Zabieram się do tego wpisu od kilku dni i nie mogę go skończyć :D
Ostatnie dni z racji obowiązków były troszkę słabsze, ale starałam się ćwiczyć w wolnych chwilach i choć trochę trzymać się zdrowego jedzenia.
Jedynie mam straszny problem z piciem wody i jedzeniem śniadań.
Czasem zdarza się, że wypije raptem 0,5 l wody w ciągu dnia... niestety moja skóra już mi się za to odwdzięczyła... Co jakiś czas pojawiały mi się czerwone plamy na buzi, ale dopiero ostatnio skojarzyłam, że może być to spowodowane brakiem nawadniania.
Ale śniadania to już jest mega porażka... jak wstanę rano to w ogóle nie mam apetytu, czasem pierwszy posiłek dopiero o 11...
Choć nie idzie najlepiej to są efekty :) od początku mojej przygody ubyło mi kilka centymetrów :)
Ściskam Was mocno ;*