Oj dawno mnie tu nie było. To znaczy zaglądałam, ale byłam zbyt leniwa żeby coś napisać. Przez cały ten czas niestety wróciłam do wagi 116,5. W sobotę się zważę i pomierzę to uaktualnię pasek. Przeglądałam moje poprzednie wpisy. Aż wstyd się przyznać, ale słaba wola górą. Podziwiam osoby, które są konsekwentne i potrafią utrzymać spadek wagi. Ja to się ze wstydu muszę schować, tylko gdzie z taką posturą.
Ostatnio leciałam samolotem i jakoś tak mało miejsca było i do tego moje długie nogi. Dobrze że pasa starczyło do zapięcia ale to tak na styk. . Jeszcze trochę i każą mo za dwa miejsca zapłacić. Szkoda gadać załamać się można.
Najgorsze jest to, że ja wewnętrznie taka gruba się nie czuję. Konfrontacja z rzeczywistością - wystawy sklepowe, zdjęcia, zakup nowych rzeczy - powoduje u mnie wstrząs i postanowienie poprawy .... ale na krótko. I jak tu ze sobą wytrzymać.
Ale .... wiosna idzie może się zmobilizuję. Rower czeka , a inni już jeżdżą. No zobaczymy ....
nelka70
14 marca 2011, 08:04szkoda, że odpuściłaś, przez ten czas mogło być Cię już duuużo mniej. Tym razem musisz być twarda i sie nie poddawać... nie będzie łatwo, ale na prawdę warto. Teraz post - wyrzuć słodycze, pieczywo. Wskocz na rower. Będzie dobrze. Powodzenia
Alianna
14 marca 2011, 07:58Dobrze, że wracasz i najlepiej by było, żebyś wróciła na dłużej. Ja nadal trzymam kciuki...