nawet dla mnie samej...

Zdecydowałam się pójść jeszcze raz...

Czuję się dziś mocniejsza...

Nie można przespać, przepłakać życia...nie można schować na zawsze pod kocem i udawać, że świat nie istnieje. Coś musi się rozwalić, żeby można było zacząć od nowa.

Klęczę póki co ale wstanę...Z pomocą czy bez pomocy...podniosę się...Już dziś...

Żarcie kuleje - efekt poszukiwania jakiejkolwiek radości...Czy chleb z majonezem może dać szczęście? Wygląda na to, że tak.

Jutro już będzie dietetycznie...przede mną badania okresowe...przymusowa głodówka - nowy początek.

Wierzę, że będzie lepiej :)

20 października 2014 , Komentarze (11)

Udało mi się przyspieszyć spotkanie z terapeutką. To już dziś. Boję się...

Po wczorajszym widowisku, jakie odwaliłam .... pan mąż okazał mi wsparcie. Nareszcie chyba coś do niego dotarło, coś zrozumiał. Zaoferował się, że pójdzie ze mną ale nie chcę...jeszcze nie teraz...Teraz muszę dogadać się sama ze sobą...

Obiecał mi coś jeszcze ...ale o tym szaaa....uczepiłam się tej obietnicy jak balonika, który ciągnie mnie na powierzchnię...

Póki co robię coś...coś co jest wbrew mnie....nigdy nie byłam specjalnie wierząca...raczej przyzwyczajona do pewnego schematu....teraz zaklinam różańcem swoją codzienność, swoją rzeczywistość...jakby to mogło cokolwiek zmienić. Zabawne, jak człowiek czepia się wszystkiego, żeby nie pogrążyć się w ciemności...

Diety nie trzymam. Aktualnie mam napady głodu. Trudno się powstrzymać. Ale dziś w pracy dieta przymusowa : jabłko, jogurt, gruszka, kaszka waniliowa i 2 kromki chrupkiego pieczywa...

Ćwiczenia...hmmm....nie ma, w sobotę był cudowny wypad, na chwilę poprawił humor rower i trasa przez podmiejską na Wawrów i do domu. Żółte i czerwone liście szeleszczące pod kołami...I ból w kolanach...I łzy...bo przypomniało mi to te dziecięce wycieczki...tęsknota za dawnym miejscem, za tamtymi ludźmi, za zdarzeniami. A było tak pięknie.

14 października 2014 , Komentarze (3)

Jadłospis :

I - płatki z mlekiem - po garści cinniminnis, chocapic i kukurydzianych, kawa

II - jogurt owocowy + 1/2 banana, gruszka

III - bułka z otrębami i pastą z suszonych pomidorów Lisnera, 1/2 banana

IV - krupnik z podrobami ,kawa

V - budyń malinowy, chleb chrupki z łososiem i almette.


Umówiłam terapeutkę na 22 października. Boję się. Z drugiej strony...niech się dzieje...ciężko mi znosić ten stan. Niech już będzie po...

13 października 2014 , Komentarze (8)

Jadłospis :

I - po garści musli, cinniminis i płatków kukurydzianych + mleko + kawa

II - jogurt naturalny, 1/2 jabłka i gruszki

III - kanapka z grahama z sałatą, serem i wędliną + 1/2 jabłka i gruszki

IV - zupa dyniowa - duży talerz, kawa

V - jajko + 2 kromki chleba chrupkiego z serem i pomidorem

Ćwiczeń brak. 

Nastrój - tak sobie. Chce mi się palić...cholernie chce mi się papierosa.

Decyzja podjęta. Idę zapisać się na wizytę. Dłużej tak nie wytrzymam.

10 października 2014 , Komentarze (4)

Jedzenie :

I - ciągle te same płatki, ciągle ta sama kawa

II - twarożek wiejski 3%, jabłko

III - kanapka z chleba królewskiego z serem i pomidorem

IV - kurczak po meksykańsku z ryżem

V - jajecznica z pomidorem

Obracam się w zaklętym kręgu kilku smaków. Najchętniej jadłabym tylko chleb z serem żółtym i pomidorem, parówki i płatki na mleku. Zero praktycznie warzyw, jedzenie nieurozmaicone. Dno.

Stan psychiczny - beznadziejny. Znów rano przeglądałam mieszkania na wynajem. Wszystko poza zasięgiem. Z drugiej strony jak wynajmę i znów trafię na debili...z deszczu pod rynnę ?! Może po prostu wynieść się na wiochę...bez kibla, wody, światła...zamieszkać na budowie...

Dosyć. Nie będę już się rozpisywać, roztkliwiać. Muszę żyć tak, jak żyję...Nikt mi nie jest w stanie pomóc, nikt nie rozwiąże tego węzła. Ludzie mają gorsze problemy niż ja, sąsiadki balangowiczki to w końcu nie koniec świata. Mąż, który jest tak naprawdę doopą i nie myśli reagować to też nie powód do rozwodu. Trzeba żyć...A jakość życia...to nieważne....Zazdroszczę tylko tym, którzy wieczorem kładą się do łóżka ze spokojną głową, nie zastanawiając się, co ich czeka nocą...Koniec.

Zjadłam wczoraj 1/3 czekolady gorzkiej ze skórką pomarańczową. Było mi niedobrze.

Oglądam "teorię wielkiego podrywu". Tylko Sheldon poprawia mi humor, na moment.

Za 2 tygodnie jedziemy na wesele. Jak? Skoro od 3 tygodni wymieniamy tylko zdawkowe słowa ? Nawet na jego "dobranoc" przestałam odpowiadać...Zapowiada się "rewelacyjna" zabawa...Jadę tam tylko dlatego, żeby nie robić zadymy w bliskiej rodzinie i tylko dlatego, że to szansa spędzenia aż 3 dni poza tym jeb..nym mieszkaniem !! Może nawet przede wszystkim to drugie.

Tyle. Udanego weekendu.Mój zapewne będzie wspaniały...

9 października 2014 , Komentarze (8)

Usłyszałam to dziś rano w radio. Już zapomniałam jak bliska mi była kiedyś ta piosenka.

Jadło :

I - po garści płatków i musli z mlekiem, kawka

II - jogurt naturalny, 1/2 jabłka, 1/2 gruszki

III - sałatka z wędzonym pstrągiem (pewnie z milion kalorii), 1/2 jabłka i gruszki

IV - ryba + garść frytek + surówka

V - 2 kromki chleba królewskiego z almette i awokado

Ćwiczeń brak. Chęci też.

Humor dziś lepszy odrobinę. Zmieni się pewnie po powrocie do domu...Trudno mi to nazywać domem...to już nie jest mój dom. Był może na początku, teraz jest okropnym miejscem, w którym muszę egzystować.

Znalazłam dziś pokój z kuchnią i łazienką w domku jednorodzinnym. 750 zł + opłaty. To dużo. Dużo za dużo dla mnie. Qrwa jak żyć?!!

Wczoraj ostatecznie zdecydowałam się na wizytę u psychologa. Dziś już nie jestem taka pewna, no bo co...a jeśli problem jest tylko w mojej głowie, jeśli to nie jest żaden problem? A jeśli psycholog potraktuje mnie jak rozhisteryzowaną babę (którą pewnie jestem...) ? Już sama nie wiem, czasem wydaje mi się, że wszystko będzie ok, że dam radę...później przychodzi smuteczek i...nagle nie ma po co żyć...I tak w kółko.

Wynieść się stamtąd ! Tak, to wszystko zmieni ! Tylko dokąd, jak długo jeszcze...

8 października 2014 , Komentarze (7)

Jadłospis :

I - mieszanka płatków kukurydzianych bezglutenowych, czekoladowych i owsianych - po małej garści + szklanka mleka + kubek kawy

II - serek wiejski light, 1/2 jabłka

III - kanapka z chleba królewskiego (2 kromki) z szynką, serem i sałatą + 1/2 jabłka

IV - talerz zupy burakowej z mięsem z piersi kurczaka + kubek kawy

V - 2 łyżki twarogu półtłustego, pomidor

W międzyczasie - 3 szklanki herbaty z łyżeczką miodu, 0.5 litra wody, szklanka soku z marchwi i jabłka (taki samemu robiony)


Ćwiczeń brak. W Nautilusie kończy mi się karnet 22 pażdziernika. Nie wiem czy mam ochotę przedłużać, nie wiem czy mam ochotę szukać innej siłowni. Na tym etapie nie chcę niczego...oprócz spania...

Szukam ogarniętego psychologa (który nie wyśmieje, nie wyrzuci za drzwi) w Gorzowie...gdyby któraś coś wiedziała....Pomoc potrzebna od zaraz....

I kilku osiłków, którzy ręcznie wytłumaczą 2 piz**decz**kom co to znaczy mieszkać w bloku...

Na razie.

7 października 2014 , Komentarze (11)

Taak..Przyznaję, jestem w czarnej doopie...

Tak, mam problem ze sobą...

Jest źle w środku choć na zewnątrz nie bardzo daję poznać...

Tak, myślę o wizycie u jakiegoś szamana od dusz...

Kilogramy pewnie wróciły bo zupełnie przestałam kontrolować swoje posiłki, siłownia...nie byłam chyba z dobre 2 tygodnie...i nie chce mi się, i walczę z infekcją...

W domu, między mną a Panem i Władcą - epoka lodowcowa. Wycofałam się, zamknęłam w skorupie jak ślimak. Rozmawiamy na błahe tematy, przestałam mówić mu co czuję, co boli...bo po co ?! Może to nie tak, że się zawiodłam...po prostu widzę to niezrozumienie w oczach i ...już mi się nie chce...Jestem sama ze sobą, bo tak. W każdym aspekcie.

Sama nie wiem skąd to się wzięło...Nie znoszę swojego życia, nie znoszę swojego mieszkania....Nie śpię, jem, płaczę i przynudzam...tak wygląda moje życie obecnie.

Pracuję nad poprawą. Naprawdę pracuję nad tym. Ale boję się ludzi, boję się wchodzić w relacje z innymi...boję się tłumów, kontaktów, tego, że ktoś mnie dotknie, poklepie po plecach...

Może się uda. 

Trochę tu wyrzuciłam siebie. Będę tu codziennie, żeby ogarnąć chociaż jedzenie. 

Co do reszty...może też ogarnę ? Postaram się...

Przytulcie :?

PS.

Stal ma złoto !! Drużynowy Mistrz Polski. Cieszę się...nie tak jak powinnam...Właściwie spłynęło to po mnie...jak po kaczce (Kasprzaka). Ale dumna z chłopaków jestem i tyle!!




16 września 2014 , Komentarze (16)

źle jest...tak jeszcze nie było...

Nie odchudzam się...wpieprzam bez opamiętania...

Nie ćwiczę...odwalam zadane ćwiczenia albo olewam siłownię...

Nie śmieję się...płaczę, śpię...

Nie żyję...chociaż wydaje się inaczej...

Jest jeszcze wiele rzeczy na nie...

Powinnam już poszukać pomocy? Jakieś propozycje?

W tym roku jesień przyszła znacznie wcześniej...

3 września 2014 , Komentarze (3)

03.09.2014. Środa


Jadło :

1. 2 kromki chleba z almette i łososiem, pomidor, kawa

2. jogurt naturalny, figa, banan + wypasiona kawa (otworzyli nową kawiarnię u nas ;))

3. kanapka jak ze śniadania

4. talerz lecza z chudą kiełbasą, kawa

5. twarożek z rzodkiewką, surówka z pomidorów


Wczoraj trening zaliczony :

ćwiczenia - po 3 serie (jedno ćwiczenie odpadło, bo rzygać mi się po nim chce)

cardio - 20 minut interwałów na stepie, 20 minut interwałów na bieżni

rozgrzewka - 5 minut orbiego + rozgrzanie wszystkich partii mięśni

rozciaganie

To było najpiękniejsze Speedway Grand Prix. To było najsmutniejsze Speedway Grand Prix. Stalowe podium. Bartek, Matej i Kasper. Bartek jako najmłodszy, który wygrał GP. Piękny doping. I nasz Adrian i Łukasz - juniorzy Stali nadal lepsi od Jarka Hampela. Zdobycz punktowa Jarka wbija w podłogę - 5 okrągłych zer :D

Niestety Iversen zaliczył dzwon i tym samym sezon dla niego się skończył - zerwane więzadła w kolanie. A to oznacza, że jesteśmy osłabieni w playoff - drużynowy mistrz Polski raczej do Gorzowa nie pojedzie ;( Pozostaje liczyć na cud.

Kinia zaczęła szkołę. I zaczął się płacz. Bo ona jeszcze nie wie, co chce w życiu robić....a tu wszyscy zakręceni na tą medycynę, jakiś wyścig szczurów, programowanie, olimpijczycy, finaliści....Ona coś przebąkiwała, że psychologia sportu...to jej powiedzieli, że po tym nie ma pracy ((smiech) - mam kuzynkę po psychologii i ona pracy ma wręcz nadmiar)...Takie tam rozterki, stres bo zmiana szkoły, ludzi...ciężko się patrzy, jak dziecko płacze....Tłumaczę jej ale wiadomo, ona swoje wie...W każdym razie, kiedy będzie chciała zmienić szkołę to ja na pewno nie będę się wściekać...Mam tylko nadzieję, że to chwilowe, że będzie lepiej...

Same problemy...z małżonkiem ciągle się żremy...ja już żałuję tej budowy....trzeba było kupić mieszkanie większe a nie porywać się na budowanie...on teraz musi ogarniać tą instalację i pracę równocześnie, ma do mnie pretensje...qrde przecież wiedział od marca, że to będzie robił...no to o co chodzi ? Trzeba było sobie to inaczej ułożyć pracę a nie spinać teraz na ostatnią chwilę...Tak naprawdę to mam ochotę zamknąć za sobą drzwi od tego mieszkania i więcej tam nie wracać.... Czas chyba na jesienną depresję....

Mamy w pracy akcję "podwyżki" :D Nie wiem czy bardziej mnie to wqrwia czy śmieszy...minimum 50 zł. brutto na osobę....średnio 100 zł. brutto....Taa....chyba bardziej mnie to śmieszy...Tak się docenia pracownika, tak się motywuje do wydajniejszej pracy w naszej pięknej firmie. Chyba wypiję szampana by uczcić te kolosalne pieniądze ;)