"Najważniejszy w każdym działaniu jest początek" - Platon
Co prawda moja dieta zaczyna się dopiero w sobotę, ale dzisiaj jest początek mojej przygody z odchudzaniem. Mam nadzieję, że będzie to ostatnia taka przygoda, bo tylko sumienie i waga łazienkowa wiedzą, że nie pierwsza...
Ponad dwie godziny temu zaczęłam się przymierzać do zrobienia analizy, dzięki której miała zostać dla mnie wybrana dieta i ćwiczenia. To i kupienie pakietu zajęło mi może 20 minut i to tylko dlatego, że trzeba się było wytaszczyć spod łazienkowej szafki wagę i wygrzebać spośród nici metr krawiecki. Co zatem robiłam przez ponad półtorej godziny? Wypełniałam bardzo szczegółowe formularze dotyczące diety i mojej aktywności fizycznej. Z preferencjami dietetycznymi to był w zasadzie pikuś, ponieważ gdy doszłam do zakładki fitness, to musiałam sprawdzić swój wyjściowy poziom zaawansowania... Chyba jest to jedyny przypadek, gdy dostaje się zadyszki podczas wypełniania rubryczek w internecie. Dla sprostowania dodam, że trzeba było wykonywać fizycznie pewne ćwiczenia i zapisać ilość powtórzeń, więc nie tylko na samą myśl o ćwiczeniach oblałam się potem. Zastanawiam się czy śmiać się czy płakać z powodu mojego braku kondycji...
Jak na razie wystarczy na początek... O kolejnych wpadkach i przypadkach napisze wkrótce.