sałatka: cieciorka, mieszanka sałat, 2 jajka, pieprz
jabłko
chrupki kukurydziane
sałatka: cieciorka, kurczak smażony, mieszanka sałat, warzywa z patelni
Znajomi (16)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 8391 |
Komentarzy: | 97 |
Założony: | 5 sierpnia 2011 |
Ostatni wpis: | 1 kwietnia 2015 |
sałatka: cieciorka, mieszanka sałat, 2 jajka, pieprz
jabłko
chrupki kukurydziane
sałatka: cieciorka, kurczak smażony, mieszanka sałat, warzywa z patelni
Dieta - wogóle. Najchętniej: czekoladki i ciasteczka. Dlaczego?
Zjada mnie stres.
Byłam u ginekologa. Zlecił zbadać niektóre hormony. Zbadałam.
Podwyższenie ma podłoże... endokrynologiczne bardziej niż ginekologiczne.
Jestem bardzo emocjonalna:/ O 14:00 dzwonię, żeby umówić się na wizytę do endokrynologa.
Robię sobie tydzień zdrowia:
- był dentysta - rewelacyjny i za tydzień kolejna wizyta,
- był dermatolog - od dziś zaczynam kurację,
- będzie ginekolog - jutro.
Kompetentni, rzeczowi, z wyrobioną renomą - ale jeśli są dobrzy (co czuć na wizycie i widać w stosunku do pacjenta), to przeboleję to, że portfel się kurczy.
Jedynie szkoda, że płacąc niemałe składki zus co miesiąc i tak trzeba wybrać się prywatnie...
POZNANIANKI - POGRAJMY W badmintona!
Hej,
Odnalazłam informację, że w Poznaniu, w każdą pierwszą sobotę miesiąca będą zajęcia wprowadzające do badmintona.
Może znajdzie się któraś z Was chętna na 07.03.2015?
Po takiej wprowadzającej lekcji można już (tak myślę) umawiać się na jakieś granie:)
Badminton spala mnóstwo kalorii!
Udało mi się po... tygodniu znów pobiegać.
Ostatnio czułam ogólne przemęczenie (i dalej czuję) dlatego dziś zwykłe - ale radosne - 3,09km.
Zawsze parę kalorii spalonych:)
A luty już się rozpoczął!
To będzie dobry luty!
2 dni lutego, a mnie udało się przebiec łącznie ponad 8 km:)
Nie chcę się przeforsować... staram się czytać o tym ,,całym" bieganiu - nie mogę przeginać:)
Nie bardzo mi się dzisiaj chciało pobiegać.
Ale spięłam się i udało się! Mam na liczniku styczniowym 17,29 km:)
A jeszcze w sobotę zamierzam zrobić kawałek:)
Padał deszcz... kaszka manna:)
Padał deszcz, tzn. mżawka była - i oto tego dnia, pierwszy raz w życiu, pokonałam bez przerw, jednorazowo, radośnie 4km:)
Przyznaję, że chyba po raz pierwszy poczułam satysfakcję z biegu (ale, niestety, nie z samego procesu - z biegu - a z wyniku; ale nie będę nad tym ubolewać:)).
Udało się, wyszłam z domu, by wykonać;) bieg nr 3 w 2015 roku.
Satysfakcja - jest.
Duma - jest.
Zadowolenie - jest.
Zmęczenie - a jakże!
Udało się też tym samym zrealizować postanowienie styczniowe: 10 km (na styczeń, ogólnie, nie jestem biegaczem... zaczynam dopiero i to było wyzwanie dobre - nie za mało, nie za dużo). Oczywiście nie poprzestaję i jeszcze dobiegam coś:)
Trudno mi było przewidzieć, czy pogoda nie pokrzyżuje mi planu 10kilometrowego. Ale już wiem - było parę mroźnych dni, ale było też parę takich, w których nie mogłam się zebrać - mimo że pogoda była doskonała do truchtu.
Wyzwanie na luty będzie obejmowało 15 km:)
Jejjj, to nie jest takie proste.
Zawsze... codziennie obiecuję sobie, że tuż po pracy poćwiczę.
Nic z tego. Nie jestem konsekwentna:(
Trudno mi się zebrać.
Do 16:00 jadam wzorowo. Po 16:00 - może żeby odreagować dzień - podjadam nie to, co powinnam.
Ech...