Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zakwasy


Masakra jakaś!
Ledwo się dzisiaj przemieszczałam.
Bolące od zakwasów łydki, nie pozwoliły mi nie tylko na kolejny trening, ale nawet na normalne chodzenie.
Rzuciłam się na te ćwiczenia, jak pies na kiełbasę, mimo ostrzeżeń, aby dawkować sobie te wygibasy stopniowo.
Nawet Wy mnie przestrzegałyście, ale ja jakoś zbyt lekko podeszłam do tematu i teraz mam za swoje.
Chylę czoło przed Waszym doświadczeniem i Waszymi radami.
Nauczka dla mnie na przyszłość.
A poza tym?
Dieta ok, woda popijana (popijana, a nie wypijana  ).
Tylko zła na siebie jestem za to wszystko.
Kanapowiec ze mnie wylazł, jak diabli. 
Ech..
  • otoja1981

    otoja1981

    20 lutego 2014, 10:15

    aaa z tym doswiadczeniem to roznie bywa - ja niby wszystkie rozumy pozjadalam, a tu prosze - w zyciu nie mialam takich zakwasow na klatce (!) czy nawet pojecia o istnieniu pewnych partii miesni! :) Ale to taki motywujacy bol :) pierwsze koty za ploty :) czyli dobrze wykonalas trening ;)

  • kropek89

    kropek89

    20 lutego 2014, 08:11

    a gdzie lepiej niż na kanapie :D:D:D powodzenia :)

  • FITmama

    FITmama

    19 lutego 2014, 22:41

    tez mam zakwasy ale na blecach i brzuchu, ale lubię to :) pozdrawiam

  • Mata_Hari

    Mata_Hari

    19 lutego 2014, 22:29

    Skoro boli, to znaczy, że się żyje ;) Będzie dobrze, na przyszłość trzeba trochę zwolnić :)