Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po świętach 92,4 kg (+ 1,0 kg)


W stosunku do ostatniego wpisu wzrost wagi o cały kilogram. To jednak pikuś, bo wczoraj skoro świt było 94 kg. Czyste szaleństwo. Na szczęście pyszności świąteczne się przetrawiły i waga spadła. Liczę, że jutro będzie lepiej. 

Koniec tego szaleństwa. Czas się wziąć solidnie za robotę i w końcu połamać te 90 kg.

Dziś jestem półprzytomny. Rano/w nocy odwoziłem syna na wycieczkę. Także średnio kontaktuję i dziś w pracy trzeba będzie jakoś przewegetować, potem pół godzinki drzemki (może się uda) i prowadzenie dwóch treningów. Potem jeszcze jedno spotkanie i myk myk tak koło 22 -23 będę mógł przytulić poduszkę :)

Na szczęście pogoda jest piękna i poprawia humor. W sobotę organizuję warsztaty samoobrony i właśnie się okazało, że będą bardzo kameralne bo parę osób odpadło.

Nic to. Jakoś sobie poradzimy. 

  • karmelikowa

    karmelikowa

    4 kwietnia 2018, 13:39

    Nie jest źle,skorzystasz z wc i kg nie ma;)

    • Sheng2

      Sheng2

      4 kwietnia 2018, 13:52

      oby :)

  • ZdrowieJestGit

    ZdrowieJestGit

    4 kwietnia 2018, 10:43

    Good luck :)

    • Sheng2

      Sheng2

      4 kwietnia 2018, 11:00

      dzięki :)