Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem bardzo wesołą i pogodną Monią. Lubię muzykę rockową, Antyradio, horrory i filmy z lat '80. I nadal bardzo lubię NKOTB. To miłość z "nastolactwa". Uwielbiam czytać Stephena Kinga i Małgorzatę Musierowicz. Urodziłam trzy wspaniałe córy. Pierwszą w sierpniu 1998, drugą we wrześniu 2011, a trzecią w listopadzie 2013. Ćwiczę 5 razy w tygodniu z Ewą Chodakowską i nie tylko.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 71307
Komentarzy: 4241
Założony: 29 grudnia 2011
Ostatni wpis: 15 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monia1076

kobieta, 48 lat, Warszawa

156 cm, 51.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Utrzymać wagę na poziomie max 52 kg!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2015 , Komentarze (16)

Helołsik moje kochane Niunie!!!!

Słuchajcie, bo jest taka sprawa, że no ten tego... nie mam czasu, nie? Hozumita? No fłaśnie.... Bo ja no... ten tego.... zaphacowana jezdem przeca :D

Ale wczoraj wpadłam na genialny pomysł! ]:> Otóż wymyśliłam ja se w swojej ślicznej główce, iż ja też chcę mieć fanpejdż na fejsbuku, a czemu nie? Bo mi się podobajo różne fanpejdże typu "fit to", "fit tamto". No wiecie, pełno tego. I ja też chcę być fit, a w zasadzie to już przecież jestem całkiem niezłe fit ;) No i wczoraj tak se myślałam nad nazwą tego fanpejdża. I myślałam i myślałam.... a że ja gupek wioskowy jezdem, to kiepsko mi z tym myśleniem szło. Ale ale.... nie zapominajcie, że ja wyszłam za mąż za inżyniera! Magistra inżyniera! I on taki mundry jest, że szok! :? I on, Pafcio we własnej pafciowej osobie, pedział mi tak: "Monia, ja Ci wymyślę nazwę dla Twojego fanpejdża. Ty już sobie odpocznij, boś zmęczona po całym dniu z dziećmi, a ja Ci wymyślę." No i mi wymyślił! Uwaga uwaga!!! Atencjon atencjon!!!! Achtung achtung!!!! Wnimanie wnimanie!!!!! Pozor pozor!!!!! Mój fanpejdż na facebooku nazywa się GYMANIACZKA MONICZKA. Bo Pafcio powiedział, że wszystko jest "fit", i to już takie oklepane i ja mam być "GYM", a nie "FIT". Dla mnie bomba (impreza)  No i dzisiaj sobie utworzyłam taką właśnie stronkę, ale ona jeszcze raczkuje, bo to jest dopiero początek. Także zapraszam Was do polubienia tej stronki! Będę tam zamieszczać zdjęcia i filmiki z moich ćwiczeń, będę opowiadać gupoty tak jak tutaj i będzie fajnie i śmiesznie :p

A zatem dozoba na fejsie!!!!

Wasza na zawsze 

Monisława von Pszygłup de la Schajba

https://www.facebook.com/gymaniaczkamoniczka

14 września 2015 , Komentarze (18)

Helołsik moje kochane niunie!!!

Tak tak, to znowu ja zaszczycam Wasze laptociki swą obecnością. To już 3. wpis w tym miesiącu, a zatem świętujmy! (torcik)

Muszę się poskarżyć na Jagódkę, moją najmłodszą Gnidziunię (rok i 10 m-cy).

Otóż.... Psze pani, a Jagoda to się dzisiaj obudziła o 5.39 i nie chciała już spać!!! A przecież ja mam ćwiczyć o 6.01! Psze pani, a ona nie chciała mnie wypuścić ze swojego pokoju i kazała mi spać tam na podłodze (szloch) A mi tam, psze pani, niewygodnie :<

No ale cóż ja miałam zrobić? Dałam smoczka do dzioba, dałam pieluszko-szmatkę, zapodałam Misia Śpioszka, kołderką okryłam i chciałam se wyjść. A Jadźka na to: "Maaaaamaaaaaa!!!!!!" i płacze i drze się, a Majeczka śpi smacznie obok, a Pafcio chrapie w sypialni obok, a Julczydełko śpi 53 metry dalej, więc i tak by nic nie słyszała. Ale nie chciałam, żeby Maja i Pafcio się obudzili, więc nie wyszłam z pokoju księżniczek, jeno położyłam się na podłodze i usnęłam. Budzę się, a tu na zegarze 7.37. No to już se poćwiczyłam..... Dzieci musiałam oporządzić i Majkę do przedszkola odprowadzić. 

Pomyślałam sobie (tak tak, ja też myślę!), że poćwiczę w czasie drzemki Jadźkowej. I tak żem też uczyniła. Najsamwprzód 35 minut na stepie (nie stepperze!!), ale to taka rozgrzewka w zasadzie była, bo to łatwe, chociaż nogi mi się plątały od tej dziwnej choreografii. Potem 10 minut ćwiczenia z kettlem 5kg. Na koniec zapodałam sobie Natalię Gackę 16 minut na brzuch dla zaawansowanych! :D No tak, nie mogłam dla początkujących, bo ćwiczę już ponad rok i 7 m-cy, to jaka ze mnie początkująca? Ja żem już zaawansowana jest! Ojej, jak fajnie (smiech) No i normalnie Gacka tak wymiata (a ja z nią), że mało nie umarłam razem z moim płaściutkim brzuniem! Po ćwiczeniach zrobiłam se słit focię z rąsi w lustrze. Nie wiem czemu, ale najbardziej spociła mi się dupka, że o jadwini nie wspomnę ;)

Widzicie, jakie mam mokre spodenki???? Normalnie jakbym się zeszczała! A przecież to jeszcze nie ten wiek, żeby szczać w gacie :?

Laseczki nebeściutke!!! Kończę na dzisiaj, może uda mi się znowu za dni kilka coś naskrobać o ćwiczeniach. O żarełku na razie nie będę wspominać, bo żaden ze mnie przykład, bo w weekend znowu słodycze wpadły mi jakimś cudem do gęby :? Ale ile!!!!! Qwa nie fiem, co mnie opętało! Wieczorem na Masterchefie to już nic nie jadłam, bo siem ruszać nie mogłam. Co prawda Pafcio pomógł mi spalić te nadprogramowe kalorie wieczorkiem....mmmmm......mmmmrrrrraaaaałłłłłł........ Tak, no co to ja chciałam..... acha.... no więc się obeżarłam, a dzisiaj na wadze 52,3 kg. SKANDAL!!!!

Idę se dać w ryj!!!!


Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

12 września 2015 , Komentarze (18)

Helołsik moje kochane niunie!!!! 

Coś mnie natchło, żeby przelecieć mój pamiętnik. I wiecie co? Rany Julek!!! Jakie ja gupoty wypisywałam!!! Śmiałam się do łez razem z Pafciem, mężem mym osobistym na własnej piersi wyhodowanym :D I wiecie co jeszcze? Ja już nie mam takiej weny jak kiedyś (szloch) Ja już nie umi tak pisać, tak gupio i tak śmiesznie ;( No po prostu dałam doopy z tym pamiętnikiem, z niepisaniem, z niebywaniem na Vitalii. A było tak pięknie i cudownie. Nie wiem, zmądrzałam czy co? Nie, to niemożliwe!!! Nigdyyy!!!! Szajbol nie może zmądrzeć ani spoważnieć!!! Nie byłabym sobą! Może po prostu jestem ciut zmęczona... W końcu mam prawo być zmęczona. Mam 39 lat, troje malutkich dzieci w wieku 17 lat, 4 lata i prawie 2 latka oraz męża w wieku lat 40. No to można się zmęczyć? No można! ]:> Ale ale.... jest dla mnie jeszcze jakiś cień ratunku pomocy! Ja się nawrócę, serio. Dajcie mi tylko trochę czasu. W zasadzie to nie mam o czym pisać. Zaraz zaraz... o czym to portal? A no tak, o tyciu.... znaczy się o chudnięciu! No więc moje postępy wyglądają tak, że ja już nie mam z czego chudnąć, ale przytyć nie chcę. Ważę obecnie 51-52 kg i dobrze mi z tym. Mam płaski brzuszek, zgrabne nóżki, jędrną poopkę i ładne ramiona. No co, musiałam się pochwalić! (zakochany) Ćwiczę od poniedziałku do piątku po 45 minut, czasem skoczę na siłownię, do tego oczywiście spacery z Jagódką. Odżywiam się zdrowo, nie jestem na żadnej diecie cud - portfel schudł, ale po prostu jem inaczej niż prawie 2 lata temu. Ale nie potrafię całkowicie zrezygnować ze słodyczy :( Nie opycham się nimi ani nie obżeram, ale delikatnie podjadam :D Ciężko mi zerwać z tym nałogiem! 

Dzisiaj wpadłam na pomysł, że znowu zacznę robić A6W. W 2012 roku zrobiłam i miałam kaloryfer na brzuszku. Obecnie mam już kaloryfer, więc jak zrobię to A6W, to będę miała dwa kaloryfery! Będzie mi cieplej :?:D

Dzisiaj pokażę Wam kilka moich fotek. Zobaczycie jak zmieniało się moje ciało przez te ponad półtora roku. Ja osobiście jestem bardzo zadowolona :D No dobra, znowu się chwalę, ale znacie mnie. Samo nie przyszło, samo się nie zrobiło. Ciężko na to pracowałam i nadal pracuję! (cwaniak)

LUTY 2014 (3 miesiące po urodzeniu Jagódki, która jest moim trzecim dzieckiem)


KWIECIEŃ 2014

CZERWIEC 2014

LISTOPAD 2014  (rok po urodzeniu Jagódki)

SIERPIEŃ 2015

 

WRZESIEŃ 2015

I tak to właśnie wygląda. Dodam, że na ostatnich dwóch zdjęciach mam na sobie obcisłe dżinsy rozmiar 25 :D I żadne boczki mi nie straszne!!!

I tym optymistycznym akcentem kończę mój dzisiejszy sobotni wpis. Życzę Wam udanego weekendu!!

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

7 września 2015 , Komentarze (30)

Trajla lajla, to sem ja, wasza okropna, nie bywająca wcale na Vitalii  Monia :p

No bo ja nie mam czasu, przecież jestem na wychowawczym i nic nie robię :?

Ale dzisiaj jest Wasz szczęśliwy dzień, bo dzisiaj postanowiłam uczynić wpis (impreza)

W zasadzie to już tak długo mnie tu nie było, chyba ze 3 dni, że nie wiem, od czego zacząć, więc zacznę od początku. Urodziłam się w 1936 r.... tfu.... 1976 jako Monika S. Dzieciństwo miałam ciut zjeb....ne, ale kto nie miał? Oj oj, to chyba nie jest portal patologiczny... ;)

No dobra. Zaczęłam ćwiczyć 1 lutego 1914... hehehe.... 2014 r. i nie przestałam, bo mi się to spodobało. Nie przypuszczałam, że aż tak mi się to spodoba. Uwielbiam zapach potu (tia... zapach, co?) i jak mata jest mokra, a ja czerwona i szczęśliwa, że kolejne 45 minut "katorgi" za mną! Ćwiczę 5 razy w tygodniu, weekendy mam wolne. Obecnie moim ulubionym treningiem jest Gym Break z Szymonem Gasiem i Kasią Kępką. Mam 2 płyty i uwielbiam je! Oczywiście z Chodakoską też nadal ćwiczę, ale nie ograniczam się tylko do jej treningów. Sama też układam sobie treningi, takie po 40 minut i ćwiczę sobie. Przez całe wakacje ćwiczyłam 5 razy w tygodniu. Nawet 2-tygodniowy wyjazd na Kanary nie przeszkodził mi w ćwiczeniach.

Byliśmy całą naszą zwariowaną rodzinką na Lanzarote, to jest taka Wyspa Kanaryjska, takie tam ciepłe kraje, prawie tropiki. :D I tam w hotelu była siłownia, ale godziny otwarcia miała ni w pic ni w cyc: 10.30-18.30. Normalny człowiek to w takich godzinach na plaży leży plackiem albo kopie dołki w piasku, żeby dzieci tam zakopać albo robi babki z piasku albo zamek albo pływa se w oceanie. Ale zdarzało się tak, że wracaliśmy z plaży wcześniej, żeby Monia mogła sobie na siłownię skoczyć i 40 minut poćwiczyć. Nawet nie korzystałam z tych sprzętów siłowniowych. Rozkładałam ręcznik na podłodze, uruchamiałam aplikację HIIT Interval w moim płaskocienkim wszystkomającym super wypasionym prawie 3-letnim telefonie i ćwiczyłam. I dziwne było to, że niektórzy gapili się na mnie, jakby to było dziwne, że na siłowni się ćwiczy. Bo inni przychodzili tam "turystycznie", tzn. 30 sek.na rowerku, pół minuty na bieżni, 40 sek. podciągania się i do domu. A ja bite 40 minut wylewałam pot na podłogę, aż mi się nogi rozjeżdżały, gdy robiłam podpór bokiem na łokciu z unoszeniem bioder.  Powiem Wam teraz w sekretnej tajemnicy, że jak się zobaczyłam tam w tych lustrach na siłowni, to normalnie nie wierzyłam, że to ja. Bo ja w domu ćwiczę bez luster i nie widzę się podczas ćwiczeń i nie wiedziałam, że to tak wygląda. Tzn. moje ciało, że tak fajnie wygląda i tak się wszystko fajnie napina. Jejciu, to było naprawdę fajne. Mówię Wam laski nebeske, ja marzyłam zawsze o takiej sportowej sylwetce i zawsze takie kobiety mi się podobały. Więc jak już pomału zaczynam nabierać takich kształtów, to jaram się tym strasznie. Bo ja byłam gruba. I mam w sobie takiego wewnętrznego grubasa. I np. jak idę kupować ciuchy, to sięgam najsamwprzód po M-kę. I dopiero tak patrzę, że to za duże na mnie przecież i idę po XS-kę. Tak tak, bo ja noszę już XS/S. Zależy co i jaki sklep. A najfajniejsze jest to, że jak mam na sobie obcisłe dżinsy w rozmiarze 25, to żadne boczki mi nie wyłażą i nic się nie wylewa. I to jest boskieeee!!!!!! Bo mi się kiedyś wylewało, ale już się nie wylewa. A niech tam, zrobię zdjęcie, to same zobaczycie. Momencik, idę cyknąć se słt focię :p


To żem się nachwaliła. Ale ja tak bardzo się cieszę z tych moich efektów. Bo wiecie, ile mnie to kosztuje wyrzeczeń? Może ćwiczenia to nie jest wyrzeczenie, bo uwielbiam to. Gorzej z jedzeniem. A raczej z niejedzeniem. Z niejedzeniem słodyczy. Bo ja jestem słodyczoholikiem i uwielbiam ciasta, ciasteczka, czekoladki, cukiereczki i wogle! A nie mogę ich jeść zbyt często, bo bym się roztyła w trymiga!!! (szloch) I cierpię katusze omijając słodycze szerokim łukiem. Ale życie jest tylko jedno, więc czasem coś słodkiego wpadnie do mej paszczy. Np. wczoraj (niedziela) robiliśmy 4. urodziny Majeczki i zjadłam kawałek tortu, ciasteczka, wafelki, herbatniczki, cukiereczki..... Oj było tego trochę. A wieczorem podczas oglądania Masterchefa obżarłam się chałwą. A dzisiaj na wadze 52,4 kg :< SKANDAL!!!!!

Moje kochane Niunie!!! Naprawdę postaram się bywać na Vitalii częściej. Wiem, że to samo mówiłam ostatnim razem, ale obiecuję poprawę.

A tymczasem kończę na dzisiaj mój wpis. Całuję Wasze śliczne mordeczki i ściskam cycuszki!!! :*


Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

11 lutego 2015 , Komentarze (34)

Helołsik moje kochane Niunie!!!

Tak tak, Wasze śliczne oczęta Was nie mylą! Wasze śliczne oczęta właśnie patrzą na mój w-p-i-s:D

Ech.... znowu zaczęłam dostawać smsy z pogróżkami, że jak wpisu nie zrobię, to przytyję do 117kg! Czy jakoś tak...;) I na fejsie też mi piszo, że mam wracać na Vitkie, bo mi nogi z dupy powyrywajo, czy tam włosy z głowy, jakoś tak :?

No to żem wróciła! Ale wiecie, że ja jestem MATKA POLKA z trójką dzieci na ręcach mych spracowanych, więc nie jest mi łatwo znaleźć wolną chwilkę tylko dla Was(szloch) Ale obiecuję, że się postaram. Jakoże jest to portal o tyciu... tfu.... znaczy się odchudzaniu, prawda Łobuz? No to jako że to właśnie taki portal, to będę tu pisać o moich porażkach w tyciu i sukcesach w odchudzaniu]: data-verified= Albo na odwrót, to zależy jaki mamy miesiąc. Bo na ten przykład na początku grudnia ważyłam 50,7 kg, a na koniec grudnia to było już 53 kg :PP No bo święta były! A po świętach cienszko było mi powrócić do formy, bo te święta były jakieś takie długaśne i ciągle była niedziela:? Dzisiaj ważę 52,6 kg i nie jestem z tego zbyt zadowolona. W dalszym ciągu dążę do pięćdziesiątki na wadze. I zdobędę ją, wiem to! Teraz już skończyło się lelum polelum, skończyło się również babci sranie, koniec balu panno Lalu, se fini! Sie uparłam, że będę szczupła i do jasnej Anielki, będę!!!

Jakoś pod koniec listopada zamieściłam na fejsie zdjęcie mojego własnego kaloryferka wyhodowanego na moim własnym brzuchu. Wiele z Was, moje kochane Niunie już go widziała, ale wiele z Was jeszcze go nie widziała. A zatem chciałabym się nim pochwalić, bo naprawdę uważam to za swój sukces!

Taaadaaam!!!

Troszkę widać, prawda? Tak było pod koniec listopada. Niestety dzisiaj już nie ma takiego efektu, bo przytyłam od tamtej pory jakieś półtora kilo i wszystko poszło (nie, w cycki nie!!!) w BOCZKI!!!!! Ale podejrzewam, że za miesiąc pochwalę się Wam nowym kaloryferkiem:D

A teraz w telegrafomanicznym skrócie o ćwiczeniach i diecie.

Chodakoska lub Choiński 6 razy w tygodniu, ale tylko intensywne treningi(pot)

Uwielbiam jak pot leje się ze mnie strumieniami tak, że cała mata jest mokra(zakochany) Już nawet Killer mnie nie przeraża, a Turbo spalanie to kaszka z mleczkiem.

Omijam słodycze bardzo szerokim łukiem, ale.... ponieważ jestem słodyczoholikiem, to planuję sobie np. 4 razy w miesiącu dni ze słodyczami, ale z umiarem. Alkoholu prawie wcale nie pijam (co to jest te 7 razy w tygodniu, phi..)(smiech) Bardzo często korzystam z przepisów z książki Chodakowskiej, bo jedzonko jest naprawdę cudowne, pisałam już Wam o tym jakieś 45 lat temu:D

Na pewno wiecie, że jutro (12 lutego 2015) w Lidlu będzie można zakupić sprzęt sportowy i ciuszki do ćwiczeń. Ciuszki mam, ale napaliłam się na takie taśmy, które przyczepia się do drzwi i się ćwiczy ciężarem własnego ciała (TRX to się nazywa). I kupię sobie jutro te taśmy, a Pafciowi nic nie powiem, bo on mi powiedział, że drzwi się poniszczą i że po co mi to w ogóle? No to ja mu nic nie powiem, tylko se juterko z ranka wezne Jagódkę spakuję do wózia i spacerek do Lidla uczynię8) Przy okazji stanik do ćwiczeń sobie kupię, bo jeden mi się popsuł, haftka tak się wygła, że nie mogę go zapiąć. Się wygła zapewne od unoszenia nóg w podporze na przedramionach:?.

To Wy też jutro idźcie do Lidla i czyńcie zakupy, bo w ćwiczeniach najlepsze są zakupy;)

I jeszcze ciut informacji o moim pożyciu intymnym:D Ej... no co Wy! Nic Wam nie powiem o wygibasach z Pafciem i o tym jak mnie całuje po moim płaskim brzuniu... hihihihi....

A teraz będzie nudno, bo opowiem o moich dzieciach.

Julka: chodzi do pierwszej klasy liceum i uczy się bardzo dobrze. Jesteśmy z niej megadumni! Nadal spotyka się z tym samym chłopakiem, w kwietniu będzie rok!(zakochany)

Maja: chodzi do przedszkola, jest na pierwszym roku (tak to się mówi?) w grupie Rybek. Jest bardzo duża jak na swój wiek. Ma 3,5 roku, a dają jej 5 lat! Gada jak nakręcona, nawet kiedy je:D Nie za bardzo chce się bawić ze swoją malutką siostrzyczką, ale czasem ma jakieś przebłyski siostrzanej miłości.

Jagódka: Ma rok i 3 m-ce i jest bardzo malutka i leciutka. W ubraniu i pieluszce waży 8,9 kg po śniadaniu! Ubranka na 74/80, z tym że na 80 są niektóre dużo za duże. Jak miała 10 m-cy to zaczęła chodzić przy jeździku i trochę się jej zeszło. Mówiłam na nią "babcia z balkonikiem". 12 stycznia zaczęła chodzić, ale jeszcze dużo raczkowała. A od 26 stycznia chodzi już cały czas! A teraz to już nawet biega!

No i oczywiście macie fotki, bo pewnie umieracie z niecierpliwości, jak one systkie tsy teraz wyglądają (kreci)

Co ja poradzę na to, że moje dzieci najbardziej lubią się bawić pod stołem w kuchni???

A to ja po jednym z treningów:


I tym optymistycznym akcentem kończę swój dzisiejszy wpis życząc Wam spokojnej nocy lub dobrego dnia!

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

11 czerwca 2014 , Komentarze (28)

Helołsik moje kochane niunie!!!

Jejciu, nie wiem co się dzieje, ale normalnie zaszalałyście!!! Tylu komentarzy to ja w życiu nie dostałam! I same pozytywne!!!! DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA!!! Kłaniam się w pas w ukłonie stopoliżącym, tak jak lubicie :D Nadal nie mogę się z tego szoku otrząsnąć :PP

Niektóre z Was pisały, że aż dziwne że to tylko niecałe 8 kg. Tak, to było dokładnie 7,7 kg. I teraz bardzo dobrze widać, ile tłuszcz zajmuje objętości, a ile mięśnie. Jednak wolę mięśnie :)

W sobotę pobiłam rekord Guinessa na stadionie Legii w Warszawie. Pobiłam go razem z Ewą Chodakowską i kilkoma tysiącami ćwiczących kobiet. Facetów była maluśka garsteczka. A więc pobiliśmy rekord, który się nazywał jakoś, że ten tego.... eeee..... jakoś  tak..... największa liczba osób ćwicząca jednocześnie... czy coś takiego :? Nie wiem, pijana byłam (alkohol) hehehe....;)

I było super!!! 

Ja nadal ćwiczę codziennie oprócz niedziel, kiedy to zażywam regeneracji nie tylko w ubikacji (kreci) hehe.

Biegam 3 razy w tygodniu, chyba że pada deszcz, to wtedy nie biegam, bo nie chcę przemoczyć moich superwypasionych czarno-różowych butków do biegania :D

Moja waga na dzisiaj to 50,8 kg!!! Jupiiiiiii!!!!!!!!!!! I teraz mogę powiedzieć z pełną świadomością, że JESTEM ODCHUDZONA!!!! Waga mi już odpowiada, nie muszę więcej chudnąć z kilogramów, ale muszę ujędrnić mój pomarszczony brzuch. Dlatego będę ćwiczyć nadal i wciąż i jeszcze aż mnie do trumny wsadzo w koszulce sportowej i adidaskach i spodenkach fajnych takich za kolanko troszkę (muzyka)

Kończę na dzisiaj, bo zaraz się obie gnidziunie obudzą i będą się domagać mojej atencji :p

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA ZA OCHY I ACHY no i w ogóle za przeeeeemiłe słowa, aż mi się normalnie łezka w mym pięknym oku kręciła ze wzruszenia (szloch)

Ja tu jeszcze wrócę!!!


Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

3 czerwca 2014 , Komentarze (174)

No helołsik moje kochane niunie(smiech)

Dzisiaj będą moje nagie zdjęcia, prawie że jerotyczne ;)

Postanowiłam otworzyć pamiętnik na jakiś czas, a co tam, niech inni też pooglądajo mojo nowo figurę - może stanę się motywacją dla jakiejś zdesperowanej mamy?

Chciałam rzec kilka słów o mojej diecie i ćwiczeniach, bo już nie wiem, czy uczyniłam to poprzedni wpis robiąc (kujon) Otóż, ćwiczenia i dietę rozpoczęłam 1 lutego, 2 i pół miesiąca po urodzeniu Jagódki, mojej trzeciej córeczki.

Najpierw ćwiczyłam z Mel B. Ćwiczyłam 3 tygodnie codziennie, dostałam bolącego okresu i odpuściłam na tydzień. Ponownie zaczęłam 1 marca. Tym razem Ewka Chodakowska wróciła do łask. Ćwiczyłam cały marzec oprócz pięciu dni, kiedy to sobie odpuściłam i zaczęłam się obżerać słodyczami (szloch) 22 marca miałam urodziny. Od mojej ulubionej sąsiadki dostałam Dziennik fitness - Rok z Ewą Chodakowską. I to był prawdziwy strzał w dychę! Zaczęłam na ostro od 24 marca. W tym dzienniku trzeba wszyściutko pięknie zapisywać co się ćwiczyło i ile minut. Poza tym wystawia się samej sobie ocenę za jedzonko. No przecież sama siebie nie będę oszukiwać, więc zgodnie z prawdą wszystko piknie notuję. Za mną już 10 tygodni! Ćwiczę już tylko z Ewką :D Kupiłam sobie jej najnowszą książkę "Przepis na sukces Ewy Chodakowskiej", w której jest 150 przepisów na śniadania, II śniadania, obiady, podwieczorki i kolacje. Żarełko jest pyszne, po prostu paluszki lizać. Nawet Pafciowi smakuje 8)

No to teraz pokażę Wam swoje cielsko z 28 lutego: (gębę wymazałam, bo smutna jakaś była)

A to zdjęcie z 2 czerwca:

A teraz małe porównanie, jak to wygląda wagowo i centymetrowo.

Przed:                                                                                 Po:

waga 58,8 kg                                                                      waga 51,1 kg  (-7,7 kg)

talia  80 cm                                                                         talia 69 cm (-11 cm)

brzuch 91 cm                                                                      brzuch 74 cm (-17 cm)

biodra 93 cm                                                                       biodra 86 cm (-7 cm)


To nie jest jeszcze moje ostatnie słowo! Ćwiczę nadal, ponieważ muszę napiąć skórę na brzuchu. W tym momencie jest ona pomarszczona po trzech ciążach :< Wiek też ma znaczenie, niestety.... Nam, prawie że babciom, trudniej jest schudnąć i ujędrnić ciało niż takiej dwudziestce, czy nawet dwudziestce siódemce ;)

Acha, zapytacie pewnie, co ćwiczę. Otóż, wszystkie skalpele, killer, szok trening, płaski brzuch, total fitness model look, total fitnes super kardio (to jest z Tomkiem Choińskim), turbo spalanie, czasem jakieś filmiki Ewki z you tube. Od 24 marca ćwiczyłam 2 razy dziennie, po świętach wielkanocnych zaczęłam biegać o 5.10 rano codziennie z wyjątkiem weekendów i dni deszczowych. Więc już mi wychodziło 3 razy dziennie. No i przyszedł taki dzień całkiem niedawno, że sobie Monia zasłabła podczas porannego treningu. No i moja osobista trenerka bardzo personalna, tzw. Elżunia, nakrzyczała na mnie, bejsbolem mnie walła w bary, powiedziała, że muszę przystopować i koniec kropka! A i mój osobisty jedyny mąż też na mnie nawrzeszczał i kazał dać se siana ;( Ale on pewnie nie tyle co z troski o mnie, ile z obawy, że będzie musiał sam prać, prasować, gotować, zmywać, robić zakupy, bawić się z dziećmi, jeśli bym wykitowała ]:> Ale i ja sama też się żem wystraszyła, że umrę z przećwiczenia (zimno) A tu mąż i trójka dzieci.... No i jak tu umierać? Nie wolno! Nu nu nu! A zatem dałam sobie trochę luzu. Teraz biegam co drugi dzień, robię 1 trening dziennie 45 minutowy rano, a wieczorem 15 minutek na brzuch. I eta wsio! I oczywiście dieta, ale nie głodówki żadne! Ja naprawdę jem fajne posiłki, które bardzo mi smakują. Uwielbiam owsianki z przepisu Ewki, są mniamuśne!

I teraz chciałam tylko nadmienić, iż nie przyjmuję zaproszeń od 16-17 latek, które chcą schudnąć z 52 kg na 42 kg, żadnych dzieci w znajomych nie chcę mieć, mówię od razu. 

I bardzo przepraszam osoby, które kiedyś wywaliłam ze znajomych... Widocznie tak musiało być :p 

Jeszcze na koniec chciałam pocieszyć wszystkie kobitki, które mówią, że się nie da, że one nie schudną, że to, że tamto i siamto... Ja też tak myślałam, że się nie da, że ja nie dam rady. I zaczęłam oglądać metamorfozy różnych kobiet na fejsie u Ewki Chodakoskiej. I to mnie zmotywowało. Ale też chciałam udowodnić przede wszystkim SOBIE, że potrafię schudnąć, że ja też mogę mieć kaloryfer na brzuchu. I jeszcze jedna sytuacja popchła mnie w ramiona Ewki. Otóż, moja koleżanka, mama 2 synów (15 lat oraz 1,5 roku) powiedziała, że po cesarce zostaje brzuch i nie da się z tym nic zrobić. Ona miała 2 cesarki, ma potężną nadwagę, ale nic z tym nie robi, tylko narzeka i biadoli. Ja miałam cesarkę pół roku temu. CZY ZOSTAŁ MI JAKIŚ BRZUCH PO CESARCE???? Tak, jedna mała fałdka tam jest. Ale ona za kilka miesięcy zniknie (zakochany) Najgorzej jest biadolić, że nie da się rady, że ja to i tak nie schudnę, więc po co mam ćwiczyć... itd itp... A ja po tych ćwiczeniach czuję się o wiele lepiej. Czuję się lekka jak mgiełka :D

A zatem więc, drogie panie, zaczynamy się poruszać!!! Doopska z kanapy podnosimy i do ćwiczeń biegiem marsz!

I to by było tyle na dzisiaj (smiech)


Wasza na zawsze 

Monisława von Pszygłup de la Schajba



14 maja 2014 , Komentarze (18)

Helołsik moje kochane Niunie!!!

Mam dosłownie chwilkę, więc króciuchny wpisik uczynię :D Jejciu, jakieś nowe rysuneczki się pojawiły ;) Nie mam czasu się tłumaczyć, dlaczego mnie tu nie ma.

Pragnę tylko powiedzieć Wam, że każdą wolną chwilę poświęcam na ćwiczenia z Ewką Chodakowską. Na początku lutego ważyłam 58,8 kg. Dzisiaj już tylko 52,9 kg! 8)

Jest ciężko, bo nie chce mi się wstawać rano i ćwiczyć, ale wiem, że jak teraz odpuszczę, to znowu się roztyję do rozmiaru M.(swinia)

Mój dzień wygląda mniej więcej tak:

pobudka o 5.00

biegi

ćwiczenia z Ewką

prysznic

Mniej więcej o 6.30-7.00 budzi się Maja, więc ja już po treningu mogę się nią spokojnie zająć. Jagódka budzi się około 7.30. Do tej pory ja i Maja jesteśmy już po śniadaniu. 

Jeśli dziewczynki śpią po południu w tym samym czasie, to ja ćwiczę wtedy z Ewką. A jeśli śpią jedna po drugiej, to ćwiczę wieczorem. Ale ĆWICZĘ!!!! Jejciu, czuję się z tym wspaniale!!! W niedziele nie ćwiczę, lecz regeneruję swe mięśnie. Tak mi poleciła Elżunia, bo ona jest ekspertką nad ekspertkami i ma kaloryfer nie tylko pod oknem, ale także i na brzuchu ;) Ja póki co mam go tylko pod oknem.

Łobuz bardzo na kolanach prosił mnie wręczając łapówkę w grubej kopercie, o zdjęcia mojej metamorfozy. Nie są to jakieś super zdjęcia, więc szału nie ma, nie podniecajcie się ]:>

Tutaj koniec lutego, waga jakieś 58 kg:

A tutaj koniec kwietnia, waga około 53 kg:

Jest różnica, ale jeszcze muszę ujędrnić brzuch, bo mam skórę rozciągniętą po trzech ciążach (szloch)

Laski moje nebeske! Powiem Wam, że jak się chce to można wszystko! Naprawdę nie jest mi łatwo, uwierzcie mi. Ale zawzięłam się i nie odpuszczę!!!(puchar) W dodatku zdrowo się odżywiam, czyli obiadki gotowane na parze, pieczywo tylko ciemne lub chrupkie, jogurty tylko naturalne, owoce zamiast batonów. Ale ale.... nie myślcie sobie, że ja tak w ogóle bez słodyczy. O nie ;( Niestety zdarzały się dni, kiedy pochłaniałam potężne ilości ciastek, wafelków, batoników.... Aż wstyd się przyznać. A potem wyrzuty sumienia były.... Ale powiedziałam sobie "dosyć tego moja panno". Mam postanowienie, że do końca czerwca nie tknę NIC słodkiego. No może oprócz cukru do kawy (zakochany).

Będę się starała wrzucać zdjęcia z mojej przemiany, może zachęcę niektóre z Was (cwaniak)

A teraz pokażę Wam moje najmłodsze dzieci, których dawno nie widziałyście.

Jagódka zaraz skończy 6 miesięcy 8) Kiedy to zleciało? A Majka ma już 2 lata i 8 miesięcy (smiech)


A TU MAJA U FRYZJERA 

To tyle na dzisiaj, mój czas się skończył :<

Ja tu jeszcze wrócę!!!

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

22 stycznia 2014 , Komentarze (20)

No helołsik moje kochane Niunie!!! Gdzie Wy się podziewałyście tyyyle czasu??? Ach, stupid me, to przeca mnie tu nie było… ups!

A czemu mnie nie było na Vitce? Ano temu, iż gdyż ponieważ czasu nie mam w ogóle dla siebie wcale a wcale. Ale ciągle dostaję listy z pogróżkami, że mam tu natentychmiast wracać, bo jak nie, to w morde mnie i nożem oraz że  ręka noga mózg na ścianie i nic ze mnie nie zostanie! A że ja strachliwa jestem jak strach na wróble, to w te pędy zasiadłam do laptocika i czynię wpis. Nie będzie on długi, gdyż iż ponieważ aczkolwiek jednakże NIE MAM NA NIC CZASU! Nie mam również weny twórczej, co bardzo nadzwyczaj mnie niepokoi, bo ja przecież zawsze taka tryskająca śmiesznymi wpisami, a tu doopa blada się stała i wcale śmiesznie nie będzie 

Chciałam Wam pokazać moja najnowszą córeczkę, która już w zasadzie nie jest pierwszej świeżości, bo ma już 2 miesiące i 3 dni, więc same widzicie, że już jest nieco podstarzała 

Oto jest Jagódka:

 





 

A to Jej Maleńkość, która w ogóle jest już bardzo stara, bo ma 2 lata i 4 miesiące i niedługo idzie na emeryturę 

 

 

Jak już zapewne zauważyłyście mam śliczne dzieci, no bo w końcu jakie mają być po takiej cudnie pięknej mamusi???? Hehehe….




A ja znowu mam irokeza na głowie, bo mi się już garnek znudził. Bo ostatnio miałam taki garnek na łbie, że prawie hełmofon! A  że ja zapracowana jestem wielce, BO SIEDZĘ W DOMU przecież, więc pewnie nic nie robię, toteż nie mam czasu pójść do fryzjera. 

Ale mój wielce wspaniały mąż, sprawca moich dwóch ciąż, wspaniałomyślnie pozwolił mi iść do fryzjera w sobotę, więc poszłam i mam tera irokieza  Tak jak lubię 

A mało tego, mój kochany mąż, zakochany w swojej żonie po swe wielgachne uszy, dał mi wychodne na zeszło niedzielę i kazał się nie spieszyć do domu i że on, Pafcio we własnej osobie, zostanie z dziećmi, a ja mam se połazić po sklepach i iść na manicure!!! O, taki jest mój mąż! I uwaga, teraz będzie śmiesznie!

Dał mi 300 zł i powiedział tak: „Monia, masz tu na fryzjera, zrób sobie paznokcie i zaszalej sobie po sklepach”.

Podziękowałam mężowi, bo tak trzeba, bo mnie mama dobrze wyhodowała… tfu! wychowała. Ale w duchu żem se pomyślunek taki zrobiła: „Fryzjer 80 zł, paznokcie 60 zł, to na zakupy ciuchowe zostaje 160 zł. No to sobie nie poszalejemy…” Jak na warszawskie ceny w warszawskich sklepach to 160 zł nie jest dużo, a nawet mało. Bez szaleństwa. Ale ale! Ja mam też swoje pieniążki 

Dopłaciłam sobie trochę do tych zakupów i kilka rzeczy kupiłam

A teraz o diecie, bo to taki portal, nieprawdaż?

Otóż diety jak na razie nie ma, bo mam jakiś nadmierny ciąg do słodyczy. Ćwiczeń nie ma, ale za to jest codzienne noszenie dzidzi, biegi za Majką, zmagania z odkurzaczem, wieczorne zapasy z mężem, taniec z mopem, skłony i wyprosty przy sprzątaniu zabawek Majkowych.
Planuję rozpocząć dietę plus ćwiczenia od 1 lutego. Mam jeszcze spory brzuch po ciąży, ale dopinam się prawie we wszystkich spodniach. Ważę obecnie 58 kg, a zatem zostało mi 5 kg do mojej idealnej wagi. Daję sobie czas do końca czerwca. Wtedy mam być już laską nebeską, szczupłą i z kaloryferkiem na brzuszku 
I będę, zobaczycie!

A teraz w skrócie:

Jagódka przesypia już całe noce od 28 grudnia, a więc miała ponad miesiąc. W dzień jest różnie  Ja już cycem nie karmię, bo taka moja uroda, że nie mam pokarmu.

Majka gada jak najęta, buzia jej się nie zamyka, nie wiem po kim tak ma  Majka śpi już od dawna na tapczaniku, odzwyczajona od smoczka, woła już na nocnik, papmeroniego zakładam tylko do spania. Nawet na spacer idziemy bez pamperoniego 

Julka umawia się z KOLEGAMI (jedzie mi tu czołg?), twierdzi, że to nie są randki tylko zwykłe spotkania ze znajomymi. Niech jej będzie. Twierdzi, że nie jest w nikim zakochana.

Pafcio już nie pracuje w domu. Musiał biuro wynająć i zatrudnić UWAGA!!! asystentkę, bo się z robotą nie wyrabia. Asystentka ma 25 lat, duży biust (to chyba było główne kryterium naboru) i jest nawet ładna! Ale Pafcio twierdzi, że mnie kocha najbardziej na świecie i że ja robię najlepsze lody, a ta asystentka takich nie umie robić. Ciekawe skąd on to wie? Hie hie hie….

A ja? Ja już wpadłam w rytm dnia, który wyznaczają mi moje najmłodsze córeczki, a w szczególności Jadźka. Ale  w zasadzie obrabiam się ze wszystkim pięknie. Sprzątam, gotuję, piorę, prasuję, robię lody i inne desery  Nie mam za bardzo w tym wszystkim czasu dla siebie. Ale zdarza się i tak, że wieczorem obejrzę jakiś film. Ogólnie o 21.00 to ja już jestem padnięta na ryj, ale chodzę spać około 23, bo tak Jadźka  zjada kolację. Potem jeszcze małe tetate z mężem i zasypiam grubo po północy, a pobudka o 7.30 zanim dzieci się obudzą.

No i to by było na tyle. Nie obiecuję, że będę się częściej odzywać, to się okaże. Mam nadzieję, że będę mogła tu zaglądać częściej.

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

22 listopada 2013 , Komentarze (16)

Ja na szybko z telefonu. Helołsik! Jagódka urodziła sie 19.11 o 1.08. Zrobili mi cesarke w ostatniej chwili! Ileż ja sie wycierpiałam! Ale dla tej Jagodzianki było warto! odezwe sie później.