Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nieprawdopodobne? A jednak :)


Sama nie mogę w to uwierzyć. Pierwszy raz wstałam 40 minut wcześniej niż zwykle, aby poćwiczyć przed zajęciami! Nigdy, przenigdy mi się to nie zdarzyło. Zawsze byłam zbyt śpiąca, zbyt zniechęcona, "poćwiczę wieczorem". Tym razem postanowiłam: jeśli nie ja to kto? Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem silniejsza niż mi się wydaje i tak naprawdę, jeśli tylko chcę, mogę wszystko :)
Muszę przyznać, że po porannym wysiłku dzień od razu staje się lepszy. Pierwszy raz nie jechałam na uczelnię zmęczona i zaspana, ale pełna energii i ożywiona. Nie miałam ochoty zasnąć podczas zajęć, co prawdopodobnie zdarzyłoby się gdybym wstała o te 40 minut później, zgodnie ze swoim przyzwyczajeniem.
Podsumowując: jestem z siebie naprawdę DUMNA!! :)

Po obiedzie, na deser zjadłam pączka. Tak, przyznaję się :p Nie czuję się winna, nie czuję się przegrana. Dzisiaj są prawdziwe ostatki, dlatego uważam, że skuszenie się na tego jednego pączka nie jest dla mnie żadnym grzechem, ani okazem słabości. Nie jestem "słodyczolubna", także odstawienie słodkości na te 40 dni (a być może uda się i więcej.. ;)) nie będzie dla mnie męczarnią. Jeden pączek na kilkanaście tygodni? Kochani, nie dajmy się zwariować :)

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ze swojego dzisiejszego dnia i znaleźliście w nim czas na chociaż krótki trening. Do wiosny już mało czasu! :)

Pozdrawiam.
A.