Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedy w końcu mi się uda?


Postanowiłam że tym razem będę konsekwentnie prowadzić ten pamiętnik. Może to pomoże, bo na razie motywacji brak. 10kg poszło jak batem strzelił. Ale ja nie widzę różnicy w swoim wyglądzie, nadal widzę taką gruba krowę jak wcześniej. Na nic się zdają zapewnienia że widać że schudłam, co z tego jak ja nadal czuję się tak samo gruba jak wcześniej. I denerwuje mnie fakt, że ubrania nie stały się aż tak luźne jak się spodziewałam, nogi wcale ładniej nie wyglądają. Nadal mam dwa podbródki, nadal fałdy na brzuchu, grubaśne ramiona. Skąd te kilosy mi zleciały? Teraz jest o wiele trudniej. Ciepło jest a w taką pogodę wbrew wszystkim znanej opinii że jest się bardziej aktywnym - ja nie mogę zmusić się do żadnego sportu. W zimie było mi o wiele łatwiej, na dworze mróz, nie było co robić to się przebierało w krótkie spodenki i bluzkę i żeby się rozgrzać to się ćwiczyło. teraz co zacznę cokolwiek robić, czy to skakanka, czy brzuszki, czy bieganie - od razu jestem spocona. Nie mogę. A z jedzeniem jest jeszcze gorzej. Jak było daleko do celu jakoś się motywowałam "Zobaczysz, schudniesz, wszystko się zmieni. będziesz mieć jeszcze większą ochotę na sport, na odchudzanie" a tu lipa. Coraz trudniej mi się zebrać. Są dni, takie jak dziś, co tylko siedzę i jem... I myśli: "Jutro zaczniesz wszystko od nowa"... I są takie, kiedy potrafię się opamiętać. Ale jest ich coraz mniej. I dlaczego moja waga tak bardzo się waha? W dniach, kiedy się pilnuję, dużo piję, mniej jem, pokazuje 70. A gdy już przyjdzie taki dzień, gdy skuszę się na coś większego, pokazuje nawet 73. I wtedy mam jeszcze mniejszą ochotę i dalej sobie folguje....
  • CalaJakNowa

    CalaJakNowa

    1 sierpnia 2010, 10:06

    Tyle już osiągnęłaś! 10 kg to kawał ciała! Myślę, że masz po prostu niską samoocenę i dlatego nie umiesz cieszyć się tym MEGASUKCESEM! :P Ja od lat próbuję tyle zrzucić, i nie mogę, a Ty masz to za sobą i nawet tego nie doceniasz. NIE DAJ SIĘ! Jeszcze 13 kg, czyli trochę więcej niż połowa patrząc od początku. W "sukcesy i porażki w odchudzaniu" napisałaś "Tym razem będzie lepiej." - i chyba już jest, nie? A może być jeszcze fajniej :) trzymam kciuki, a jeżeli brak Ci motywacji to możemy wymyślić jakiś zakład :D

  • wiolkam1981

    wiolkam1981

    28 lipca 2010, 13:35

    ja obecnie też przechodzę dietetowe załamanie wiem jak to jest. Ty już dużo osiągnęłaś więc nie łam się damy radę.......pozdrawiam

  • kambocz

    kambocz

    28 lipca 2010, 13:17

    Ja codziennie dodaję tu swój wpis, piszę o sukcesach i porażkach. To dodaje mi siły, choćby nikt miał mnie nie przeczytać wylewam to wszystko z siebie. Zapisuję sie w grupach wsparcia, powoli zdaje sobie sprawę że jestem piękna, zobaczysz z Tb będzie tak samo!

  • Esthere

    Esthere

    28 lipca 2010, 13:06

    Po pierwsze, witam Kielczankę, niedaleko mi do Ciebie! :D Po drugie: wiem dokładnie jak to jest....Ja też zauważam duże wahania w mojej wadze, i jest to zjawisko zupełnie nowe w moim przypadku. Tak do 25 roku życia było ok, po odchudzaniu jako nastolatka udało mi się utrzymać wagę, ale od jakiegoś czasu rosnę na szerokość w oczach! ( 2 m-ce temu ważyłam 62, chodziłam na basen, troszkę mniej jadłam, choć nie była to żadna dieta, schudłam z 66, a teraz, o tragedio, mam już 67 ponad ! )Nie wiem co na to wpływa, może to folgowanie, brak ruchu, a może jest tak, że jedzenie to dla mnie taki substytut szczęścia, jak nałóg, jak coś, dla czego po prostu poświęcam figurę dla krótkiej przyjemności ( zupełnie jak alkoholik albo inny nałogowiec ). I wiesz, pomyślałam, że szwankuje u mnie tzw. system nagradzania się. Nie zawsze jedzenie musi być tym, co poprawia chwilowo samopoczucie. Powinnam się przekierować na coś innego. Nie wiem- może zakup fajnej rzeczy, może spacer, może jakaś inna aktywność, jakaś pasja, coś co odwróci moją uwagę od jedzenia? Czy nie jest tak,że się je bo to taki substytut przyjemności, w którego miejsce nic innego akurat nie mamy? Radzę Ci tak: skoro źle się czujesz ze sobą, ze swoimi kilogramami, postaraj się jak najczęściej wyobrażać sobie siebie po zmianie- jak będziesz się czuć, w co ubierać, jak będą Cię widzieli inni. Potrzebujesz więcej motywacji, więcej koncentracji na celu. Dlatego dodaję Twój pamiętnik do ulubionych, i obiecuję tu zaglądać do Ciebie, sprawdzać, motywować....Pisz ten pamiętnik, ja sama widzę po sobie, że koncentracja na wysiłkach innych i na dopingowaniu tych, którzy chcą schudnąć- odwraca moją uwagę od jedzenia i samej mi pomaga! Do dzieła! Pomagajmy sobie, wspierajmy się, a na pewno się uda! Życzę wszystkiego naj!