U mnie mała zmiana. Mieszkaniowa.
Wybrałam się również do dietetyka przed 3 tygodniami.
To wręcz niesamowite, bo słaba jestem w realizacji własnych pragnień.
Udało się:)
W ciągu 3 tygodni zmieniłam sposób żywienia.
Jem codziennie śniadanie (co wcześniej było sporadyczne); nie solę, nie słodzę, ale przyprawiam:) Jem więcej ryb (ale ponieważ rzadko smażę, to są to ryby z parowaru - przyznaję, że średnio mi podchodzą). Odkryłam różne kasze, wydobyłam prawdziwy smak ryżu brązowego - dzięki temu, że go nie solę.
Jem systematyczniej.
Z racji pracy trudno mi się czasem wstrzelić w ,,najlepsze" pory jedzenia, ale robię, co mogę.
Muszę też planować posiłki, przygotować je wcześniej.
Piję więcej wody, ale jeszcze nie jest to moim nawykiem. Piję jakby z obowiązku.
I jeszcze o wiele mniej niż powinnam.
Miałam:) włączyć trochę ruchu w życie.
Niewiele go jednak, ale motywacja wzrasta (motywacja do ruchu).
Czekam więc jak owsianka (którą uwielbiam!) się strawi i wyruszam na podbój trzykilometrowej trasy.
Pokonałam ją w czwartek bez większej zadyszki i chęć ponownego pokonania jest ogromna.
smakija4
15 listopada 2014, 11:04Ja się wybierałam chyba rok... Ale mocne postanowienie i wyzwanie, i... proszę bardzo, udało się! Ciągle szukałam wymówek:) Wytrwałość jest bardzo ważna... dzięki!
agab2
15 listopada 2014, 09:45Super decyzja! Wytrwałości!
Assica1990
15 listopada 2014, 09:26Fajnie ,chyba też się wybiorę do dietetyka, bo już sił mi braknie.