Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


sobata zleciala.bylo troche emocji zwiazanich ze obawami przed nie znanym.to normalne.nowa praca,nowe otoczenie,obowiazki.naszczescie nie taki diabel straszny jak go maluja.narobic sie narobilam i moj perfekcjonizm sie odezwal ale szybko go na ziemie sprowadzil moj szef.madry chlop juz plusa u mnie zalapal.sprzatamy nowy budynek z pierwszego brudu,srodki czystosci sa bardzo dobre i nie chodzi o to abym sobie od szorowania w 1 dzien nadgarstki nadwyrezyla.raz scierka dokladnie przeleciec i to dwszystko.najwazniejsze to wode czesto zmieniac,czysta scierka,i cudowny plyn.pracowalam do 15,15 i w tym 3 przerwy.a i stwierdzil ze przyszlam tu zarobic i do 1 go godz.wyrobie.tak ze w tym tygodniu zrobie wszystkie godz.a potem bedzie inaczej.to mi sie podoba.1 go na moim koncie beda pieniadze.atmosfera byla mila,wszyscy na diecie tak ze ,ze strony currywust pomes zagrozenia nie ma, czytaj parowka z frytkami.w wekendy zadko sie pracuje,i kto chce jak juz jest cos do roboty w sobote.a on z nami pracuje.pracujemy do 16 bo on uwaza ze czlowiek nie ma wiecej sily.tak ze wszystko uklada mi sie jak chce.czas na szkole mam,na silownie tez bo choc mam tu duzo gimnastyki to pojde tam .dzis wyciagne meza na basen ,zlikwidowac zakwasy po wczorajszym dniu,babelki i slona woda dobze mi zrobia.