Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Akceptacja siebie
10 lutego 2010
Wróciłem. Przeglądam różne profile, czytam pamiętniki i zwracam uwagę na: wzrost, wagę i wymarzoną wagę wielu z Was. Nie rozumię tu pewnych rzeczy. Niektóre z Was mają, moim zdaniem, idealną wagę (nie wiem jak to wygląda, bo nie ma Waszych zdjęć), a mimo to piszecie o tym jakie to jesteście grube i że musicie schudnąć. Czy naprawdę chcecie zostać wieszakami na ubrania? Czy nie prościej byłoby zaakceptować niektóre swoje krągłości? Wierzcie mi, mężczyźni uwielbiają Wasze krągłości. Nie ma nic gorszego niż kiedy chcesz przytulić się do ukochanej i obijasz się o jej kości. Rozumię osoby ze sporą nadwagą, te powinny się odchudzić, przede wszystkim dla swojego zdrowia. Wygląd - cóż, puszysta dziewczyna zadowolona ze swego wyglądu i znająca swoją wartość bardziej nęci mężczyzn, niż wieszak o wymiarach topowych modelek. Tak ja to widzę, jeśli któraś z Was byłaby taka miła, to prosiłbym o wyjaśnienie mi dlaczego te parę (dosłownie) kilo jest tak ważne u osób których waga = wzrost - 110 (wiem są nowsze sposoby obliczania idealnej wagi kobiet ale ten uważam za najrozsądniejszy). Za pomoc w zrozumieniu Was z góry serdecznie dziękuję.
Luisska
11 lutego 2010, 13:28Bardzo dziekuję za życzenia :) Nie próbuj nawet zrozumiec kobiety, bo często nawet my same siebie nie rozumiemy :) Ale co do odchudzających się chudzinek to masz 100% racji :) Pozdrawiam cieplutko :)
gosiek8212
10 lutego 2010, 10:57wiem, że wysiłek pozwala zapomnieć o kłopotach, własnie dlatego mam karnet na siłownię wykupiony po poronieniu, żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć za dużo, ale dziś jeszcze doszła moja przeziębiona Ala, więc jej nie posłałam do przedszkola... nie ma czasu na siłownie... choć moje dziecko skutecznie odwraca uwagę od problemów wywracając dom do góry nogami (aż tak chora nie jest) ;-) muszę tylko zapanować nad jedzeniem... P.S. to nie dobrze, że zaniedbujesz żonę w zakresie masażu, kobiety to lubią... baaaardzooooo ;-)
Sheng2
10 lutego 2010, 10:41pisanie prywatnych wiadomości już odblokowałem (przynajmniej tak mi się wydaje :) ) Rozumię że mody się zmieniają również jeśli chodzi o urodę, jestem też świadom że moje preferencje w tym zakresie nie muszą być zgodne z preferencjami ogółu mężczyzn ale czy te kilka (dosłownie) kilogramów robi Wam aż taką różnicę by katować ciało i umysł ?
luuuucky
10 lutego 2010, 10:36miało być marilynowskie oczywiście. Zawsze popełniam ten sam, izolowany czeski błąd :)
luuuucky
10 lutego 2010, 10:31Otóż drogi Sheng... (chciałam wysłać wiadomość, ale nie pozwalasz na przyjmowanie od nieznajomych). Tak jak świat widział czas, kiedy wielbione były rubensowskie kształty, małe oczy, duże oczy, krótkie nogi, długie nogi (...whatever), tak teraz pożądanym przez kobiety jest rozmiar 36. Oczywiście mężczyzni zapytani o zdanie szybko zarzekają się że 'kochają te krągłości'. Mimo to, stawiając obok siebie dwie uśmiechnięte, zadbane dziewczyny, wygra w rankingu ta z rozmiarem 38 a nie ta z 42. Młodzi mężczyzni chcą mieć obok siebie powabną, lekką kochankę, dopiero potem, z chęcią założenia rodziny budzi się w nich chęć posiadania kobiety-matki karmicielki o pełnych kształtach (co zresztą natura podczas ciąży nieubłagalnie czyni z ciałem kobiety). Studiuję medycynę, znam zasady rządzące metabolizmem, zdrowym i racjonalnym żywieniem i... zdecydowanie bardziej 'fit' (dla mnie fizyczne uczucie zdrowia, lekkości) czuję się z BMI 19 niż 25 (w końcu też w normie niby). Talia ok. 65 cm, płaski brzuch, to dla mnie jeden z niezaprzeczalnych, gołym okiem widocznych wyznaczników zdrowia (potwierdzone zresztą naukowo). Kwestia indywidualna. Dodam że szkieletorem nie jestem i mam przykładne 'marylinowskie' wymiary:) Pozdrawiam ciepło :)
Sheng2
10 lutego 2010, 10:29Irisku - zwróciłaś uwagę na dobre czucie się we własnej skórze. To kwestia psychiki. 2 kilo w tą czy w tą dla umysłu nie stanowi różnicy, kwestią jest polubienie się taką jaką się jest z 2 kilogramami więcej lub mniej. Gosiaczku - może nie mają innych problemów tylko te kilka kilogramów wyimaginowanej nadwagi ale szkoda tracić czas i energię na coś tak mało istotnego. Co do masażu to moja żona by się z Tobą nie zgodziła - niestety zaniedbuję ją w tym zakresie - dawno jej nie masowałem
gosiek8212
10 lutego 2010, 10:11tak sobie myślę, że Twoja żona to z Toba bardzo dobrze... tez bym chciała męża masażystę ;-) A co do wpisu, to ja też nie rozumiem tych lasek co za największy priorytet stawiają sobie schudnięcie z 53 na 50, bo mają sadło... chyba sadła nie widziały nigdy... dla mnie najgorsze jest to, że są to nie tylko nastolatki, ale tez dziewczyny koło 30 dla których te 2-3 kilo stanowi priorytet w życiu... To się rozpisałam... Pozdrawiam ;-)