Po tym jak się oswoiłam z moim odmiennym stanem, mogę spokojnie czekać na moje maleństwo. Ciąża mi nie utrudnia życia, właściwie oprócz braku okresu nie mam żadnych objawów. Czasem się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku, bo oczywiście odkąd się dowiedziałam to czytam wszystko co mi wpadnie w ręce o ciąży i naturalnie porównuje wszystko do siebie i nic. No ale na wizytach u gina wszystko w porządku i już miałam okazję posłuchać serducha maleństwa :)). No ale oprócz wsłuchiwania się w swój organizm, przysłuchuje się również temu co mówią inni w moim otoczeniu. Nie które ciekawostki myślałam, że są już dawno wyparte do czasów przedwiekowych a jednak... Zaskoczyła mnie moja teściowa, myślałam, że jest taka bardziej ... ja wiem - rozsądna? Oparzyłam się dziś żelazkiem a ona - że powinnam uważać bo dziecko będzie miało myszke czy coś- normalnie myślałam, że sobie jaja robi. Do tego- że nie powinnam się "przestraszać" masakra śmiać się czy płakać. Jeszcze prawie pół roku będę karmiona podobnymi mądrościami? Nie wiem może to tylko dla mnie takie nieprawdopodobne, że ludzie mogą wierzyć w takie bzdury??
No a inna sprawa to alkohol. Nie rozumiem, dlaczego ludzie mają tyle do powiedzenia na temat picia kobiet w ciąży (jestem całkowicie przeciwna spożywania jakiejkolwiek ilości alkoholu- żeby była jasność), że "przecież lampka wina nie zaszkodzi". Skąd to przyzwolenie? nie kumam tyle się mówi o szkodliwości alkoholu u dorosłych, a co dopiero dla takiego maleństwa- całkowicie uzależnionego od nas... Może przesadzam, ale wahałam się nawet jeść pączka z adwokatem:) i odnoszę wrażenie gdy kategorycznie odmawiam picia to ludzie patrzą wzrokiem pt."Ale się pieści ze sobą"... Szok.
No tak, że takie bzdety nic ciekawego mnie ostatnio nie spotyka i ciąża ciągle jest dla mnie wydarzeniem :).
Pozdrawiam