Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pączki i kiepski nastrój 94,1 kg (+ 0,8 kg)


No cóż... plan był ambitny zejść poniżej 93 kg ale pączki go mocno zweryfikowały i jest powyżej 94 kg. Cóż trzeba płacić za własne decyzje. Tego tygodnia nie zamknę spektakularnym wynikiem - trudno. Mam nadzieję, że uda się w przyszłym. Pączki były pyszne ;)

Teraz czeka mnie weekendowa batalia żeby waga jeszcze bardziej nie podskoczyła. Męczące to wszystko jest. Ciągle jakieś wyzwania, walka, sukces lub porażka i od nowa. Walka bez końca - kiedy i jak można odpocząć?

Ten tydzień jakoś strasznie mnie wykończył. Nie mam na nic siły i ochoty do tego jeszcze dochodzi smętna pogoda. Niby dziś mam się wybrać na trening aikido, ale wybitnie mi się nie chce i chyba odpuszczę.

  • przymusowa

    przymusowa

    21 lutego 2020, 11:49

    To nie jest wzrost wagi a zatrzymanie wody przez węgle. Ja jem uparcie węgle na kolację od kilku lat i wieczorem zawsze mam na wadze 3 kg więcej i jakoś mnie to nie boli :)

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 12:03

      Też nie panikuję z tego powodu. Po prostu miałem nadzieję na niższą wagę dzisiaj. Zobaczymy czy uda się ją obniżyć w przyszłym tygodniu.

  • FreeMilka

    FreeMilka

    21 lutego 2020, 09:05

    ja wiedząc, że dziś mam dzień pomiarów, wczoraj nie tknęłam pączka - jedynie powąchałam ;)

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 09:22

      Ja się nie umiałem i nie chciałem w sumie powstrzymać :)

  • chesera

    chesera

    21 lutego 2020, 09:01

    No i wszystko jasne. Słaby nastrój, to trzeba go zajeść pączkami. I pewnie dlatego nic się nie chce i nie ma siły. A przyczyną jest to co popsuło ten nastrój. Trzeba znaleźć przyczynę słabego nastroju, usunąć ją, a wszystko wróci na dobry tor. Przynajmniej u mnie to tak działa.

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 09:23

      U mnie powodem jest chyba zmęczenie. Mam nadzieję, że w weekend nieco odpocznę. Może wtedy będzie lepiej.

  • roweLova

    roweLova

    21 lutego 2020, 08:26

    strasznie się szamoczesz w tej swojej drodze. Nie lepiej byłoby ustalić plan i zwyczajnie się go trzymać. To, że jest weekend to nie znaczy, że trzeba zaprzepaścić pracę z całego tygodnia. Mi byłoby zwyczajnie szkoda. Plan na weekend też może być dobry. Jesteś bardzo aktywny i myślę, że odrobina dyscypliny jedzeniowej wystarczyłaby żebyś osiągnął sukces. Trzymam kciuki

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 08:44

      W sumie niezły pomysł, ale zwykle po pilnowaniu się cały tydzień nie mam już siły na weekendowy reżim. Starcza mi jedynie na pobieganie w sobotę jeśli oczywiście nie mam innych pilnych spraw do załatwienia. Też mi czasem żal tej całotygodniowej pracy. W weekendy nie szaleje za bardzo z jedzeniem - tak samo wychodzi.

    • roweLova

      roweLova

      21 lutego 2020, 09:07

      Może błąd tkwi w podejściu? Dieta nie powinna być reżimem. Jesli jest wtedy męczy i chcemy od niej uciekać. Dla mnie dobrym pomysłem było spisanie powodów. Teraz często zerkam na tą kartkę i widzę po co zmieniłam sposób jedzenia i moje podejście do niego.:-)

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 09:24

      Wiesz sama dieta nie jest reżimem, bo niewiele w niej tak naprawdę zmieniłem. Chodzi bardziej o reżim życia czyli moje codzienne obowiązki które w połączeniu z treningami pod koniec tygodnia mnie wykańczają

    • roweLova

      roweLova

      21 lutego 2020, 09:38

      Znam ból. Sama zaplanowałam na sobotę najpierw odespać :-D

    • Sheng2

      Sheng2

      21 lutego 2020, 10:19

      Ja też odeśpię tak max do 9 bo dłużej nie potrafię spać ;)

    • adador77

      adador77

      21 lutego 2020, 15:19

      Zgadzam sie. Przede wszystkim znajdz sposob na siebie I droge, w ktorej bedziesz czul spokoj. Reszta juz bedzie dzialac. Balans to cos waznego:)