Cześć!
Choć nie celebruję specjalnie tego święta nie mogło zabraknąć u mnie walentynkowego wpisu. Dzień zaczął mi się bardzo miło, bo przy porannym ważeniu moja elektroniczna koleżanka obdarowała mnie pierwszym prezentem - dwucyfrówką!
Większość dnia spędziłam czytając ustawy i inne przepisy... Kiedy zrobiłam sobie przerwę, postanowiłam przyrządzić romantico obiad dla mnie i mojego Połówka. Miały być krewetki maślano-czosnkowe z makaronem w kształcie serduszek. Zabrałam się za robienie krewetek... Godzinę straciłam zanim je obrałam z pancerzy i żyłek. Wrzuciłam na patelnię razem z masłem, czosnkiem i papryczką peperoni i... wyszła totalna kulinarna klapa... Zrobiły się jakieś twarde i gumowate i bez smaku... bleee... wylądowały w koszu. Później doczytałam, że tak się dzieje z ugotowanymi wcześniej krewetkami. O ja głupia... Mam jeszcze jedno opakowanie, więc jeśli macie jakieś pomysły co mogę z nimi zrobić - będę wdzięczna.
Romantyczny obiad wyglądał więc tak, że ja zrobiłam sobie tuńczyka z cebulą z patelni do tego makaronu, a eMol zjadł z "obiad w McDonald'sie, bo czekali na mnie z małym tam kiedy byłam u mojej zębowej wróżki.
Słuchajcie, eMol mnie dzisiaj zaskoczył... Kupił mi prezent na Walentynki. Krem do ciała z miodem i mlekiem z Oriflame'a... Ucieszyłam się, bo nie spodziewałam się totalnie a akurat balsam mi się skończył. Nie pogardziłabym storczykiem do tego kremu, lub choćby różyczką... Ale nie narzekam. Ważne, że pamiętał:)
Ja mu też nie kupiłam jakiegoś mega prezentu. Dostał piwo. Ale nie takie zwyczajne. Piwo nazywa się Rudy Kot a ta nazwa może mu się kojarzyć tylko ze mną. eMol często nazywa mnie Kotem no i włosy mam rude...
Resztę prezentu dostanie wieczorem, późnym wieczorem jak Maluch już pójdzie spać
Jeszcze jeden prezent dostałam dziś... Od mojego synka.
Urocza...
Odebrałam w paczkomacie błonnik jabłkowy i serwatkę.
Swoją drogą te paczkomaty to fajna sprawa - nie muszę siedzieć w domu i czekać na kuriera lub listonosza, to paczka na mnie czeka, nie ja na nią...
Na koniec już tradycyjnie fotomenu:
Ś: Zapiekanki z kajzerki z serem żółtym startym na tarce wymieszanym z jajkiem, zapieczone w kombiwarze (mmm...smak dzieciństwa, dzięki gosiaceg)
II Ś: koktajl z maślanki i banana
O: mój "walentynkowy" obiad
Zdjęć podwieczorku i kolacji zapomniałam zrobić:(
P: koktajl z kiwi i maślanki z łyżką błonnika jabłkowego i serwatki.
K: dwie kromki razowca, jedna z pasztetem mojej produkcji i ogórkiem, druga z szynką, serem topionym Linessa i papryką.
Pozdrawiam Walentynkowo:*
Sylwunia54
15 lutego 2013, 09:44Zawsze powtarzalam mężowi że "odrobina romantyzmu go nie zabije" :)) Niespełna rok temu wrócił z Ukrainy.. Pracował tam trzy lata i chyba tak bardzo chciał mi wynagrodzić rozłąkę że sam już bez podpowiedzi wpadał na różne super miłe pomysły.. PS.chyba.muszę się wybrać do Lidia :))
livebox
15 lutego 2013, 09:44Wzorowo:) Oby tak dalej:)Kocham Lidla za te jego pomysły:)
ferrerka
15 lutego 2013, 08:11Gratuluję Spadku:))) Miłego dnia
gosiaceg
15 lutego 2013, 07:08Zebowa wrozka jest the best! Gratuluje spadku! Ja mam nadzieje ze jak sie jutro zwaze to tez cos sie w koncu ruszy w dol! :) buziaki!
basterowa
14 lutego 2013, 23:40Udane walentynki :) Starają się nasi panowie :D
therock
14 lutego 2013, 22:05gratuluję 2 cyfrówki:D
meggy25
14 lutego 2013, 21:49Super, że szklana miło Cię zaskoczyła :) Pozdrowionka
Sylwunia54
14 lutego 2013, 21:48Śmieszny ten makaron.. Gdzieś Ty go kupiła :))