Szykowałam się dziś do pracy po siłowni i w oko wpadły mi spodnie. Czerwone dżinsy. Leżały w szafie jakieś pół roku, od kiedy mama przyniosła je z lumpeksu ("Chyba na Ciebie wejdą"). Nie weszły. Nie chciały wtedy przejść nawet przez biodra, ale zostawiłam je z odwieczną myślą: "Przecież dochudnę!". I wiecie co? DOCHUDŁAM. Wciągnęłam je na zadek, zamek zapięłam bez problemu, na udach się nie opinają - no idealne! Są dość długie, więc wdziałam obcasy i poleciałam do pracy jak na skrzydłach, dumna i zadowolona z siebie. Mój system działa! Zdrowe odżywianie działa! Ćwiczenia działają! Hurra!
Waga piątkowa 91 kg, czyli kolejny kilogram w dół. Za chwilę, za momencik będzie już 8 na wadze - ślubuję, że tej przebrzydłej 9 JUŻ NIGDY NIE ZOBACZĘ!
Electra19
7 czerwca 2013, 13:15oj tak takie spodnie poprawiają humor :) gratulacje ;)
AgnieszkaNapi
3 czerwca 2013, 20:56a ja czekam na dziewiątkę i mam nadzieję już raz na zawsze zostawić za sobą trzy cyfrówkę :) trzymam kciuki za Twoją 8 :) już niedługo :D
fiona.smutna
3 czerwca 2013, 19:27ale Ci zazdroszczę. Ja sie bujam z tymi 9 i nijak nie chce waga drgnąć w dół... ale przeczekam , przeczekam:)))