Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem bardzo wesołą i pogodną Monią. Lubię muzykę rockową, Antyradio, horrory i filmy z lat '80. I nadal bardzo lubię NKOTB. To miłość z "nastolactwa". Uwielbiam czytać Stephena Kinga i Małgorzatę Musierowicz. Urodziłam trzy wspaniałe córy. Pierwszą w sierpniu 1998, drugą we wrześniu 2011, a trzecią w listopadzie 2013. Ćwiczę 5 razy w tygodniu z Ewą Chodakowską i nie tylko.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 71314
Komentarzy: 4241
Założony: 29 grudnia 2011
Ostatni wpis: 15 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monia1076

kobieta, 48 lat, Warszawa

156 cm, 51.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Utrzymać wagę na poziomie max 52 kg!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2013 , Komentarze (15)

Mogłabym zaśpiewać w duecie z Limahlem "The neverending story"
Jeszcze nie urodziłam! Co prawda termin jest na 16.11, ale 2 tygodnie temu na wizycie lekarz powiedział mi, że za 2 tygodnie urodzę. I co? I to już niby miałoby być jutro. I co? I gucio.... 
Dzisiaj byłam na USG i mój doktorek już zmienił zdanie. Powiedział, że szacuje poród na 20.11!!!!!!!!!!!!! Toż to aż 4 dni po terminie będzie! Ale powiedział, że w dniu terminu mam się zgłosić do szpitala na badania i na dwoje babka wróżyła... albo mnie tam zostawią albo odeślą kurierem UPC do domu. Aktualnie kończy się 39. tydzień. Jeszcze nigdy tak długo nie chodziłam w ciąży. Masakra! Wszyscy naokoło mnie rodzą, a ja już 4 lata chodzę z tym brzuchem
Nogi mam jak balony, a paluszki u rąk są grubiutkie jak ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta. Musiałam już zdjąć obrączkę, bo bałam się, że potem bez ślusarza się nie obejdzie.... Zresztą ledwo ją ściągłam z mojej serdecznej paróweczki.
A wiecie, ile teraz waży Jagódka? Masakra jakaś! Ja nie dam rady takiego kolosa urodzić Otóż już teraz moja DZIDZIA waży 3800 g. A przecież skoro mam urodzić za 2 tygodnie, to ona będzie ważyć ponad 4000 g. Toż to nie będzie Jagódka, ino amerykańska borówka!
Wczoraj miałam dziwne przeczucie (doprawdy nie wiem, co mi strzeliło do łba), że w nocy urodzę. A zatem wieczorkiem ogoliłam pięknie nóżki oraz bella italia pod pachami, do Jadwini po omacku żem się jakoś dostała i okaleczając ją w 54 miejscach, też udało mi się jakoś ją ogolić
Wczoraj także wypucowałam łazienkę na błysk. Na kolanach szorowałam kabinę prysznicową. Dziwnym trafem tylko ja widzę, jaka ona jest brudna. Jakoś Pafcio i Julka tego nie zauważają
Czop śluzowy odszedł mi w zeszłą niedzielę i naprawdę myślałam, że poród na dniach. A tu taki ZONK A może to jednak nie był czop śluzowy, tylko zwykły kisiel majtkowy. Może wtedy akurat namiętnie myślałam o Jordanie z NKOTB, nie wiem....
A w ogóle to ostatnio śnił mi się Jordan w scenie mocno erotyczno-namiętnej. Ach co to był za sen!!! Pafcio nie wie, że ja mam takie sny, bo by był zazdrosny. Ale ja przecież tylko Pafcia kocham najbardziej na świecie!!!!
Ach ten Jordan.... Nigdy nie przestanę go kochać platonicznie oczywiście
I to  by było na tyle tych przedporodowych wywodów i wieści.

Obiecuję, że jak urodzę, to 5 minut później zamieszczę wpis na Vitalii z mojego superwypasionego dotykowego płaskocienkiego i wszystkomającego telefonu LG I na fejsie też napiszę!
A teraz pozwolicie, że oddalę się w kierunku mojej kuchni pięknie czerwonej i dokończę zupę krem z brokułów, a potem zrobię chińszczyznę, której ja nie mogę zjeść, bo cukrzyca mówi mi: "nie-e"
Trzymajcie za mnie kciuki i niech tam te bardziej pobożne pomodlą się za rychły poród! Dziękuję i Bóg zapłać. Niech Wam Bozia w dzieciach wynagrodzi


Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

28 października 2013 , Komentarze (12)

Helołsik moje kochane Niunie!!!!
Tak wiem, nie krzyczcie! Nie piszę tu wcale, bo mi się nie chce... Po prostu leń vitaliowy wstąpił we mnie
Wczoraj odszedł mi czop śluzowy A zatem można stwierdzić, że urodzę na dniach! Chociaż termin mam na 16 listopada, a ostatnio lekarz powiedział, że 7.11 urodzę. A ja myślę, że to jednak będzie październik
Jagódka kopie bardzo mocno i boleśnie, ponieważ nie ma już za bardzo miejsca, żeby się rozpychać. Nawet nie wiem, ile waży, bo na USG jestem zapisana na 6 listopada. Nie wiem, czy zdążę. A do fryzjera idę 31.10. Też nie wiem, czy zdążę. Na wszelki wypadek dzisiaj gotuję zupę na 4 dni, jakby coby
Z moją cukrzycą już się zaprzyjaźniłam, nawet mam świetne wyniki. Oczywiście nadal jestem na diecie. Na początku schudłam 2 kg, ale potem one wróciły do mnie. Póki co waga się utrzymuje na poziomie 67 kg, a więc w całej ciąży przytyłam 14 kg. To nieźle, bo z Julką przytyłam 16 kg, a z Majką aż 23 kg!
10 kg pewnie spadnie ze mnie już w ciągu kilku dni po porodzie, więc zostanie niewiele do zrzucenia. Ale powiem Wam, że już nie mogę się doszczekać aż będę mogła ćwiczyć!

Teraz ledwo się ruszam. Chodzę na boki jak pingwin. Znaczy się, że nie na boki w sensie, że zdradzam Pafcia, nie. Ja się tak bujam na boki
Ostatnie dni są najcięższe i już naprawdę nie mogę się doczekać tej małej Jagódki
Wszystko już jest przygotowane, ubranka wyprane i wyprasowane, torba do szpitala stoi w przedpokoju i czeka cierpliwie.
Jej Maleńkość codziennie całuje mnie w brzuszek Codziennie jej opowiadam, że dzidzia się urodzi, że będzie taka malutka i będzie miała malutką pupę A Majka lubi słuchać tych moich opowieści.
Majka coraz więcej mówi i chociaż niewyraźnie, to ja jedyna wiem, o co jej chodzi i potrafię się z nią dogadać

A w ogóle, to muszę Wam coś powiedzieć. Otóż od kilku tygodni zamawiam zakupy w Auchan Direct i wszystko przywożą mi do domu Jest to dla mnie ogeromna wygoda, bo nie muszę iść do Biedry ani do Kierfura, bo to już dla mnie za daleko. A potem jeszcze to przynieś do domu, kobieto, wypakuj i wogle! A tak to pan z Auchan  wnosi mi to wszystko do domu i jest gitara!!
Właśnie dzisiaj też mają przywieźć. Oczywiście warzywa i owoce kupuję na straganie, znaczy się na ulicy, bo te z Auchan są takie jakieś przywiędnięte
Mam Wam za dużo do opowiadania, bo się dużo wydarzyło u nas, ale nie będę Was zanudzać. Może w kolejnych wpisach coś więcej napiszę.
Tymczasem kończę, bo zaraz pan z Auchan przyjedzie
Pozdrawiam Was baaaaardzo serdelecznie i całuję namiętnie w paluszki u nóg, tak jak lubicie!
Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

9 września 2013 , Komentarze (34)

Helołsik moje kochane Niunie!
Nie bywam tu za często, a nawet bardzo rzadko, bo mi się nie chce
Na ostatniej wizycie u gienka dowiedziałam się, że mam cukrzycę ciążową Przez to mam zjebany humor, nic mi się nie chce, bo mam ochotę zjeść jakieś ciasto albo babeczki, a nie mogę! Od 29 sierpnia jestem na ścisłej diecie. Rozumiecie??? Dieta w ciąży??? No szlag by to.... Od tamtej pory schudłam już prawie 2 kg. Do dnia porodu będzie pewnie z 59 na wadze Ale z brzucha nie chudnę, tylko z nóg, które i tak mam chude, no i oczywiście cycy spadły Nie mogę nawet kawy pić, bo ja kawę słodzę, a cukru nie mogę wcale! A co to za przyjemność pić gorzką kawę? Piję więc tylko herbatę i wodę. Żadnej coli, żadnych soków!
Drożdżóweczki ni chałeczki z dżemem ani dudu I tylko ciemne pieczywo albo pieczywo chrupkie. I ja, w przeciwieństwie do Was, MUSZĘ WYTRZYMAĆ! Bo jak oleję tą dietę, to na dzidzię może źle wpłynąć. Więc nie jem słodyczy, nie słodzę, nie smażę, gotuję na parze, wpierdalam jogurty naturalne z płatkami owsianymi. Dużo warzyw jem i sera białego chudego. W sumie to nie jest aż tak źle z tym jedzeniem, ale... No właśnie.... W sobotę zrobiliśmy urodziny Jej Maleńkości i zrobiłam babeczki, tort, galaretki.... I NIC NIE MOGŁAM ZJEŚĆ!!!
No bo właśnie!!! UWAGA UWAGA!!!
Jej Maleńkość skończyła dzisiaj 2 latka!!!! Jejciu! Kiedy to zleciało?

Pamiętacie, jak wyglądała tak?



A dzisiaj tak wygląda:




Ależ ona urosła! Mój Kluni von Klops de la Brzunio

Dobra, uciekam, bo musimy iść z Kluniejem na bazarek po warzywa i owoce. Teraz pochłaniam tego ogeromne ilości i muszę uzupełniać zapasy co i rusz.
Trzymajta się ciepło, bo jesień idzie

Acha... jeszcze tylko taki szybki raporcik: u mnie 31 tc, waga 65,2 kg, plecy bolą bardzo Brak ochoty na seks, na co narzeka tylko Pafcio, bo mi z tym dobrze Ale Pafcio powiedział wczoraj, że pomiętosił by sobie mnie i pougniatał. Ale mi się kompletnie nie chce Przecież ja nawet nie dosięgam do Jadwini, żeby ją ogolić... Mam albo za krótkie rączki albo za wielki brzuchol

No to paaaaa!!!!!!!!!!!!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

19 sierpnia 2013 , Komentarze (19)

Witam Kochane Moje Paniusie!!!
Nie pisałam przez caaaały długi weekend, bo mieliśmy gości tu, na tej wiesi. Przyjechał brat Pafcia z żoną na 3 dni. To znaczy nie, że żonę miał na 3 dni, tylko przyjechali na 3 dni Był też mój własny osobisty mąż, który pojechał dopiero dzisiaj z rana.
No i se tak pogadałam z nimi od serca, wyżaliłam się po raz kolejny na teściową. Ale dowiedziałam się, że kiedyś teściowa powiedziała Angelice (to żona brata Pafciowego), że UWAGA!!!!!!!! TRZYMAJCIE SIĘ!!!!!!!!! że "GDYBY NIE JULKA, TO BYŚMY TWORZYLI SZCZĘŚLIWĄ RODZINĘ"!!! QWA QWA QWA MAAAAAAAĆĆĆĆĆ!!!!!! A teraz co? Jesteśmy wielce nieszczęśliwi, tak? No ja pierdole!!!!!!!!!!!!

Powiem Wam, że ta baba jest JEDYNĄ OSOBĄ jaką znam, która nie ma sobie nic a nic do zarzucenia. Jest ideałem chodzącym (oczywiście wg niej samej) i przykładnym obywatelem. Nie posiada żadnych wad. Waży i mierzy akurat tyle, ile człowiek powinien ważyć i mierzyć. Urodziła tyle dzieci, ile człowiek powinien urodzić. Rodziła w takim wieku, w jakim kobieta powinna urodzić. W każdej ciąży przytyła 9 kg, czyli tyle, ile powinno się przytyć w ciąży. ONA NIE MA WAD!
Wg mnie to ona nie ma zalet, ale to moje zdanie.
Wtedy, gdy mnie do łez doprowadziła, to wzięła mnie na stronę i powiedziała, że ja Pawłowi tyle zawdzięczam, że miałam takie nędzne życie przed nim, że w ogóle nie powinnam wymagać od niego żadnej pomocy, bo on pracuje i MUSI nas utrzymywać i odkładać pieniążki, bo chcemy się budować. I powinnam być wdzięczna losowi, że poznałam Pawła.
Nosz cholera jasna! Czy nie liczy się to, że ja też mam pensję co miesiąc? Ja już odłożyłam dużo pieniędzy na ten nasz dom, Paweł jeszcze ni złotówki. Ale to się nie liczy. Ziemię dał nam mój tata, ale to się nie liczy. Wszystko zawdzięczam Pawłowi, bom nędzny gołodupiec. A życie przed Pafciem miałam całkiem fajne i poukładane. Kiedyś kiedyś dawno temu miałam męża alkoholika, a potem faceta damskiego boksera. Ale to było naprawdę dawno temu. A ona myśli, że ja jakąś nędzarką byłam, jakimś kopciuchem....
Ale jak się jej coś zaczyna tłumaczyć, to nie słucha. Tak samo o Julce. Próbowałam jej powiedzieć, ile Julka robi i w domu i tu, na wsi. Ale ta baba nie słucha!!!
Dobra, to chyba już koniec TEŚCIOWEJ STORY.

Chyba gdzieś w domu mysza se zdechła, bo coś tak śmierdzi jakąś padlinką...
Pa!!!
Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

13 sierpnia 2013 , Komentarze (18)

Nie ma to tamto, jesteście najukochańsze przyjaciółki pod słońcem!!!! Kłaniając się w pas dziękuję z całego serca za słowa wsparcia, otuchy, pocieszenia. Jesteście niezastąpione!!!!
Wczoraj napisałam do mojego męża bardzo smutnego maila o następującej treści:

"Już nie będę Ci zawracać głowy na fejsie. Ani na esemeskach ani na mailu. Wybacz, że taka zła żona Ci się trafiła. Wszystko robię źle, jestem do niczego, za dużo od Ciebie wymagam?. Ach?. W ogóle szkoda gadać. Coś Ty se za żonę wybrał? Na dodatek musisz wychowywać cudze dziecko  Trza było sobie pannę brać za żonę, nie miałbyś problemu teraz Ogólnie szkoda gadać. Tylko usiąść i płakać.

Twoja najokropniejsza na świecie żona "


Pafcio nie odpisał, ale po kilku godzinach zadzwonił. Gadaliśmy godzinę! Najpierw zapytał, co to za mail miał być i dlaczego takiej dziwnej treści i dlaczego tak piszę o sobie. Powiedziałam mu, że to nie są moje słowa. A on na to, że domyśla się już kto tak myśli o mnie. No i zaczęłam się wyżalać. Płakałam, żaliłam się, wyśpiewałam wszystko, co mi na serduchu leżało. Pafcio na to, że więcej jej nie zaprosimy, a jeśli już się tak stanie, to jak jeszcze słowo powie na mnie lub na Julkę, to już nigdy więcej nas nie zobaczy! Pafcio mówi - olej to Monia. Ja mu na to, że nie potrafię, bo ona dokucza mojej Juleczce i jakby się Pafcio czuł, gdyby mu moja mama gadała na Majkę, że gruba, że powinna tylko sprzątać i pomagać. No i Pafcio powiedział, że rozumie mnie, że nie mogę tak olać po prostu. Oczywiście powiedziałam mu, że teściowa kazała mu nic nie mówić o naszej rozmowie. A Pafcio się oburzył i powiedział, że mam mu wszystko mówić! Że tu nie ma żadnych tajemnic. Też tak uważam, dlatego powiedziałam wszystko mojemu mężowi. Niech se rura nie myśli, że będę zatajać wszystko przed własnym lubym ślubnym!

Sytuacja rodzinna jest taka, że Pafcio bardzo szybko poszedł z domu, bo jak miał 15 lat to zamieszkał w internacie, przy liceum. Już nie mógł znieść narzekania matki i wiecznego ględzenia. Na studia też wyjechał do innego miasta i mieszkał w akademiku. A potem już do Warszawy się przeprowadził, żeby być jak najdalej od MAMUSI.

Pafcio mówił mi, że już wielokrotnie rozmawiał z matką, że Julka to jest JEGO CÓRCIA, a ona mu za każdym razem, że przecież wszyscy wiedzą, że Julka nie jest jego. Przecież my też to wiemy do cholery i Julka też to wie! Ale to nie o to chodzi! Chodzi o to, jakie Paweł ma podejście do Julki. Że on ją kocha bardzo i mówi o niej "moja córeczka". Normalny facet właśnie tak by to ujmował.

Ja też mam ojczyma, mówię do niego "tata", wychowywał mnie od 5. roku życia. Ma też z moją mamą dwóch synów, ale zawsze mówił, że ma czworo dzieci, a nie dwoje. Zawsze nas traktował jednakowo. I Pafcio robi tak samo, bo ma złote serce i jest kochanym mężem i ojcem. I kiedy jego matka mówi, że mamy dwoje dzieci, to on ją poprawia, że nie dwoje LECZ TROJE!!!! A ona swoje, że DWOJE, bo Julka się nie liczy! Powiedział mi to wczoraj. Nie no.... Julkę znalazłam w polu albo na klatce schodowej, wcale jej nie urodziłam.

Niedawno mi powiedziała, że skoro jestem już w drugiej ciąży, to dlatego ten brzuszek tak szybko widać. Ja ją szybko poprawiłam, że W TRZECIEJ ciąży, ale ona już udała, że nie słyszy.....

Pafcio wczoraj bardzo dodawał mi otuchy. Powiedział, że matki się nie wybiera, ale kontakty można ograniczyć do minimum maksymalnego. On też za nią nie przepada i już się uodpornił przez te wszystkie lata. I mi też to radzi. Tylko, że wiecie.... jak ktoś o Waszym dziecku źle się wyraża, to nie można nie zareagować.

Na szczęście mój mąż jest po mojej stronie w tym wszystkim.

Przez tą zasraną starą jędzę dostałam wczoraj sraczki galopki i prawie nic nie jadłam Aż mnie doopka boli, bo tu nie mam takiego mięciutkiego papiru do podciru

Jutro Pafcio już tu do nas przyjedzie i zostanie do niedzieli

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za to, że jesteście ze mną i że mnie tak wspieracie!

Teraz już mi troszkę lepiej. Ale jak nawet czytałam Wasze komentarze, to płakałam

Acha... jeszcze coś! Jest tu z nami Oliwka, Pafcia bratanica, która ma 7,5 roku. Bardzo mądra dziewczynka, która nie cierpi swojej babci! Czyli mojej teściowej, ma się rozumieć. I wczoraj Oliwka mówi tak do Julki: "Jula, ale Ty masz ładne włosy. I w ogóle jesteś taka ładna i masz zgrabne nogi". Julka z niedowierzaniem: "Naprawdę? Dziękuję!" A Oliwka dalej: "Chociaż niektórzy mówią, że jesteś gruba, ale moim zdaniem jesteś normalna i wcale nie musisz się odchudzać, bo mi bardzo się podobasz." Oczywiście wiecie, kogo miała na myśli mówiąc "niektórzy"

Mała Oliwka ma więcej ogłady, taktu i kultury osobistej niż jej 60-letnia babcia. A Oliwka jest chudziutka jak szczypiorek, bo taki trochę z niej niejadek Ale ja nie wmuszam w nią jedzenia i nie pytam co 5 minut, czy jest głodna, tak jak to babcia ciągle robiła, jak tu była w weekend. I Oliwka tylko chodziła i płakała ciągle

Dobra, koniec tych wywodów o teściowej. Mam nadzieję, że długo jej nie zobaczę.

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba

12 sierpnia 2013 , Komentarze (26)

Babsko pojechało dzisiaj w południe, brat Pafcia po nią przyjechał. Ale na sam koniec doprowadziła mnie do łez, trzęsę się do tej pory, co za baba! Brak mi słów! Ona aż tak nie lubi Julki, że ciągle mi na nią gada. Przecież to moja córeczka! Jak ona może mi takie rzeczy mówić? Posłuchajcie.
Julka bardzo lubi przytulać się do Pawła, traktuje go jak ojca, on ją traktuje jak córkę, teściowa nie może tego zdzierżyć! Julka lubi jak ją Paweł bierze na ręce, on nie ma nic przeciwko temu, a teściowa zielona ze złości. Teściowa dzisiaj do mnie, że nie podoba jej się, że Julka siada Pawłowi na kolanach i że mu na ręce się pakuje. Że to nie wypada i że jak to w ogóle wygląda? Że Julka ma taką szeroką dupę i tyle kilogramów, że nie powinna się tak wieszać na Pawle.
No więc ja mówię, że Julka kocha Pawła, że uważa go za ojca, że jest to jego córeczka.
A babsko na to "jaka jego córeczka? Przecież ona nie jest jego córką! Nie powinna się tak do niego kleić."
No to ja jej tłumaczę, że Paweł uważa ją za córkę i tak ją traktuje.
A ona swoje, że to nie jest jego córka tylko moja.

I w ogóle takie rzeczy mi mówi, że Julka śpi do południa (ma wakacje przecież), że nic nie pomaga (przez 2 tygodnie pomagała przy Majce, bo ja byłam na Krecie, poza tym kąpie Majkę codziennie, jeździ do sklepu na rowerze, odkurza, zmywa) i że najlepiej żeby Julki w ogóle nie było. Czaicie?????????? ŻEBY JULKI W OGÓLE NIE BYŁO!!!!!!!!!!!!! No jak można coś takiego powiedzieć matce o jej córce??? No kurwa jak?????? Kurwa mać, łzy mi lecą tak, że klawiatury nie widzę..... Ona tak jej nienawidzi!!! Najchętniej wysłałaby Julkę do kamieniołomów na Syberii I ciągle podkreślała, że Julka nie jest córką Pawła! Mówię Wam, myślałam że ją zabiję! Powiedziałam jej, żeby nie mówiła takich rzeczy na moją córkę, bo sobie tego nie życzę! Nie chciałam się z nią kłócić, więc pożegnałam się z nią szybko.
Jak Julka z Oliwką poszły dzisiaj do sklepu, Maja usnęła, to ja tak się rozpłakałam, że zalałam pół łazienki. Acha, jeszcze powiedziała, żebym Pawełkowi nic nie mówiła o naszej rozmowie! A ja i tak mu powiem, co jego mamunia myśli na temat Julki! Ona nie widzi, ile Jula mi pomaga. Fakt, że śpi długo, ale ma wakacje. Od września znowu pobudka o 6 rano i szkoła. Jak poproszę Julkę o coś, to wykona to. To jest nastolatka, musi też mieć trochę luzu.
Wy mnie rozumiecie, prawda? A ta baba to najchętniej by z Julki służącą zrobiła! I tylko ciągle jej wytyka te kilogramy. Ja muszę o tym powiedzieć Pawłowi, bo ja sobie na to nie pozwolę, bo mi serce pęka, jak ona tak mówi o moim dziecku. Oby ją pokręciło!!!! No tak jej nie lubię, że cofam wszystkie dobre słowa, które wcześniej o niej powiedziałam! Nie wolno krytykować nastolatki, bo się zamknie w sobie i w ogóle nie będzie chciała z nami gadać. Nie będzie mi tu jakaś obca jędza gadała na moje dziecko!!!!! Stara rura!!!!!!!
Przepraszam, że taki wpis, ale musiałam się wypłakać

Wasza smutna
Moni von Pszygłup de la Schajba

10 sierpnia 2013 , Komentarze (11)

Kochane moje, ja tylko na ino momencik, bo teściowa już tu jest! Tu, na mej wiesi zabitej dechami! Ale pyszną szarlotkę uczyniła! Mniam mniam
Mój mąż, Pafcio, ma dzisiaj urodziny. Kończy 38 lat! A wygląda na 25, ale trudno się mówi...
Moja kochana koleżanka, Tainta z Vitalii, też ma dzisiaj urodziny i w związku z tym napisałam dla niej poemat urodzinowy

**********

Chodzą pogłoski, że ktoś tu jest boski

Że ktoś tu jest piękny i młody

Że ma piękne ciało

I chatę wspaniałą

I kury wygania z zagrody

Mówią też o niej „bogini od seksu”

Aczkolwiek bez męża co nieco

Dziś na kolację nie będzie już keksu

To wałki jej szybciej polecą

Tainta kochana, bo o niej tu mowa

Zwana też jest Karoliną

To laska nebeska prześliczna i zdrowa

Na jej widok faceci się ślinią

Lecz ona cokolwiek się durzy po uszy

W mężu swym Marcinowym

Nie zwraca uwagi na wszelkie umizgi

I nie chce być już z nikim nowym

Pomimo, że mąż haruje jak wąż

W zasadzie jak wół zagranicą

Przyjedzie na krótko, się bzyknie szybciutko

Namiętnie ze swą połowicą

A ta połowica nie skąpi mu cyca

Bo jędrne melony posiada

Miętosi je mężuś i czule całuje

Bo lepsze są niż czekolada

Tainta ma dzieci: przecudną dwójeczkę

To chłopczyk jest i dziewczynka

Cudnego Kubunia i śliczną Majeczkę

Podobne do mamy są z ryjka

Tainta jest mądra, na prawko zdawała

Bo autkiem już jeździć tak chciała

I zdać się udało, i w końcu jej ciało

Się wozi tym autkiem wspaniałym

Lecz co ja odbiegam wciąż od tematu

Toż przecież dziś „Sto lat” trza śpiewać

Bo nasza Karolcia dziś kończy lat naście

Zaśpiewam jej zanim mnie chlaśnie!

Sto lat sto lat niech żyje żyje nam!!!

**********

Och Karol!!! Życzę Ci, w tym piiiięknym dniu, spełnienia marzeń. Niech się stanie Twój dom!!!! I altanka grillowa na 30 osób, bo tyle mam znajomych na Vitalii
Pamiętaj, że jesteś superlaska i wogle!!!!!!!!!


Dziewczyny, bardzo serdelecznie dziękuję za wsparciowe komentarze odnośnie teściowej. Dodały mi otuchy, bo okazało się, że nie jest to babsko jeszcze takie najgorsze Teraz Pafcio zabrał ją na spacer po wsiowych włościach. Poszła z nimi też Majeczka i Oliwka - bratanica Pafcia, bo  też dzisiaj przyjechała. Oliwka ma 7 lat i jest super!
A zaraz pewnie moja osobista rodzinka się zjedzie na weekend
Acha!!! OGŁASZAM KONIEC UPAŁÓW!!!!!!!!!!!! Dzisiaj u mnie na wiesi jest 19 st. na dworze, a 25 st. w domu Całą noc lało jak z cebra i była burza. A Szajbol boi się burzy, bo tu nie ma piorunochronów i za każdym razem, już od 22 lat, boję się, że piorun trafi prosto w moje łóżko! I w nocy tak się błyskało, że normalnie cały pokój nam podświetlało! A ja nie mogłam spać, podczas gdy Pafcio smacznie sobie chrapał, a Majunia wdzięcznie posapywała
Odezwę się pewnie dopiero w poniedziałek!
Paaaaaaa!!!!!!!!!!!!


Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba


P.S. Dałam Pafciowi kubek - kibel. Powiedział, że sobie w nim kwiatki zasadzi, bo nie będzie z niego pił! No jak to? Ale ja zrobiłam taką minę cierpiętnika i wygarnęłam mu, że tak się starałam coś oryginalnego, że myślałam, że mu się spodoba.... itd itp, że nalał sobie do niego kawy i wypił Takie ma się podejście do męża! Ale Wy pewnie też macie swoje sposoby tajne przez poufne

8 sierpnia 2013 , Komentarze (17)

Moje kochane, witam serdelecznie!
W sobotę przyjeżdża moja teściowa, więc proszę o ogromną dawkę współczucia i wsparcia Co prawda przyjeżdża tylko na weekend (ojejciu... mam nadzieję!), ale ja za nią nie bałdzo przepadam. A czy któraś z Was lubi swoją teściową?
Za to teściowa mojego męża jest kochana, zabawna, dobrze gotuje, nie ględzi, nie mówi co mamy robić. Z teściówką mojego męża można o wszystkim porozmawiać i pośmiać się i o seksie można i o lodach (takich Pafciowych) i wogle! A moja teściowa to chodzi co niedziela do kościoła i nam też każe chodzić, a my nie chodzimy. I ciągle mi mówi, mi - a nie Pafciowi, że lepiej by było tak i tak, że lepiej by było gdyby Majeczka to i tamto..... A Julki to wogle nie lubi i vice versa! Dokucza jej, stare babsko! Ale ja Julce mówię, żeby to olewała.
Podam przykład z dokuczliwością Juleczkową. Jak wiecie moja Burmuszka nie jest najszczuplejsza na świecie, ale stara się jak może, ten babsztyl ciągle jej wytyka każdy gram! Sama jest sucha jak chrust w lesie i nie lubi grubasów, nie toleruje ich. Ale moja Julka nie jest grubasem. Po prostu ma taką "cięższą" budowę ciała, bo jest grubej kości po swoim ojcu. No i pewnego razu pojechaliśmy do teściowej, a ona daje Julce jakieś spodenki jeansowe z lat '80, małe i wąziutkie, że nawet ja bym pewnie w nie nie weszła (nie byłam wtedy w ciąży). Julce weszły one do połowy ud, a teściowa "O, myślałam, że jesteś szczuplejsza, ale Ty jeszcze bardziej przytyłaś! Hihi..." I mówi to takim słodkim głosikiem, znacie ten głosik?
Albo jak urodziłam Majkę, to 2 tygodnie po porodzie przyjechała w odwiedziny na weekend, żeby wnusię zobaczyć. Wiecie, ja 2 tyg. po porodzie byłam nadal taka gruba jak w ciąży. Siedzę sobie na kanapie obok teściowej, Majka spała, Pafcio był w swoim prezesowskim gabinecie. A teściowa do mnie w te słowa uderza: "Jak będziesz tak ciągle na kanapie siedziała, to nigdy nie schudniesz. Niedługo wrośniesz w tą kanapę." Wtem Majeczka zaczęła płakać i Pafcio wyszedł z gabinetu i poszedł do niej, zanim ja zdążyłam się podnieść. Jednak nie byłam jeszcze taka sprawna jak mój szczupły i bezbrzuchowy mąż. A teściowa znowu: "Widzę, że tylko Pawełek zajmuje się dzieckiem...." Jej ton był niezadowolony. Normalnie myślałam, że jej dowalę w ten chudy ryj! Ale że jam kulturny człek i mama dobrze mnie wychowała, to mówię do tej baby z uśmiechem na ustach: "A jak mam wyglądać 2 tygodnie po porodzie? Ja cały czas się Majką zajmuję, wstaję w nocy, karmię, przewijam, chodzę na spacery po 3 godziny. Przecież Paweł jest jej ojcem, to nie będę mu zabraniać zajmować się małą, niech też przewija i nosi na rączkach."
No to taką mam teściową. Wiem, że to nic w porównaniu z wredziochą jaką ma Alutek Walczymy, czy Na Molikowa, ale moja jest wredna inaczej.
Na szczęście będzie tu na weekend cała moja rodzinka, moi  rodzice, moi bracia no i Pafcio oczywiście!

Dzisiaj upał nie z tej ziemi. Na dworze 38 st zaś w chałupie 31 w porywach do 33.
Pafcio dzisiaj dezewonił na mój super ekstra wypasiony telefon dotykowy LG i mówił, że jakieś ochłodzenie ma przyjść (tiaaa.... teściowa!) hehehe.... A w Warszawie dzisiaj jest 41 st.!


No i to by  było na tyle. Trzymajta za mnie kciuki i wspierajta mnie duchowo!
Boże daj mi siłę, żebym tej gadzinie nie przypierdo......ła jak mnie wkurzy!


Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

7 sierpnia 2013 , Komentarze (16)

Witam wszystkie moje fanki i idolki! Myślałam, że jak skończę studia, to będę miała troszkę więcej czasu. Nic bardziej mylnego! Siedzę na tej wiesi zabitej szczelnie dechami i nie mam czasu na necika wskoczyć. Majka co prawda w dzień śpi 3h, ale…. Mam jeszcze tą Burmuchę, z którą również trzeba jakieś więzi rodzinne podtrzymywać. Jak Majka idzie spać w dzień, to ja robię obiad albo gadam z Burmą (już se nawet skracam jej imię). A jak Majka nie śpi, to ja już nic nie mogę zrobić, bo ona caaaały czas potrzebuje mojej atencji.

Nie wystarcza jej to, że jestem 50 cm od niej i siedzę na krześle. Nie, ja muszę być TUŻ OBOK, a najlepiej tak, żebyśmy się stykały palcyma u nóg! Ale oczywiście tłumaczę jej cały czas, że mamusia musi usiąść, bo plecyki mnie bolą i nóżki, bo mamusia ma w brzuszku dzidzię malutką i dzidzia też nie daje mamusi żyć, tylko ciągle kopie i kopie. Takiej ruchliwej córki to ja jeszcze nie miałam! W sensie w życiu płodowym. Bo w życiu pozamacicznym to mam dwie takie ruchliwe, żywe sreberka!

Ale ja wiem, czemu Brzuniowość się taka cycowata zrobiła. Ale o tym innym razem, bo to długa historia.

Chciałam Wam dzisiaj troszkę fotek pokazać. Bo pewnie się każda stęskła za Klunim von Klopsem. Za Burmuchą pewnie mniej, ale też Wam ją pokażę.

Dzieńdoberek cioteczki!



To jest taki fajny basenik - muchomorek.


A tu grzybobranie z tatusiem!


Julka ma wytrysk!


A tu Julka bez wytrysku, za to z uśmiechem!

A w ogóle to w sobotę mój piękny i młody mąż skończy 38 lat! Jako że ja siedzę całymi dniami na tej wiesi, to nie miałam jak zakupić mu prezentu, a więc musiałam to zrobić drogą internetową, wszak ja bardzo nowoczesna jestem przecież, prawda????

No i żem poszperała na tych różnych fajnych stronkach, a że ja jestem stuknięta i szajbnięta, to musiałam coś z jajem zakupić. I zakupiła ja! Oto KUBEK TOALETOWY.



Nie służy on jednak do mycia zębów ani do ozdoby toalety. Jest po prostu kibelek do picia kawy lub herbaty.  Fajny, nie?

A to jest kostka Rubika. Oryginalna, węgierska,  nie jakaś tam podróba z bazaru.

Jako że my wychowywani byli w pięknych i cudownych latach ’80, to stwierdziłam, że taka sentymentalna pamiątka będzie w sam raz dla mojego kochanego małżonka.

Jak już wspominałam, siedzę na tej wiesi i dlatego nie mam za bardzo, o czym pisać, bo jest tu trochę monotonnie. Pogoda jest taka, że mamy 33 st. Na zewnątrz, ale w domu przyjemny chłodek 31 st.! Rano wystawiam Kluniejowi basenik z muchomorkiem na dwór, napełniam go wodą i Kluni się chlapie albo smęci mi nad uchem. Bo ona by chciała, żeby mamusia siedziała z nią w baseniku, ale to niemożliwe. Przecież ja się tam nie zmieszczę, bo on jest 1-osobowy, poza tym mój ogromnych rozmiarów brzuch nie pozwala mi na takie kucanie i przemieszczanie się z szybkością Majki. Bo ona już tak fajnie biega na zupełnie prostych nogach. Jak Korzeniowski Robert (ten sportowiec od chodzenia na piechotę na metę). I to komicznie wygląda.

A teraz pozwolicie, że się oddalę w kierunku kuchni, bo muszę upichcić obiad, dopóki Kluni śpi. Dzisiaj szefowa kuchni wiejskiej poleca makaron penne ze szpinakiem i łosiem wędzonym w sosiku z serka mascarpone. Palce lizać. Wiem, bo już to raz robiłam!

A potem Was poczytam.

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba


31 lipca 2013 , Komentarze (17)

Helołsik ponowny, tzn. dzień po dniu! Aż dziwne, nie?
Kluni von Klopsztain usnął sobie drzemką popołudniową, Burmucha dopiero co wstała, ale towarzystwo mamusi poniekąd jej nie odpowiada, więc poszła do swojej norki, zupa pomidorowa z kluseczkami się już była sama ugotowała, pranie się właśnie robi, to ja korzystając z chwili świętego spokoju, wskikłam na Vitka i czynię wpis
KOFINKA MNIE JUŻ NIE LUBI!!!!!!!!!!! ZERWAŁA U MNIE WSZYSTKIE KONTAKTY ZE ŚCIAN WSZELAKICH!!!!!!!!
A ja chciałam delikatnie wyjaśnić, że podziwiam tych ludzi, którzy mając 60-parę i więcej lat i zdając sobie sprawę ze swojego wyglądu, ruszają na plażę nudystów. Tam młodych ludzi, takich bardzo bardzo młodych jak ja i Pafcio, to było naprawdę niewielu.
Raczej średnia wieku 57 lat. Byli też rodzice z dziećmi w różnym wieku: od raczkującego szkraba poprzez 2-4 latków do nastolatków. A jedna Ela rodem z Katowic, ale od 30 lat mieszkająca z mężem w Germanii, to mówi, że oni tu od 13 już lat przyjeżdżają rok w rok i widzieli, jak te dzieci są co roku starsze, bo tam większość przyjeżdża co roku. Ja osobiście nie pojechałabym rok po roku w to samo miejsce, ale może kiedyś, za jakieś 12 lat tam wrócimy
Dobra, ja nie o tym chciałam. Ja żem chciała tu zamieścić wierszopoemat, bo niektóre się stęskniły za szajbowską poezyją!
No to tu jest wierszyk o tym naszym "gołym" kurorcie.


**********

Na prawo golasy

Na lewo golasy

Gdzie spojrzeć golasy

Więc ściągaj majtasy

Spodenek nie trzeba

Staniki do kosza

Tu goły jest fallus

I goła jest brosza

W hotelu na Krecie

Jest czysto i schludnie

Mussaka i feta

Już pachną przecudnie

Tu ludzie wspaniali

Z kulturą obyci

Przyjadą chudziutcy

Wyjadą roztyci

Ponieważ klimacik

Leniwy tu raczej

Mało się ruszacie

A tyle pożeracie

Że brzuszki pełne macie!

**********


Elżunia mówi, że nie mam brzucha ciążowego. Nic bardziej mylnego! MAM I TO JAAAAKIIIIIIIIIII!!!!!!!!!!!!!!!! Po prostu na tym zdjęciu w pareo to nie było widać, bo się szczelnie zakryłam.

Ale oto dowód na to, że szósty miesiąc trzeciej ciąży skutkuje ogeromnym brzucholem!



Normalnie jakby mi ktoś piłkę wsadził. A przecież wiadomo powszechnie, że ten kto mi wsadził, to  był mój mąż i nie piłkę wsadził, tylko z goła co inne

A tu zakochane gołąbeczki:


U mnie oczywiście jak nie urok to przemarsz wojska! Mam na myśli to, że po kilku dniach pobytu na Krecie wyskoczyło mi zimno, tzn. skwara na mych pięknych i ponętnych ustach i przez tą skwarę owe usta już nie były ani piękne ani ponętne. Bo nawet mój własny osobisty mąż powiedział, że zwalnia mnie z robienia lodów, bo boi się, że mu jakiś pypeć wyskoczy na bestyi! A w zeszłym roku na Chorwacji przez tydzień bolało mnie ucho!
No bo ja to nie mogę pełnią życia żyć na wakacjach, o nie! A to ucho, a to ciąża, a to zimno

A w ogóle to powiem Wam coś śmiesznego. Przynajmniej dla mnie to śmieszne, bo to o Majuni będzie.

Majeczka w zasadzie nie umie jeszcze mówić, jakieś pojedyncze wyrazy tylko, ale nie idzie się z nią dogadać. Ale po swojemu gada bardzo śmiesznie. W poniedziałek zaczęła sobie tak gadać: "pipo, ti pipo" albo "bipo, bipi". I spojrzała się na Julkę i powiedziała "ti pipo". No i my wszyscy w śmiech No i teraz Majcia chodzi i ciągle mówi "pipo pipo". Ona nawet nie wie, że jest to wulgarne określenie Jadwini! Ja już nie mogę się doczekać aż Majtek zacznie mówić normalnie. Ale Julka zaczęła w wieku 3 lat, więc jeszcze troszkę muszę poszczekać

Kończę na dzisiaj. Nie wiem, czy jutro i pojutrze tu zajrzę, bo muszę do Warszawy jechać na 2 dni, ponieważ mam w czwartek USG, a w piątek wpadam z wizytą do gieńka. Niestety nie udało się umówić wizyt w tym samym dniu

Pafcio jutro przyjeżdża po mnie i po Jej Maleńkość naszym superekstrawypasionym autkiem MISIUBISI A Burmucha zostaje tu sama, ale w to jej graj!

Burmuszka jutro ma urodziny i skończy 15 lat! Jejciu, kiedy to zleciało???

Byłam piękna i młoda, miałam 22 lata! I męża alkoholika! Ha! No cóż, teraz jestem stara i brzydka, mam 37 lat, ale przynajmniej mój mąż jest z zawodu PREZESEM! Swojej własnej firmy ma się rozumieć

Dobra, bo już gupoty zaczynam snuć!

Idę Was troszkę poczytać

Wasza na zawsze

Monisława von Pszygłup de la Schajba