Wreszcie na wadze miło było ujrzeć 65,7 kg, czyli pierwsze 300 g z głowy. Dzisiaj zjadłam 1570 kalorii, czyli praktycznie trafiłam! Śniadanie było spore i wybitnie tłuszczowe, bo musiałam wreszcie popróbować tych wszystkich serów i greckich oliwek co mam z Biedronki, potem na II śniadanie banan z jogurtem i 1,5 łyżeczki kakao, pyszny i słodki deser. Na obiad miałam przepis z Vitalii, coś na kształt risotto z pomidorami i fasolą konserwową, ale byłam średnio zadowolona, zapchałam się tym okropnie chociaż jakoś bardzo kaloryczne nie było. Jutro spróbuję to zrobić na zimno w formie sałatki, bo mam drugą połowę ryżu. Na kolację i posiłek potreningowy jogurcik z płatkami owsianymi. Jako podwieczorek chyba można potraktować tę oto mrożoną herbatę podczas spaceru. Przyznam, że lepiej wygląda niż smakuje. Z jednej torebki chyba robili 50 herbat :) Arbuz też o smaku wybitnie zamrażarkowym.
Lezę na siłownię:
Pusta siłka, cała studenciarnia już wyjechała. Nawet zrobiłam sobie zdjęcie swojej galarety na nogach i dużego brzuszka przy dużym lustrze, ale wrzucę dopiero jak będę się mogła pochwalić zmianą hahaha. Zrobiłam pierwszy interwał (na razie tylko 10 minut, poczułam to ale wytrzymałam spokojnie) a potem trochę brzuszków, deski, unoszenia nóg i modelowania pośladków (omg nawet nie robiłam jakichś strasznie ciężkich rzeczy a i tak czuję te nogi...) a w końcu rozmasowałam się rolerem w kompletnie pustym pokoju, ha!
Barbie_girl
10 lipca 2017, 12:25agratuluje spadeczku ;):):) Herbatka wyglada super ;):) letnio ;)
Shahrazad
10 lipca 2017, 12:27Tak, szkoda że smakowała jak woda :)) ale za to zdjęcie robi wrażenie :ppp
Barbie_girl
10 lipca 2017, 12:29dokaldnei hehe ;)
SoloLatina
9 lipca 2017, 23:20Nic tak nie podnosi motywacji jak spadek, chyba mało kto się motywuje krytyką :) powodzenia!
Shahrazad
10 lipca 2017, 11:13Krytyką motywuję się bardzo rzadko kiedy :p na pewno nie krytyką od najbliższych, ta bardzo smuci i boli, ale jak kiedyś mnie laska z Vitalii przywołała do pionu to bardzo szybko nadrobiłam zaniedbania :p