Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Włosy, jedzenie, grafika i leżenie


nom... 

Leżę w łóżku i nie mogę wytrzymać ze śmiechu...dlaczego? Mój narzeczony spogląda na to, co teraz piszę i podpowiada mi teksty do napisania tutaj... śmieje się, że powinnam zacząć "mój kochany pamiętniczku"... Ja tymczasem chcialam pisac o czymś zupełnie innym, ale przez to rozśmieszanie teksty uciekają mi z głowy... Tak więc spoglądam na tytuł, by sobie przypomnieć...

Primo: włosy... farbuję je od paru lat. Nienawidzialam swojego "mysiego" koloru... zaczęłam więc farbować na machoń ale jak kiedyś moja przyjaciółka (mieszkająca 20km ode mnie, więc widzimy się bardzo rzadko) powiedziała  "ojej, madzia, ruda jesteś" to się wku****am i przefarbowalam na czarno... i tak zostało. Zawsze chciałam mieć czarne włosy, na co nie chciala się zgodzić mama, ponieważ mam bardzo jasną karnację i głupio by to wg niej wyglądało... (jazna karnacja do czarnych wlosow- ale mi się podoba:) nie wolno się mi opalać... moja skóra źle reaguje na to- zaraz dostaję poparzenia i wyskakują mi pieprzyki, nie piegi ale pieprzyki! Dlaczego pisze o wlosach? Ponieważ mam mały problem. Nigdy nie lubiłam używać zbyt wielkiej ilości kosmetyków tzn: był czas kiedy moje koleżanki w technikum podniecały się kupując nowe cienie za 40zł a avonu a ja śmiałam się z nich w duchu, ze nie mają na co wydawać (i tak w dużej mierze przeze mnie ich biznes przestał kwitnąć) Tak więc w ty czasie wiecie- dziewczyny kochały gadać o kosmetykach, tuszach, kremach, pomadkach, szminkach, lakierach do paznokci itd... a ja miałam pastę do zębów, krem nivea, szampon i mydło. I po co mi więcej? Zawsze im mówiłam, że balsamuje to się zwłoki i mi wystarczy zwykły krem... 

 Teraz, po latach mój stosunek do kosmetyków się ciut zmienił. Nadal nie trawię avonu, ale mam np: dobry krem ujędrniający skórę... jedwab w płynie do włosów itd... kontynuując- po latach farbowania stan moich włosów jest fatalny. Farba trzyma się 3 tygodnie i to nie całe, a przy każdym myciu spływa fioletowa woda i ręcznik jest także fioletowy.. Używam farb z garniera lub palette. Raz miałam ze syosa (nie pamiętam jak się to pisze) ale więcej nie kupię- była droższa, a nie trzymała się dłużej niż te tańsze. 

 Co można zrobić, by odżywić włosy? żeby były mniej kruche, mniej się przetluszczały i wypadały?... i żeby farba trzymała się jak dawniej z 2,3 miesiące... (teraz po 3 tyg od farbowania moje odrosty mają 2cm- tragedia) Czy są jakieś tanie, sprawdzone sposoby? 

 Inne pytanie: chcę zrobić z siebie "nową mnie" może  zmienić kolor włosów znów na machoń?? Jak przefarbować włosy z czerni na machoń? Chyba trzeba je rozjaśnić najpierw? Nigdy tego nie robiłam, więc nie wiem. W sierpniu, po woodstocku moja kuzynka wychodzi za mąż... to będzie "iście miedzynarodowy" ślub..chcę błyszczeć chociaż raz w życiu... żeby ktoś się mną zachwycił... nawet już włosy obcięłam:) sama:) tzn, zrobilam sobie "krzywą grzywkę" taką nachodzącą na jedno oko, jak miałam kiedyś.:) 

ciut się rozpisałam więc reszta w skrócie- wymyśliłam dobrą sałateczkę, którą można jeść do obiadu:) Może nie jest aż tak bardzo dietetyczna, ale ja jeszcze się nie odchudzam... Do tego musze się nastawić. Tak więc najpierw(zawczęłam od wczoraj) postanowiłam nie tyle jeść mniej, co jeść zdrowiej:) a przyznajcie, że to także bardzo ważne. Tak więc żadnych ciast, nic z mojej czarnej listy i... uważać na produkty silnie przetwożone! Tak więc- sztuczne sosy w proszku (a szkoda:(  ) i inne produkty,które można zrobić samemu. Np: budyń! można zrobić go samemu i bedzie o wiele zdrowszy:)  

Co do grafiki: potrzebuję pracy:( jeśli ktoś z was potrzebuje grafika to dajcie znać:) robie wizytówki, ulotki, reklamy, bannery na www, fotomontaże, koloruję stare zdjecia, robię albumy ze zdjęciami (np: zdjęcia powstawiane do różnych ramek)

mam zamiar powstawiać na mój profil troszę nowych zdjęc, tak więc już zrobiłam sobie zdjęcie mojego brzuch-potwora:) to wygląda jak 6 miesiąc ciąży normalnie! aż mi wstyd. Wszystkie zdjęcia powstawiam w ramki, żeby wyglądało ciut bardziej optymistycznie. Wstawię też zdjęcie sałatki:) (może pare moich ulubionych i sprawdzonych przepisów?...

a... odnośnie leżenia..... tu nic się nie zmieniło, prócz tego, że wypadl mi dziś szew, ale podobno tak ma być.

Ciao kochane:)