Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek dzień siódmy


waga poranna 116,3 i co i nic

Wcale mnie to nie motywuje. Co ja źle robię?

Ćwiczę,  przestrzegam dietyi już powoli przejada mi się to białko, a waga uparcie stoi.

Już się nie mogę doczekać II fazy kiedy pochrupię jakąś marchewkę. Podobno w II fazie spadek jest mniejszy ... to u mnie chyba waga zacznie rosnąć.

Może coś z powodu moich hormonów, które ostatnio wariują.

Teraz trzeba jeszcze weekend wytrzymać - w niedzielę urodziny mojego młodszego syna. Obiecuję, że będę grzeczna.

  • Alianna

    Alianna

    9 września 2011, 10:47

    Czasem trzeba poczekać na spadek wagi. Potem leci lawinowo. Nie marnuj tego tygodnia i uzbrój się w cierpliwość. Buźka.

  • Lambaluna

    Lambaluna

    9 września 2011, 10:17

    Stosowałam kiedyś Dukana i szczerze Ci powiem, że na mnie zupełnie nie działał. Może są takie organizmy oporne na białkowe szaleństwo. Radzę jeszcze troszkę poczekać i sprawdzić. Poza tym ćwiczysz, jesz białko, więc przybywa masy mięśniowej. Sprawdzaj też obwody. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.