Sprawa dotyczy mojego męża. On jest alkoholikiem, a ja napewno współuzależnioną i borykającą się z depresją chociaż z niej wychodzę. Jutro idę do psychiatry i mamy odstawiać prochy. Trochę się tego obawiam. Jak to będzie bez prochów, bo biorę je już ponad rok a i tak mam gorsze chwile. Wracając do tematu mojego męża, nie wiem co robić dalej z naszym małżeństwem, tkwić w tym po uszy czy zakończyć ten zwązek, bo coraz częściej mam na to ochotę. Mąż nie pije od ponad roku, stara się i pracuje nad sobą, ale ja nie jestem już w stanie znosić jego wyzwisk i ciągłego poniżania. Prawie codziennie słyszę jakieś ubliżanie,krzyczy na dzieci, nie bije mnie ani dzieci zresztą nigdy tego nie robił, ale ubliża i poniża wszystkich w koło, a innym razem jest do rany przyłóż. Głupio mi jest w takich sytuacjach jak np. ostatnio stoimy we 3 na przystanku (ja, mąż i syn) i mąż z synem bardzo głośno dyskutowali tak że wszyscy się na nas gapili, ja na to poprosiłam aby byli pół tonu ciszej bo się wszyscy ludzie na nas gapią a on zaczął się wydzierać "gdzie ty k... masz tutaj jakiś ludzi ja tu k... nie widzę przecież to jest jakiś pleps a nie ludzie" nie wiedziałam naprawdę co mam zrobić schować czy zapaśc pod ziemię. Takie sytuacje są b. częste. Spadnie w kuchni coś to słyszę co się tam k... dzieje, zapytam o coś - to se k... poczytaj trłumoku jeden i tak w kółko, odpala mu z najmniejszego powodu a ja nie wiem czy mam dość siły aby to dalej znosić i zastanawiać się czy dzisiaj będzie miał zły czy dobry humor, czy mu coś powiedzieć czy nie i jak on na to zareaguje. Ostatnio dzieciak do mnie przyszedł przytulił się i mówi. Wiesz mamo ja mam wrażenie że tata to znowu pije. Na co ja rozsądnie się pytam dlaczego tak sądzi i czy poczuł od taty alkohol, a on mi na to odpowiada, że nie nie czuł od taty alkoholu ale ostatnio tata zachowuje się jak wtedy gdy pił, ciągle na niego krzyczy i jest nieprzyjemny i mi się dziecko popłakało. Z drugiej strony wiem że się stara, tylko jakie są te starania i kompletnie nie wiem co robić?
Proszę doradzcie.
marga2
29 marca 2012, 14:37Nie zgadzam sie z Marudą. Alkoholizm mężą to jedno, a brak szacunku i poniżanie to drugie. To Twoja miłośc do dziecka powinna moim zdaniem byc najważniejsza i jego dobro powinno być priorytetem, a więc wychowywanie go w spokojnym, wolnym od wyzwisk domu. Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki :)
gorzka6
8 marca 2012, 19:56ja bym nie zastanawiała się ani chwili, ale to tylko moje zdanie. Lepiej być osobno niż dziecko musi doświadczać takie zachowania ojca i takiego słownictwa i ubliżania. Myśl o sobie i dziecku, nie o mężu, bo to, że wychodzi z alkoholizmu nie tłumaczy jego nieodpowiedniego zachowania.
maruda354
7 marca 2012, 08:48Pewnie wiele osób doradziłoby Ci, żebyś olała go, bo jesteś młoda, bo nie warto się męczyć z kimś kto poniża etc.. Jestem innego zdania. Pamiętaj, że z alkoholizmu się nie wychodzi, nawet kilka lat nie daje nam żadnej pewności, bo przyjdzie jakiś gorszy dzień i wszystko zacznie się od początku.. Jestem innego zdania, bo wiem, że to nie takie proste, zostawić kogoś, rozwód i wszystko będzie ładnie i pięknie. To tylko pozory, prawda taka, że po rozwodzie facet załamałby się bardziej, Ty miałabyś więcej problemów i z nim i z dziećmi.. Zresztą.. Trzeba zadać sobie jedno ważne pytanie, czy się kocha? Jak się kocha to trzeba zrobić wszystko, żeby było dobrze. Nie olewać, nie zostawiać, tylko zrobić wszystko, żeby mąż miał spokój w domu, kochającą rodzinę i brak powodów do picia.. Faceci to do siebie mają, zwłaszcza żonaci, że jak są pewni swojej sytuacji w domu to pozwalają sobie na zbyt wiele, ale nie warto odpłacać się tym samym, trzeba być ponad to i nie zniżać się do tego poziomu..