Pierwsze dni urlopu za nami. Spędziliśmy weekend w Warszawie. Było baaardzo gorąco ale gorąco jest teraz w całej Europie. Z tego co słyszałam bo sama nie sprawdzałam. Do telefonu zajrzałam w tym czasie może 3 razy na parę minut.
Na lotnisku, jeszcze w No, dostaliśmy wiadomość, że wynajęte przez nas mieszkanie będzie niedostępne bo coś tam się popsuło i przerzucili nas do innej dzielnicy do hotelu! Kurde! Dla mnie spanie w hotelu to najgorsza opcja. Małe pokoje, z łazienki wszystko się niesie. Dodatkowo nie było klimy. Zamiast łoża to dwa małe łóżka.. wychodzilismy rano, wracalismy na noc. Ale po prysznicu w minutę byliśmy już mokrzy i nie było czym oddychać. Dwie noce się tak meczylismy. Na trzecią noc poszłam do recepcji, mówię że dziecko spać nie moze. Co go uspie na dworze to w pokoju budzi się po chwili bo mu tak gorąco. Zamienili. Łoże było, klima była. Ale z korytarza nadal sie wszystko nosiło. No jak ja nie lubię hoteli.
Schodzilismy sie okrutnie. Ale taka nasza norma urlopowa. Jak mamy z punktu do punku mniej niż 4km to idziemy. Jak więcej to taxi. Lubimy zwiedzać, oglądać jak żyje miasto. Także tymi spacerami trochę się w nie wtapiamy.
Najbardziej zapamiętam kurtynę wodną w ZOO. Spędziliśmy tam kupę czasu. Co się zmoczylismyto po chwile suchoty więc znowu ;-) Zaskoczyło mnie, że w ZOO nie było tłumów mimo niedzieli. Ale porównuje do wrocławskiego.
Oskar, nasz mały podróżnik, od wyjazdu ciągle ciumka ogórki :-D Podróż samolotem i dzisiejszą pociągiem zniósł suuuper. Nie ma się czego przyczepić.
Z Wrocławia odebrali nas moi rodzice i jesteśmy od wieczora w moim rodzinnym domu. Ja już z Młodym w łóżku, reszta drinkuje. Oczywiście mama nakarmiła pyyysznie. Nawet Karmi czekało. Moi rodzice zawsse nas goszczą tak, że stoły się uginają, lodówki nie domykaja, prezenty z szafek wypadają. Zjadłam ciacho na noc. Byłam peeełna ale jak odmówić skoro mama je robiła dwa dni by podać coś nowego wymyślnego. Było pyszne. Jutro z kawką będzie pewnie smakowało jeszcze lepiej.
Przed nami parę dni ogarniania spraw, spotkań rodzinnych i ze znajomymi. Mamy też się spotkać po ponad roku z moim bratem. W końcu poznam bratanka a ma chłopak już ponad rok. I podejrzewamy, że bratowa jest w drugiej ciąży. Pewnie oznajmią osobiście.
Nie wiem czy schodzić jeszcze na dół czy udawać, że też zasnęłam. Muszę nad tym podumać :-D
Laydee87
30 lipca 2019, 05:04Intensywny wyjazd:) nie wiedziałam że jesteś z dolnośląskiego :) piąteczka! Ja mieszkam pod Wrocławiem.
ZdrowieJestGit
29 lipca 2019, 22:52Intensywny wyjazd... Ale i radość to widać po Twoich słowach :)