Jest koło godziny 10 a ja już mam za sobą 20min. ćwiczeń i 2 kubki wody :))
Wczorajszy burger w niczym raczej nie zaszkodził wadze, bo rano miałam 65,0kg, więc jeśli porównywać pierwszy wczorajszy pomiar to nawet spadło kolejne 100g :] Za to po wypiciu wczoraj 1,5L wody cały dzień (i w nocy też) chodziłam do toalety. Cóż... trzeba przyzwyczaić organizm a potem będzie już lepiej :)
Zapowiada się ciężki weekend, bo w sobotę idę na imprezę urodzinową, więc będzie i jedzonko i ciasta. Przynajmniej alkoholu nie pijam, więc może nie będzie tak źle ;) Problem tylko w tym, że w sobotę wieczorem odbieramy dzieci od dziadków, więc w niedzielę nie zapowiada się, żebym miała ćwiczyć (przy dzieciach ciężko...). Za to od poniedziałku dzieci = przedszkole, więc jak to się ładnie mówi... byle do poniedziałku :D
Tak sobie myślę, że może nawet uda mi się te 15-20min poćwiczyć w sobotę rano przed imprezą, było by super :)
Edit: Dopiero godzina 17ta a ja już kończę ostatnią szklaneczkę wody i powiem więcej... jeszcze sobie herbatkę zapewne dziś zrobię :))
Sawka00
6 stycznia 2017, 15:59dzięki, nie chcę zmarnować kolejnego roku, więc jakoś się trzymam :)
angelisia69
6 stycznia 2017, 13:30Super ci idzie,oby tak dalej!!Powodzenia