Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
połamana, ale nadal w grze!


Wczoraj myślałam, że źle spałam albo zawiało mnie, bo pobolewała mnie łopatka i nie mogłam do końca skręcać głowy na boki. Wieczorem mąż mnie nasmarował maścią rozgrzewającą a w nocy spałam na płaskiej poduszce tylko. Namęczyłam się jak nie wiem co, bo nijak nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Jak się obudziłam o 3 rano to już do 6tej przekręcałam się we wszystkie strony i spałam i wybudzałam się na zmianę. Wieczorem wypiłam sporo płynów, więc chyba 3-4 razy w nocy byłam w toalecie :D 

Rano z łopatką wcale nie było lepiej... a nawet miałam wrażenie, że gorzej, bo już nawet głową w dół nie mogłam ruszyć i śmiałam się do męża, że poruszam się jak robot ;) Myślałam, że po tym nocnym siusianiu waga chociaż spadnie, ale niestety...... no cóż, było blisko, bo najpierw waga wskazała 66,3kg (co mnie w pierwszych sekundach uradowało) a za moment przeskoczyła na 66,6kg i tak było za każdym razem :/ Tak więc waga bez zmian. Przez tą całą sprawę z łopatką myślałam, że nie będę dziś w ogóle ćwiczyła. Nawet kupiłam sobie na wszelki wypadek ibuprom, ale póki co nie miałam okazji go użyć, bo sporo dziś kręciłam się po mieszkaniu i jakoś tak z godziny na godzinę jakby się odrobinę lepiej robiło... W połowie dnia doszłam do wniosku, że może poćwiczę, ale nie będę używała górnej części ciała (czyt. rąk) ani tym bardziej hantli, ale po 14tej poczułam moc i dobrze się czułam, więc za mną dziś kompletne ćwiczenia :] 

Teraz tylko siedzę z duszą na ramieniu żeby mnie jeszcze gorzej nie połamało jutro, bo rano mam wizytę z córką u lekarza, więc jak coś to ibuprom będzie musiał pójść w ruch ;)

  • aniapa78

    aniapa78

    21 kwietnia 2017, 16:22

    Brawo za ćwiczenia ale posmaruj się na wszelki wypadek maścią przeciwzapalną. Oby już było dobrze:)