witajcie po weekendzie,
mój weekend rozpoczęłam wzorowo bo od 30 minutowego biegu, niestety potem to już było tylko gorzej.
Sobota:
śniadanie: kromeczka malutka chleba z masłem i pomidorem+ ciastka belvita+ kawa z mlekiem
duuuuuuuuuuuuuuuuuuużo krówek !!!!!!!!
obiad: 1 łyżka ziemniaków + 1 łyżka kapusty gotowanej
upiekłam przepyszny sernik, więc też zjadłam kilka kawałeczków.
Potem były imieniny Brata: sałatka gyros, malutkie koreczki, ciasto z galaretką. Kiełbasy nie tknęłam i alkoholu też nie.
Niedziela:
śniadanie: 3 kromki chleba razowego z pomidorem, ogórkiem, szynką i jajkiem.+ malutki kawałek serniczka+ kawa z mlekiem
Obiad: 0,5 pojedynczej piersi z kurczaka przyrządzonej na parze+ sałatak+ pomidor+ ogórek
Odwiedziny u teściowej: kawałek 3 bita+ kawałeczek ciasta kruchego z truskawakami+ kawałek babki+ kawa z mlekiem
Wieczór był ciężki: w domu zjadłam ciasto, sałatkę+ pierś z kurczaka smażoną+ troszkę piwa, ale się przymusiłam i wszystko zwymiotowałam.
Załamka totalna z tym jedzeniem, w piątek miałam na wadze 65,9 ale nie wiem czy tak pozostanie po tym obfitym weekendzie.
Dzisiaj znowu biegam
chubbyann
2 lipca 2013, 09:46Faktycznie nieciekawie to wygląda :/ Co nie znaczy, że nie będzie lepiej :)