NIE BYŁAM TAKA GŁODNA, JAK PO DZISIEJSZYM ŚNIADANIU - JUŻ DIETKOWYM, TAK, JAK OBIECAŁAM!!!
Dopiero teraz widzę, ile jadłam przez ostatni miesiąc, co najmniej o połowę za dużo. Teraz przechodzę na 1300 kal dziennie i picie wody. Całe szczęście, że skończyły się zapasy poświąteczne - to one były przyczyną tak wielkiego skoku wagi. No i Sylwester - zawsze zjadam za dużo, bo myślę, że wytańczę... Tymczasem musiałabym tańczyć ze trzy noce, żeby spalić te schabiki i śledziki i wódeczkę. Sama radość z tego, że mówią, że wyglądam jak laska nie wystarcza do spalania kalorii :-)))
Plan mam taki: zjazd do 63 kg i dieta stabilizująca, co pozwoli prawdopodobnie zatrzymać się na 65 kg. W moim wieku większy ubytek wagi odbija się na wyglądzie skóry na twarzy i szyi (resztę da się jakoś zasłonić) i jest to widok mało ciekawy i w złym guście. A więc... do 63 kg !!!
Wszystkim życzę wytrwałości w Nowym Roku
kasiaa29
7 stycznia 2009, 20:16życzę powodzenia.! Oraz mam pytanie Jak to pani robi, ja jeszcze nie próbowałam żadnych diet, bo boję się ze nie poskutkują. Jaka byłaby odpowiednia?
dziejka
3 stycznia 2009, 13:43Dziekuje za życzenia.Miło mi,że kuchnia się Tobie podoba.Ale co tam kuchnia,jestem pod ogromnym wrażeniem jak patrzę na Twoje ośiągnięca w dietkowaniu.Super wynik,moje gratulacje.Pozdrawiam
MaryJanee
2 stycznia 2009, 22:00Dziękuję za piękny komentarz - cała prawda z tą miłością...chwilowo nie szukam...albo inaczej - moje serce zabiło do pewnego człowieka - jednak nie wiem czy jego bije również gdy mnie widzi...czas pokażę. Szczęśliwego Nowego Roku!
mikrobik
2 stycznia 2009, 16:54Zatem trzymam kciuki, aby się udało. Ja zaczynam liczyć kalorie dopiero po niedzieli i wtedy dokładnie sprawdzę ile przytyłam.