Dziewczyny, co myślicie o ćwiczeniu na stepperze?
Jakoś tak chodzi mi ostatnio po głowie..
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 3441 |
Komentarzy: | 114 |
Założony: | 6 lutego 2014 |
Ostatni wpis: | 3 kwietnia 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Dziewczyny, co myślicie o ćwiczeniu na stepperze?
Jakoś tak chodzi mi ostatnio po głowie..
Dziękuję Wam, kochane dziewczyny, za wszystkie dobre rady w sprawie marnotrawienia jedzonka. Ja mam dietę "nową smacznie dopasowaną" i też mam ustawione powtarzające się posiłki raz na dwa dni. Jednak zawsze powtarzają się tylko obiady, czasem śniadania. Pozostałe posiłki bywają różne. Ale skorzystam z Waszych rad z pewnością.
Jednej rzeczy nie robię, mianowicie nie ćwiczę w weekendy. Teraz, gdy już zrobiło się cieplej, walczę na swoich ogrodowych grządkach i daję Wam słowo, że jest to lepsze, niż jakiekolwiek inne ćwiczenia. Na przykład w sobotę prawie pół dnia deptałam po swoim trawniku w takich butach z kolcami (przeprowadzałam aerację, czyli napowietrzanie trawnika) i była to świetna gimnastyka dla nóg. Wbijanie nogami tych bucików i wyciąganie ich ze zbitej po zimie ziemi, jest nie lada wyczynem. Wieczorem miałam już tylko ochotę zawiesić je (tzn. nogi) gdzieś wysoko na lampie i nie robić nimi już nic. Tak samo jest z odchwaszczaniem, można spędzić na czworakach sporo czasu i mam wtedy wrażenie, że żaden skalpel ani inne wygibasy nie są mi już potrzebne.
W poprzednim poście chciałam Wam pokazać moje piękne grządkowe hiacynty, ale jakoś nie chciało mi się wgrać zdjęcie. Spróbuję dziś ponownie, ale jeśli mi się znowu nie uda - wybaczcie.
Chyba się udało :)
P.S. Dede! Link do Cardio przesyłam na priv, bo nie wiem, czy tu mogę go umieszczać.
Pomaleńku, ale waga ciągle spada. Najbardziej cieszy mnie spadek centymetrów w talii, bo w końcu spodnie przestały być ciasne i w biodrach i udach czuję luzy, więc jest super. Z ćwiczeniami jest różnie, nie jestem w tym zbyt systematyczna, głównie z braku czasu, ale znalazłam świetną stronkę z ćwiczeniami cardio, gdzie są one dość intensywne, ale zajmują tylko 25 minut, więc to mi najbardziej odpowiada.
Mam trochę problem z jadłospisem, głównie z marnotrawieniem niektórych produktów. Jadłospis mam ułożony, więc ściśle się do niego stosuję, ale pewnych rzeczy nie da się kupić w takich ilościach, jakie są w nim podane. Rozumiem, że jestem w stanie kupić odpowiednią ilość pieczarek, owoców, mięsa, pieczywa czy wędlin. Ale już np. sałaty nie da się kupić w liściach, a rzodkiewek w sztukach. Tak samo z serkami, które w przepisach są podane w łyżkach, a co z resztą? Podobny problem jest z kukurydzą z puszki, czy groszkiem konserwowym. Do przepisu potrzebna jest np. 1 łyżka kukurydzy, reszta puszki zostaje do wyrzucenia? I żeby jeszcze ten sam przepis powtarzał się np. za dwa dni, to rozumiem, ale najczęściej tak nie jest. Trochę mnie to wkurza, tym bardziej, że mój mąż nie je pewnych rzeczy, żeby na przykład je wykorzystywał do swoich posiłków, bo ani sałata, ani kukurydza to nie dla niego.
Jak Wy, z ułożonym jadłospisem, radzicie sobie z tym problemem?
Mały remoncik w sypialni całkowicie pochłonął mój wolny czas w ostatnich dniach. Ale przy okazji stwierdziłam, że konsekwentna jestem i uparta, bo diety nie odpuściłam ani na chwilę i grzechów też żadnych na sumieniu nie mam. Może tylko jedynie ćwiczenia trochę skróciłam, ale tyle się nagimnastykowałam przy sprzątaniu i przy pozimowych porządkach przy ogrodowych roślinkach w minione ciepłe dni, że czuję się całkowicie rozgrzeszona. Zaglądałam prawie codziennie do Waszych pamiętników, czytałam Wasze wpisy i cieszę się z wszystkich Waszych sukcesów. Minął pierwszy miesiąc mojej diety. Jestem zadowolona, bo schudłam prawie 4 kilo, czuję się dobrze, nie chodzę głodna i luzy mam w pasie i w innych miejscach także, więc myślę, że nie jest źle. Nie chcę już chudnąć szybko. Ok. 3 lata temu odchudzałam się dietą Dukana, schudłam w ponad 2 miesiące 10 kilo, ale kiedy tylko wróciłam do normalnego jedzenia, przez prawie 2 lata wróciła mi poprzednia waga. A poza tym jedzenie na Dukanie było dla mnie zbyt monotonne, chodziłam głodna i.. zła. Teraz czuję się najedzona i zadowolona, więc mam zamiar konsekwentnie przestrzegać zasad, które ktoś tam dla mnie wymyśla. Więc trzymajcie kciuki za moją wytrwałość.
I na koniec miły obrazek dla oczu, zakwitły już u mnie pierwsze tulipany.