Jakos tak poraz pierwszy doszlo do mnie ze kazdy czlowiek jest inny i jedni widza efekty po tygodniu cwiczen a inni dopiero po kilku miesiacach. Grunt to sie nie poddawac!
Bylismy dzisiaj na malym shoppingu glownie dla relaksu, kupilismy nie wiele ale poszlismy na lunch do Nandosa i jak pewna ' dziewczyna z bloga' zachwalala maja tam nowa salatke z awokado. Moja opinia: fleechh. Salata przesiaknieta zapachem lodowy a kurczaka trzeba bylo szukac w stertach zieleniny. Plus jest taki ze salatka ma potencjal i pewnie niedlugo sproboje ja zrobic po swojemu w domu:)
Maz wlasnie zrobil dietetyczne ciasto marchewkowe a ja za chwilke pedze zrobic Skalpel II, malo tego od dzis zaczynam uczyc sie biegac, wprawdzie dzien dzisiejszy zaczal sie od spaceru ale jutro wedlug grafiku mam zaczac juz biegac i pewnie nie bedzie to odrazu 10km a kilka metrow;)))
chiddyBang
29 września 2013, 17:46no najlepiej jesc to co sie samemu ugotuje :p powodzenia w bieganiu :) ja sie zbieram od dwoch tygodni zeby zaczac i zebrac sie nie moge
fadeaway
29 września 2013, 17:10Pewnie, lepiej zacząć od kilku metrów i nie nabawić się kontuzji. :D Niedługo się nie obejrzysz to będziesz śmigała po 10km. A co do sałatki, to moim zdaniem najlepsze są te domowe, wtedy naprawdę wiadomo co jemy. :) Pozdrawiam!
Mileczna
29 września 2013, 17:06każdy zaczyna od kilku metrów :)))) trzymam kciuki....mnie poszło dość szybko bo do 10 km doszłam w miesiąc ,ale okupiłam to nadwyrężonym ścięgnem pachwinowym - no ale było warto ,nie da się do niczego porównać radości jaką się czuje po pierwszej 10 :)