Odchudzanie idzie średnio, spędzam około 12 h poza domem i mam wtedy tylko 1 przerwę na jedzenie więc jem za rzadko, rano śniadanie koło godziny 10, potem sucha karma koło 18 i o 24 rzucam się na jedzenie jakbym miesiąc nie jadła to do niczego dobrego nie prowadzi a nie mam możliwości jeść częściej, no mogę zjeść przed samym wyjściem o 12 ale to i tak niewiele zmienia. Od wtorku zaczynam 1 zmiany i będę jadła o 3 w nocy potem o 11 i o 16 - to też bez sensu. Mam nadzieję że po tym miesiącu albo wrócę skąd przyszłam albo mnie zwolnią bo się wykończę. Nie dość że spędzam cały dzień poza domem bo większość czasu w domu śpię to jeszcze towarzystwo i szefostwo się nie najlepsze trafiło, oczywiście jest parę fajnych osób ale te pozostałe skutecznie zniechęcają do istnienia i za ledwo 1 200 zł? bez sensu a praca jest naprawdę ciężka. Mam nadzieję że wszystko się ułoży bo w takim razie nigdy nie schudnę. Waga waha się od 51,7 kg do 54,8 kg a dnia na dzień więc nie wiem czy chudnę czy tyję. blee