witam...rozpoczynam kolejna bitwę o siebie. Nie umiem patrzeć jak po raz kolejny sama się krzywdze. Osiąga cel tylko pi to aby znów się zapaść. Masakra. Zresztą mam dla kogo...dla męża który jest wspaniały i wielbi moje ciało w każdym rozmiarze i synka. Chce schudnąć żeby w końcu iść z nim na basen. Żeby mieć więcej energii dla mojego małego żywiołka. A przede wszystkim dla
Siebie samej by stać się atrakcyjna pewna siebie kobietą a nie wiecznie zakompleksioną dziewczynką. Rozpoczęłam dietę 3.11 czyli ponad miesiąc. Raz lepiej raz gorzej ale nie poddaje się.
Invisible2
13 grudnia 2014, 15:28Dieta to nie same sukcesy! Najważniejsze aby się nie poddawać :))