Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
porażka boli najbardziej


Kolejna porażka...Przytyłam ponad stan początkowy. Do końca maja mam wykupioną dietę na vitalii ale czuję, że to nie ma sensu. Dziś wracam do miasta w którym studiuję. Po świętach. GRUUUBYCH świętach. W walizce mam jedzonko, na szczęście dietetyczne. Guakamole, sery różnego rodzaju (kozi, włoski, pleśniowy light), szyneczki drobiowe, parówki z fileta itd. Zacznę się znowu starać. Nie wiem jaki jest kurde mój problem. Zrobiłam dzisiaj badania. TSH, cukier -> wszystko idealne. Mam jeszcze karnet na siłke, ale to chyba jest mało efektywne. Może wrócę na ćwiczenia w domu? Myślę, że moim największym problemem są słodycze. Ciężko mi ich nie jeść. Od jutra zaczynam z powrotem brać morwę białą, ona trochę hamuje apetyt na słodkie. Mam wrażenie, że tyję od wszystkiego. Musiałabym na prawdę bardzo ograniczyć jedzonko ;( nie wiem kochani, strasznie zazdroszczę mojemu skarbowi. Zaczął wtedy kiedy ja, nie dość że pozbył się resztek tłuszczyku z brzuszka, je jak postanowił, mało węgli, warzywa, białka, pije białko kazeinowe, napierdziela na siłowni pomimo że ma w ciągu dnia więcej zajęć niż ja... sylwetka mu się mega poprawiła.... a mi co? powiększył się brzuch... 

  • Patisonek_89

    Patisonek_89

    22 kwietnia 2014, 22:42

    Dieta, siłownia to wszystko ma sens! Też tak na początku myślałam, że co mi może pomóc dieta Vitalii i ćwiczenia a jednak coś pomogło, bo 20 kg już za mną! Pomalutku, małymi krokami osiągniesz swój cel! ;)

  • piatek55

    piatek55

    22 kwietnia 2014, 20:31

    Nie zniechęcaj się! Siłownia i ćwiczenia od razu nie dadzą efektów wszystko powoli! ;)

  • dodi13

    dodi13

    22 kwietnia 2014, 18:01

    Popieram wcześniejszy komentarz. Kup sobie wagę taką elektroniczną co waży gramy i waż skrupulatnie zobaczysz, że po 2 tygodniach sporo Ci spadnie, co prawda to będzie tylko woda, ale motywacja jest wtedy ogromna. Nie rozstaję się z wagą od stycznia, przez 3 miesiące ważyłam nawet marchewkę i zero kompletne słodkości, nawet cukru do kawy, nic tylko łyżeczka dobrego miodu 2 razy w tygodniu np. w owsiance no i ruch regularny, choćby się waliło i paliło. Jedzenie zabieram do pracy, jem co 3 max 4 godz. chodzę z pudełkami wszędzie. Piszesz, że Twój facet schudł i przestrzega diety, czy on Ci pomaga i Cię motywuje? Ważyłam 101 kg w styczniu dziś 79,plan jest do 70kg wzrost 170cm. Mój mąż wspiera mnie, pomaga mi, motywuje, chwali za postępy. Mogę Ci poradzić jak poprzedniczka abyś ważyła skrupulatnie wszystko i nie podjadała nic między posiłkami, tylko woda...

  • vickybarcelona

    vickybarcelona

    22 kwietnia 2014, 17:53

    moge Ci poradzic, abys skrupulatnie przez tydzien liczyla kalorie, kazdy kes (bardzo dokladnie,to wymaga zakupu wagi kuchennej i korzystania z tabel) wtedy zorientujesz sie gdzie popelniasz bląd, bo naprawde niewiele trzeba zwlaszcza jak je sie slodycze aby jesc zncznie ponad swoje zapotrzebowanie..