maszynę - automat do pieczenia chleba, z myślą o pobycie na wsi w lecie i oszczędności rąk, bo do zagniatania ciasta potrzeba jednak trochę siły, której w rękach w ogóle nie mam. Była akurat promocja, więc drogo nie zapłaciłam.Do maszyny dodaje się gotowe mieszanki mąk i ziaren, wodę i trochę drożdży suchych lub żywych, potem nastawia się program i wszystko robi się samo. Po 4 godzinach jest ciepły chleb do wyjęcia z formy. I tu właśnie pojawiają się problemy: chleb jest tak dobry, że można od razu zjeść go pół bochenka: z masłem, ze smalcem, z dżemem, no pycha po prostu. A piętka.... widzieliście dwoje dorosłych ludzi, którzy się kłócą o nią? Chleb jest jak ciasto na niedzielę, a każdy kawałek to GRZECH.
No i co? Mam wyrzucić maszynę? Spakować? Nie widzieć jej w kuchni? Albo może nie jeść tego chleba????
Co ja najlepszego zrobiłam?
beabak
4 stycznia 2009, 15:11i zgrzeszyć trzeba. Chlebek wierzę, że pyszny i będzie dobra okazja do ćwiczenia silnej woli. Tyle zgubionych kilogramów, więc i silnej woli Ci nie zabraknie. Marzę o takim automacie, a Twój zachwyt upewnia mnie tylko, że warto to zrobić. Poczekam tylko nieco aż moje kilogramki zaczną spadać. Pozdrawiam
Summer2008
3 stycznia 2009, 20:07...zgubionych kilogramów :) Co do chlebka, to moja mama robi na zakwasie i też jest pyszny. Najlepiej wypiekac go np raz, max 2 w tygodniu i nie zjadać od razu tylko pomyśleć, że jutro też będzie się miało na niego ochotę :) A o kromkę domowego tez bym się kłóciła ;) pozdrawiam
7051953
3 stycznia 2009, 19:35dzięki za odwiedziny - bardzo mi to pomaga. Niestety to brutalna prawda - na pasku Historia wagi jest moja obecnie prawdziwa waga = 96,5 ale DLACZEGO na pasku Post. i cel - mimo zapisu tej nowej - wciąż jest stara, nieperawidłowa waga = 90.5 ??? Jak to zmienic na aktualną wagę ? Podpowiedz proszę; nie wiedziałam, że jestem taka gapa ... Pa - Basia