takie dni mogłabym mieć codziennie :) nic dodać, nic ująć :))
dziś na basenie przepłynięte 20 długości :))
MENU:
śniadanie: dwa jajka na twardo z majonezem i szczypiorkiem, pół jabłka
II śniadanie: pudding Finezja waniliowy, dwie małe pomarańcze
- po powrocie z basenu: dwie kromki chleba z paprykarzem szczecińskim
obiad: trzy placki ciasta, które w założeniu miały być naleśnikami (głupie patelnie :( ), parówka drobiowa i bułka kajzerka
kolacja: jabłko
aziutkowa
20 stycznia 2012, 11:29ja właśnie lubię kaszę, a u mnie w domu się jej nie praktykuje, mieszkam z babcią starej daty dla której obiad bez ziemniaków to nie obiad :):) Ale cóż..
Chelsea1990
20 stycznia 2012, 03:54ja nie moge na basen:( mam uczulenie na chlor :(((
kl4ra
19 stycznia 2012, 23:46ale jesteś aktywna! super :) musisz mieć kondycję na później :)
smoczyca1987
19 stycznia 2012, 22:28jakimono - kolacja była dużo później, bo o 22. (niestety zapomniałam wziąć jabłko na szkołę rodzenia). ale i tak to lepsze niż kanapki z białego pieczywa przed snem :P
jakimono
19 stycznia 2012, 17:36Ale już kolacja? Zazdroszczę. Ja największy głód zaczynam odczuwać po 21. Wiem, wiem.... Ostatni posiłek powinien być przed 18 - tą. Gratuluję i podziwiam: ja zaraz wskakuję na rower:)
czas.na.zmiane
19 stycznia 2012, 17:27to fajowo, życze Ci więcej takich dni :)
grubciaakasia
19 stycznia 2012, 17:25smacznie to wyglada, ja tez chce na basen