agr!! ale się zezłościłam!!
przez te zakichane deszcze nie mogłam sobie pozwolić na jazdę na rowerze! a tak bardzo chciałam wypróbować mój nowy licznik!! :(( a buu!! do tego historycznego momentu przyjdzie mi w takim wypadku poczekać co najmniej do poniedziałki, bo jutro wyjeżdżamy do moich rodziców na weekend. mam nadzieję, że nie poszaleję za bardzo z jedzeniem, bo bardzo się staram!!
teraz pozostaje nic innego jak jeszcze uratować dzień z ćwiczeniami Mel B! :) bo w weekend je porzucę niestety (wiadomo, nie będę u gości ćwiczyć, ale postaram się znaleźć sobie inne zajęcie sportowe :))
MENU:
- śniadanie: płatki Frutina z mlekiem 1,5%
- w pracy:
- duże jabłko
- kopytka (że też dałam się na to namówić!!)
- obiadokolacja: kilka kęsów kebaba (mąż jadł na kolację...); talerz zupy ogórkowej z czterema sucharkami
napoje: herbata poziomkowa, 300ml soku grejfrutowego, 1,5 wody mineralnej niegazowanej, kawa mrożona, zielona herbata
ĆWICZENIA:
- ćwiczenia z Mel B (rozgrzewka, pośladki, ramiona, brzuch-abs)
a jutro ważenie. jestem ciekawa czy coś zleciało z tego poniedziałkowego 77.2kg... ech! odchudzanie się wcale nie jest proste!
polishpsycho32
15 lipca 2011, 00:31tez cwiczylam mel b.....i daje w kosc ale ladnie cialo ujedrnia....
prinkaminka
14 lipca 2011, 21:30a kto powiedział, że będzie łatwo?:) powodzenia życzę!:)